Reklama
Rozwiń

Praca jest, ale nie zawsze pod nosem

Opolskie urzędy pracy starają się aktywnie pomagać i pracodawcom, i bezrobotnym.

Publikacja: 27.03.2017 21:00

Praca jest, ale nie zawsze pod nosem

Foto: Rzeczpospolita

– Pod względem aktywności przedsiębiorstw w naszym powiecie przez wiele lat nie było różowo, ale w końcu coś się ruszyło – mówi Radosław Nosidlak, kierownik Centrum Aktywizacji Zawodowej w Powiatowym Urzędzie Pracy w Prudniku.

Problem został

I wylicza, że w ostatnich dwóch latach na terenie powiatu prudnickiego pojawiła się nowa amerykańska firma z branży motoryzacyjnej Henniges Automotive. W zeszłym roku uruchomiono zakład, w którym pracę znalazło 200 osób, a docelowo będzie ich 500. Swoje zasoby kadrowe poszerzyły też np. Spółdzielnia Pionier – producent elementów z tworzyw sztucznych, Steinpol Central Services (branża meblarska), Morawiec (transport i logistyka) czy Furnika (producent oświetlenia LED).

– Każda z tych firm zatrudnia po kilkadziesiąt osób. Może nie jest to bardzo dużo, ale po upadku przedsiębiorstwa Frotex, w którym pracowało ok. 1,5 tys. osób, już tak duży pracodawca się u nas nie pojawił – dodaje Nosidlak.

W ciągu ostatnich czterech lat stopa bezrobocia w powiecie prudnickim spadła aż o 7,2 pkt proc., z 20,8 proc. w lutym 2013 r. do 13,6 proc. w lutym 2017 r. To całkiem niezły wynik, lepszy niż średnia dla całego województwa, a jednak wciąż w przypadku Prudnika można mówić o problemie bezrobocia. Zresztą to niejedyne takie miejsce w woj. opolskim. Także w powiatach nyskim, brzeskim, głubczyckim czy namysłowskim bezrobocie szybko spada, ale wciąż utrzymuje się na podwyższonym poziomie.

Otwarcie na pracę za granicą

– Rzeczywiście w ostatnich latach widać dużą poprawę, tak niskiego poziomu nie było od czasów transformacji – mówi Łukasz Podolski, zastępca dyrektora PUP w Nysie. – Ale wciąż sytuacja daleka jest od ideału.

Nyski urząd pracy stara się być bardzo aktywnym podmiotem na rynku pracy. – Otworzyliśmy się na pracodawców spoza powiatu – podkreśla Podolski. I tak mieszkańcy Nysy i okolic znajdują zatrudnienie w firmach Amazon, Mondelez International czy Elica Group, które mają swoje zakłady na terenie województwa dolnośląskiego. Zdarza się, że do pracy trzeba dojechać 80 km, ale chętnych nie brakuje. Jak przekonuje Podolski, firmy organizują wygodny transport dla pracowników z różnych miejscowości, a dodatkowo kuszą takimi bonusami, jak karta opieki medycznej, obiady za złotówkę czy dogodna organizacja pracy. Chodzi o możliwość pracy przez 12 godzin, ale za to przez cztery dni w tygodniu.

Nyski urząd pracy organizuje też co roku międzynarodowe targi pracy. – Jesteśmy regionem transgranicznym, na targach można znaleźć oferty pracy z Czech czy Niemiec – mówi Podolski. Na tegoroczne targi (31 marca) swój akces zgłosiło już 40 pracodawców, oferujących ponad 1000 miejsc pracy w przemyśle, transporcie, turystyce, ale też usługach opiekuńczych.

Bliżej pracodawcy

– Generalnie staramy się być bliżej pracodawcy i bliżej poszukujących pracy – mówi Podolski. Podobnie aktywny jest brzeski urząd pracy. – Staramy się docierać do pracodawców, przede wszystkim poznawać ich potrzeby i odpowiadać na nie – mówi Zbigniew Zbigniew Kłaczek, dyrektor PUP w Brzegu. Chodzi głównie o potrzeby w zakresie szkoleń pracowników, tak by ich umiejętności odpowiadały aktualnemu zapotrzebowaniu ze strony firm.

Opolskie urzędy pracy wykorzystują zresztą wszystkie dostępne instrumenty aktywizacji bezrobotnych. Są to dotacje dla nowo powstających firm, dopłaty do utworzenia stanowiska pracy, płatne staże czy prace interwencyjne.

– Myślę, że nasze działania w połączeniu z ożywieniem gospodarczym przynoszą efekty – podkreśla dyr. Kłaczek. I wylicza, że w powiecie bardzo aktywni stali się przedsiębiorcy zlokalizowani w podstrefie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Skarbimierzu. Działa tam m.in. Johnson Controls, Cadbury czy Wipak.

Dochodowa konkurencja

Inna sprawa, że część bezrobotnych z powiatów, w których utrzymuje się podwyższona stopa bezrobocia, wcale nie ma ochoty do podjęcia pracy. – Ogólnie rzecz ujmując, dochody z pracy mają silną konkurencję w postaci dochodów z transferów społecznych – zauważa Kłaczek. – Nie każdy chce pracować za płacę minimalną przy ciężkich pracach fizycznych. U nas także, jak w całym kraju, rośnie zapotrzebowanie na pracę cudzoziemców. Głównie do takich robót, do których Polacy niespecjalnie się garną: w ogrodnictwie, sadownictwie czy rolnictwie – dodaje Podolski. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.cieslak@rp.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku