Również mieszkańcy Torunia pokochali jednoślady. Mamy coraz więcej tras przebiegających nie tylko przez serca miast, ale również przez ich obrzeża i okolice.

Nie będę się rozwodzić nad tym, że warto jeździć rowerem. Nie stoimy w korkach, zażywamy ruchu na świeżym powietrzu, a wysiłek fizyczny owocuje zwiększoną produkcją hormonów szczęścia – to tylko niektóre z argumentów „za”. To samo się tyczy zresztą biegania czy pływania. Jednak to właśnie na rower warto zwrócić szczególną uwagę, bo może on spełniać nie tylko funkcję rekreacją, ale być również całkiem realną pomocą, odciążającą zatłoczone miasta.

Spójrzmy też na to od strony ekonomicznej: promowanie ruchu rowerowego w stosunku do transportu samochodowego zwyczajnie się opłaca, ponieważ koszty inwestycyjne takiej infrastruktury są zdecydowanie niższe. A te inwestycje są koniecznie, bo inaczej cała układanka się rozsypie. Bez gęstej, dobrze przemyślanej sieci ścieżek Polacy nie będą chętnie przesiadać się z auta na jednoślady. Nic dziwnego: niekiedy jazda po ulicy obok samochodów wręcz ocierających się o rowerzystę przypomina walkę o przetrwanie. Nie mówiąc już o oparach spalin, które trzeba wdychać, podróżując zatłoczonymi ulicami. Tu pojawia się też problem smogu, o którym w kontekście naszego województwa mówi się rzadko, tymczasem kilka miast przekroczyło już roczne limity. Popularyzacja roweru ma niebagatelny wpływ na to zjawisko, które również kosztuje nas słono. Rocznie jest to rząd kilkudziesięciu miliardów złotych.

Praktycznie każde większe miasto w Polsce próbuje promować komunikację rowerową – z różnym skutkiem. Nasz region ma duże szanse na powodzenie, zważywszy na unikalne warunki. Mało który może się pochwalić tak malowniczą i rozległą Doliną Wisły, gdzie znajduje się duży kompleks lasów łęgowych, rezerwaty przyrody i parki krajobrazowe. O tym, jak dużym zainteresowaniem cieszy się rower, świadczy chociażby cykl rodzinnych rajdów dla miłośników dwóch kółek, które są organizowane pod hasłem „Kujawsko-pomorskie na rowery”. Cieszy się coraz większym zainteresowaniem.

Daje się zauważyć, że w ostatnich latach przybywa tego typu imprez sportowo-rekreacyjnych. I dobrze. Ważne tylko, że ich organizacja nie szwankowała. Tak jak to było podczas tegorocznej, wspaniałej imprezy pływackiej – nocnego maratonu „Otyliady”. Niestety, w niektórych basenach zapisano tak dużo osób, że część z nich musiała się sporo naczekać, zanim mogła wejść do wody. Tak jak zawsze – diabeł tkwi w szczegółach.