Od dziesięciu lat firma tworzy mechaniczne czasomierze według własnych projektów, ale z wykorzystaniem szwajcarskich napędów. – Od początku istnienia manufaktury do klientów trafiło około 500 zegarków. A od momentu listopadowej premiery kolekcji 2016/2017 sprzedaliśmy już połowę ze 130 egzemplarzy – informuje właściciel Tomasz Cerbiński.
Ręczna robota
Polporę założyli zielonogórski przedsiębiorca Krzysztof Janczak i zegarmistrz Milan Konecki – to oni stali za początkowymi sukcesami manufaktury. Był rok 2006.
Pierwszą kolekcję zaprezentowano 1 grudnia 2007 roku, w dzień świętego Eligiusza, patrona zegarmistrzów, złotników i numizmatyków. Składały się na nią trzy krótkie serie nawiązujące do stolic Polski: Gnesna, Cracovia i Varsovia. Nie minął nawet miesiąc i wszystkie egzemplarze, poza numerem jeden – Gnesna G01/09 (który pozostał w rękach założyciela firmy) – zostały sprzedane. Pomysł na polski zegarek mechaniczny chwycił, więc w kolejnych sezonach pojawiały się nowe kolekcje.
W 2016 roku firma została przejęta przez Tomasza Cerbińskiego – jubilera, także zielonogórzanina – ale wciąż jest małym przedsiębiorstwem rodzinnym. Za projekty czasomierzy odpowiada dziś córka właściciela Aleksandra Budzisz, a za ich wytwarzanie – dwoje zegarmistrzów.
– Polpora nie jest bezpośrednim konkurentem zachodnich koncernów, chociażby ze względu na skalę działalności, niskonakładową produkcję przy zachowaniu rozsądnej ceny (jak dla produktu premium) oraz najwyższej jakości wykonanie – dodaje szef manufaktury.