Rz: Wkrótce przy pl. Trzech Krzyży odsłonięcie muralu „Zły” upamiętniającego arcywarszawską powieść Leopolda Tyrmanda. Dlaczego właśnie Tyrmand?
Łukasz Prokop: Długo myśleliśmy, czy malować kolejny mural. A jeśli tak, to co malować, bo murali jest już dużo i nie wszystkie są fajne. Powiedzieliśmy sobie po męsku – jeśli malować, to coś dobrego. Tyrmand jest postacią dla Warszawy wyjątkową i chyba trochę niedocenioną. Jak się okazuje, „Zły” nie jest rozpoznawany poza stolicą, to idol ograniczonej grupy, ale jednocześnie postać, która wciąż żyje – były próby ekranizacji, musical w Gdyni, wystawa w Muzeum Literatury, działa niezwykły klub piłkarski – AKS Zły. Stwierdziliśmy, że nie ma bardziej warszawskiej powieści.
Ściana, na której zagości Zły, jest nieco schowana.
Na placu Trzech Krzyży nie ma innych sensownych ścian. Staramy się dbać o przestrzeń publiczną, nie malujemy byle gdzie, nie chcemy, żeby mural dominował, krzyczał na ten elegancki plac. Lubię, kiedy dzieła są nieco schowane, a przy tym nie wyobrażam sobie, żeby malować Złego gdzie indziej niż na placu Trzech Krzyży. Tu rozpoczyna się akcja powieści – ściana znajduje się o kilka kroków od książkowego kiosku Juliusza Kalodonta. Niedaleko mieszkał też Leopold Tyrmand.
To drugi mural, po Davidzie Bowiem, na który zrzucili się warszawiacy.