Prezes Agrosu Konrad Firek ma żal, bo kiedy Fajdek odnosi największe sukcesy, prawie nikt nie wspomina, że mistrz świata od wielu lat broni barw zamojskiego klubu.
– To przekleństwo sportów indywidualnych. Kiedy Robert Lewandowski zdobywa bramkę dla reprezentacji, podkreśla się, że to zawodnik Bayernu Monachium, a kiedy Paweł zdobywa złoto, mówi się tylko – reprezentant Polski. Nie docenia się klubów, które pomagają takim zawodnikom. Trochę szkoda, ale my i bez tego jesteśmy dumni, że Paweł od tylu lat jest z nami – mówi „Rzeczpospolitej” Konrad Firek.
Z Zielonego Dębu do Agrosu
Historia tego związku jest dość nietypowa. Fajdek nie pochodzi ani z Zamościa, ani z Lubelszczyzny. Urodził się w Świebodzicach, wychowywał się w Żarowie, miejscowościach położonych na Dolnym Śląsku. Pierwszym jego klubem był Zielony Dąb Żarów, gdzie lekkoatletykę zaczął ćwiczyć jako 14-letni chłopak. Ale wbrew pozorom Zielony Dąb łączyły pewne więzy z Agrosem. Oba kluby należały do zrzeszenia prężnie działających przed laty Ludowych Związków Sportowych. Kiedy w 2007 roku odbywały się mistrzostwa Polski LZS-ów, Paweł z pierwszą i obecną trenerką Jolantą Kumor zgłosili się do działaczy zamojskiego klubu z pytaniem, czy by ich nie przygarnęli. Słyszeli o Agrosie wiele dobrego, ktoś im szepnął, że to niezły wybór dla początkującego lekkoatlety.
Agros miał opinię dobrze zorganizowanego klubu, dbającego o rozwój młodych zawodników. Miał się też czym pochwalić. W tym czasie gwiazdami zamojskiej sekcji lekkoatletycznej były biegaczka na średnich dystansach, olimpijka z Sydney (2000) i Aten (2004) Anna Jakubczak oraz miotaczka Katarzyna Kita, złota medalistka mistrzostw Europy juniorów. Dla klubu przyjęcie dobrze rokującego zawodnika było jednak pewnym ryzykiem. Fajdek miał dopiero 19 lat, odnosił sukcesy tylko w kraju, był medalistą ogólnopolskiej olimpiady młodzieży. Wyróżniał się wśród rówieśników – silny, z mentalnością zwycięzcy, ale nikt nie dawał gwarancji, że wyrośnie na mistrza. Pomimo to obie strony szybko doszły do porozumienia.
Kolejki do Pawła
Agros zapewnił lekkoatlecie to, na czym mu najbardziej zależało – stabilizację. Na każdym etapie kariery, bez względu na wyniki dobre czy złe, na wzloty i upadki, Fajdek zawsze mógł liczyć na miejscowych działaczy, samorządowców, na ich zaufanie, no i co za tym idzie – także na finansowe bezpieczeństwo. – Paweł nie jest tutaj wyłącznie z miłości do zamojskiego ratusza – mówi szczerze prezes klubu.