Ale pan występował w młodzieżowej reprezentacji Polski. Skąd się wziął ten pomysł?
Sam tego chciałem. Mam polskie korzenie, polskie obywatelstwo. Rodzina ze strony mojego taty wyemigrowała do Francji po II wojnie światowej. Dziadek pracował jako mechanik, prowadził warsztat Peugota, ojciec też był mechanikiem. Mając 16 lat, zapytałem rodziców, czy jest taka możliwość, bym zagrał dla Polski. Byli za. Grałem w niezłym francuskim klubie, miałem obywatelstwo polskie, dlaczego miałem nie spróbować? Wujek mieszkający w Polscy zadzwonił do PZPN, zaprosili mnie na testy, na zgrupowanie musiałem przyjechać na własny koszt. Dobrze wypadłem, dostałem później powołanie na mecz z Turcją w Polsce i od tej pory występowałem regularnie. Grałem w jednej drużynie z Arkiem Milikiem, Piotrem Zielińskim, Marcinem Kamińskim, Bartoszem Bereszyńskim, Rafałem Wolskim…
Przypuszczał pan wtedy, że Milik i Zieliński tak daleko zajdą?
Po jednym z meczów w kadrze rozmawiałem długo z Arkiem. Strzelił wtedy gola, widać było, że coś w nim jest, spytałem więc, w jakim klubie gra. Powiedział, że właśnie podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze. Szczerze mówiąc, nie znałem wtedy tego zespołu, bo z polskich drużyn znałem tylko Lecha i Legię. Mówiłem mu, że we Francji z takimi umiejętnościami znalazłby sobie bez trudu dobry klub. Poszedł na Zachód inną drogą, ale równie skuteczną.
Zaczynał pan występy w Polsce w ekstraklasie – w Arce Gdynia, dziś gra pan w trzecioligowym Motorze Lublin. Pewnie nie tak pan sobie wyobrażał swój piłkarski rozwój?
Każde dziecko zaczynające grać w piłkę marzy, żeby grać jak najwyżej, we Francji – w Ligue 1, w Polsce – w ekstraklasie. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, tak to się nam układa. Przed Motorem występowałem w Widzewie Łódź, do którego byłem wypożyczony. Widzew zbankrutował, ja jeszcze miałem kontuzję. Klub, z którym wiązał mnie kontrakt – Pogoń Szczecin – nie chciał go przedłużyć. Seria nieszczęśliwych wypadków. Zostałem bez pracy, bez menedżera. Sam to musiałem wszystko ogarnąć, wrócić do formy, znaleźć inny zespół. Kolega grający w Motorze pomógł mi w tym, żebym mógł trenować w Lublinie. W tym czasie miałem jeszcze testy w Ruchu Chorzów, ale wolałem nie ryzykować. Zostałem w Motorze.