Kujawsko-pomorskie to – po lubuskim, podlaskim i opolskim – województwo o najmniejszej w kraju liczbie wypadków. To powód do zadowolenia, jednak region ma również problem, i to od lat – na tutejszych drogach kraksy mają zdecydowanie bardziej tragiczne skutki niż w innych częściach kraju.
– Problem ciężkości wypadków w Kujawsko-Pomorskiem powtarza się od lat – przyznaje Maria Dąbrowska-Loranc, szefowa Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego.
W ubiegłym roku w województwie doszło do 1018 wypadków, to o kilka mniej niż w roku poprzednim. Obrażenia odniosło w nich 1101 osób (o 53 mniej), ale zabitych było o 24 więcej – łącznie 178.
Najwięcej zdarzeń miało miejsce w Bydgoszczy (łącznie 256, ale to spadek o 39 w porównaniu z rokiem wcześniejszym), Włocławku i Toruniu. Z kolei wśród miast, które pod tym względem są najbezpieczniejsze, prym wiedzie Wąbrzeźno (w całym roku doszło tu do zaledwie 14 wypadków), Radziejów (choć tutaj liczba zdarzeń się podwoiła – z siedmiu do 15), i Tuchola.
Na drogach regionu śmierć zbiera większe żniwo niż gdzie indziej – na 100 wypadków, do jakich doszło w ubiegłym roku w województwie, było 17 zabitych. Np. w Niemczech wskaźnik ten wynosi 1,1, w Hiszpanii – 1,7, a w Czechach – 3,4. Krajowa średnia to 8,9.