Na razie jest ich ciągle jak na lekarstwo, są najczęściej wąskie i niebezpieczne. I jeszcze potrzebują kogoś, kto jest w stanie wpłynąć na kształt sieci kolejowej w naszym kraju. Z resztą sobie poradzą, bo mają pomysły, a teraz po raz kolejny pojawiły się pieniądze.
Oczywiście na razie możemy się pocieszać, że skoro Mazury nie są tak „zadeptane” jak Zakopane, to można się tam czuć komfortowo. Że nie wszędzie trafiła komercja, która jednak powoli opanowuje już latem największe ośrodki. I że jest jeszcze piękny kawałek kraju, gdzie czyste powietrze i czysta woda wcale nie są luksusem.
Mazurom dzisiaj potrzeba mądrego myślenia o ich przyszłości. Niekoniecznie wielkich pieniędzy pompowanych w miejscowe biznesy, bo przedsiębiorcy myślą tutaj bardzo perspektywicznie. Widać, jak większe firmy stymulują powstawanie mniejszych. Jak dzięki rozwojowi turystyki aktywizują się miejscowe społeczności, jak babcie, które jeszcze do niedawna piekły jagodzianki tylko dla swoich wnuczków, teraz stały się bizneswoman z wizją.
Potrzeba wiec przede wszystkim przyłączenia Mazur do reszty Polski poprzez zbudowanie dróg z prawdziwego zdarzenia. Żebyśmy jadąc z Warszawy, Krakowa albo Wrocławia, nie wlekli się przez mazurskie wioski, zatruwając im środowisko i powodując zagrożenie.
Chwała tym, którzy wbrew prześmiewcom doprowadzili do powstania lotniska cywilnego w Szymanach. Już wyniki pierwszego roku jego funkcjonowania dowodzą, że było potrzebne. Ale same Szymany nie wystarczą.