Dotknęły nas wszystkie plagi, w tym bezrobocie, depopulacja, migracje i emigracje, upadek największych w mieście firm czy też w końcu starzenie się społeczeństwa – wylicza Franciszek Fejdych, burmistrz Prudnika.
– Jeśli negatywne tendencje występujące w naszych miastach nie zostaną zahamowane, rzeczywiście może nam grozić kryzys – dodaje Robert Choma, prezydent Przemyśla.
Problemy rozwojowe są…
Prudnik i Przemyśl znalazły się na liście miast tzw. kryzysowych. Kryzysowych, bo już teraz silniej niż inne tracą swoje znacznie w regionie, co za 20–30 lat może zakończyć się katastrofą. Główną jej przyczyną ma być zmniejszająca się liczba mieszkańców, w niektórych miejscach w Polsce może się ona skurczyć nawet o 30–40 proc. A miasto bez mieszkańców zamiast iść do przodu, musi się zwijać. Można sobie wyobrazić na poły puste szkoły, przedszkola, szpitale, puste domy, bloki i ulice. Kasa miasta też może zaświecić pustkami, a tymczasem utrzymanie infrastruktury wybudowanej dziś na potrzeby znacznie większej społeczności stanie się jeszcze bardziej kosztowne.
Analizę stanu polskich miast średnich przygotował Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN pod kierownictwem prof. Przemysława Śleszyńskiego. Średnie miasta, obok metropolii, są równie istotne dla harmonijnego rozwoju, a przez ostatnie lata zostały nieco zaniedbane i zmarginalizowane. Z badań Instytutu wynika, że na 250 takich miejscowości (chodzi o miasta o liczbie powyżej 20 tys. mieszkańców lub powyżej 15 tys., jeśli to miasto powiatowe, z wyłączeniem stolic województw), aż 122 ma poważne problemy rozwojowe. Osiągają gorsze wyniki niż przeciętnie w takich obszarach, jak liczba ludności, liczba bezrobotnych, dochody budżetu z podatków, dostępność komunikacyjna, czy wykluczenie społeczne.