Swoją skargę do Sądu Administracyjnego w Hamburgu Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA złożył już w 2010 roku. Chodzi o głębokość rurociągu Nord Stream, który zdaniem portu utrudni ruch statków do Świnoujścia. W 2015 rok sąd odrzucił polską skargę, jednak w kolejnym roku władze spółki złożyły odwołanie. 25 września ma zapaść kolejna decyzja w tej sprawie.
– Sąd drugiej instancji ma trzy możliwości – wyjaśnia mec. Michał Lizak, pełnomocnik portu. – Może oddalić nasze odwołanie. Może też uznać, że ZMPSiŚ ma prawo do wnoszenia skargi, ale nie ma merytorycznych racji. No i wreszcie – co byłoby zgodne z normami prawa unijnego i niemieckiego – uznać racje portu.
Działania portu to część szeregu działań, jakie prowadzą polskie instytucje w sprawie istniejącego już Nord Stream I i planowanego Nord Stream II. Niemiecko-rosyjska spółka położyła na dnie Bałtyku liczący 1222 km rurociąg, który połączył Rosję z Niemcami. Od 2011 transportuje nią gaz, omijając tym samym Polskę i kraje bałtyckie. Teraz Gazprom planuje budowę kolejnych rur, nazwanych Nord Stream II. Przeciwko budowie obydwu protestuje Polska – jako godzące w interes kraju i solidarność europejską. Swoją samodzielną kampanię prowadzi Zarząd Portów Szczecin i Świnoujście SA. Rzecz dotyczy swobodnego podejścia dla statków do portu w Świnoujściu, do którego tor wodny ma dzisiaj głębokość 14,5 m. To oznacza, że port może przyjąć statki o maksymalnym zanurzeniu 13,5 m.
– Strefa bezpieczeństwa dla większości typów statków wynosi 1 m. Taka jest rezerwa nawigacyjna, odległość pomiędzy dnem a stępką statku – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” Dariusz Słaboszewski, prezes ZMPSiŚ SA.