Jakie są powody do optymizmu branży turystycznej na Podkarpaciu? Takie, że najlepsze, to wcale nie znaczy najdroższe. Pensjonaty i hotele w regionie mają rezerwacje nawet z rocznym wyprzedzeniem. Kiedy goście wyjeżdżają, zazwyczaj od razu gwarantują sobie miejsca na następny rok. Jeśli w tej chwili ktoś odwołuje rezerwację noclegów na sylwestra czy Boże Narodzenie, natychmiast jest na nią kilku chętnych z list oczekujących, które z roku na rok są coraz dłuższe.
Nieustannie poprawia się infrastruktura, bardzo konkurencyjne są ceny, znacząco niższe od tych w Małopolsce, nieznana powszechnie, ale bogata regionalna kuchnia.
– Jedyne, czego nam w tej chwili brakuje, to gwarancji, że będzie śnieg, na który czekają narciarze. Nadal nie wiadomo, kiedy będzie można uruchomić wyciągi narciarskie. Ale nawet bez śniegu jest tutaj co robić – przekonuje Lucyna Pściuk, jedna z najbardziej znanych bieszczadzkich przewodniczek, działaczka regionalna, aktywna na portalu Grupabieszczady.pl.
W poprzednich latach śnieg bywał już w połowie grudnia, tyle że ciężki i mokry i padał na nadal ciepłą ziemię, więc szybko się rozpuszczał. Warto jednak wiedzieć, że średni czas zalegania pokrywy śnieżnej w Bieszczadach waha się w zależności od wysokości, na której leży określony obszar, od 90 do 140 dni.
Lucyna Pściuk nie ukrywa, że nie lubi, kiedy jej region jest porównywany z Mazurami, Pieninami czy Tatrami.