To już ósma edycja tej imprezy, która wystartowała w 2011 r. Pierwsza, pilotażowa, odbyła się w Muzeum Narodowym w Warszawie. – I wyszło nadspodziewanie optymistycznie – wspomina Zuzanna Stańska, inicjatorka akcji. – Pojawili się ludzie, którzy nie zaglądają na co dzień do muzeum. Przyszli zaciekawieni zaproponowaną im formą obcowania ze sztuką – mniej, ale dokładniej, swobodniej.
Dzień Wolnej Sztuki ma też spowodować, że widzowie nie będą myśleli o „zaliczeniu” kolejnych muzeów i dzieł sztuki, ale będę je kontemplowali. Badania mówią, że widzowie w muzeach, z uwagi na natłok prezentowanych artefaktów, każdy z nich oglądają średnio przez zaledwie… 8 sekund.
Za każdym razem dzieła proponowane do oglądania w Dniu Wolnej Sztuki mają „opiekunów” w postaci historyków sztuki, jej popularyzatorów, gotowych do rozmów i opowieści o prezentowanych dziełach. Wyboru, co będą pokazywać – placówki dokonują same.
– Kierują się bardzo różnymi kryteriami – wyjaśnia Zuzanna Stańska. – Czasem pokazują swoje największe hity, a czasem wręcz przeciwnie – sięgają do magazynów, by wyjąć na światło dzienne dawno niepokazywane artefakty i przywrócić im chociaż na chwilę należny blask. Tyle hitów, ile placówek – każdy może znaleźć coś dla siebie. W naszej akcji biorą udział instytucje o różnych profilach – od muzeów sztuki poprzez historyczne, techniki, etnograficzne, skanseny. W Muzeum Częstochowskim będzie można zobaczyć obraz Jerzego Nowosielskiego „Toaleta”, namalowany w 1970 roku, ale i siedemnastowieczny wyciąg z protokołów sądu zielonogórskiego z akt procesów przeciwko czarownicom w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze.
Zapytana, skąd wziął się pomysł Dnia Wolnej Sztuki, Zuzanna Stańska opowiada: – Dowiedziałam się, że w Stanach Zjednoczonych istnieje Art Day i postanowiłam spróbować wprowadzić go i u nas w Polsce. Wprawdzie tam każdy sam sobie wybiera, co ogląda, a u nas poszczególne placówki muzealne typują dzieła, które chcą zaprezentować widzom, ale jesteśmy nieco inni, mamy inną mentalność – patrzymy na sztukę ze znacznie większego dystansu. Z roku na rok akcja się rozwija, ale organizatorów najbardziej cieszy, że systematycznie przybywa małych placówek muzealnych, które chcą się przyłączyć do wspólnego kontemplowania sztuki.