To nie rząd, tylko samorządy sprawiły, że dzięki inwestycjom w obiekty widowiskowe, mogliśmy w polskich metropoliach brać udział w koncertach gwiazd światowego formatu. Podobnie będzie w tym roku, kiedy mamy szansę zobaczyć m.in. trzy występy Depeche Mode, Lenny’ego Kravitza, Metallicę, Deep Purple i wielu, wielu innych. Nie musimy już wyjeżdżać do stolic sąsiednich krajów w poszukiwaniu koncertowych wrażeń, tak jak jeszcze dekadę temu.
To właśnie w samorządowych halach widowiskowych koncentruje się polska odsłona światowego show-biznesu. Tournée stadionowe lub plenerowe są bowiem rzadsze, również ze względu na ograniczenia pogodowe, dotkliwe zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej. Dlatego łódzka Atlas Arena, Tauron Arena Kraków i gdańsko-sopocka Ergo Arena dają wyjątkowe szanse na żywy kontakt z koncertowymi przebojami ze światowej półki. A polską specjalnością stało się to, że halami nie zarządzają globalne koncerny, tak jak w Pradze czy w Berlinie, lecz właśnie samorządy.
Pierwsza była Łódź
– Mądre władze samorządowe miast zainwestowały w hale widowiskowe – powiedział nam Hubert Stajniak z Live Nation Polska, krajowego przedstawiciela największego globalnego koncernu, który gościł w Polsce m.in. Paula McCartneya, Madonnę i AC/DC, a w 2016 roku odnotował obroty ponad 8 miliardów dolarów.
– Nie ma żadnej wątpliwości, że te inwestycje zwiększają atrakcyjność oferty kulturalnej dla mieszkańców, ale także ruch w branży hotelarskiej i gastronomicznej. Ostrożnie licząc, minimum 30 procent fanów na koncercie to przyjezdni. Nawet jeśli nie nocują, korzystają z gastronomii, sklepów, a właściciele stacji benzynowych też odczuwają korzyść – dodaje.
Jego zdaniem ważne jest to, że hale zarządzane przez samorządy powstały w krótkim czasie, a ich operatorzy mają świadomość, że nie działają w próżni i mają w kraju konkurencję.