Reklama
Rozwiń

Święta w Chinach

Magda Linette zakończyła sezon na 96. miejscu w światowym rankingu. Za rok poznanianka chciałaby się znaleźć w czołowej pięćdziesiątce.

Publikacja: 01.01.2017 21:00

Magda Linette, ur. 12 lutego 1992 w Poznaniu. Wychowanka Grunwaldu, obecnie zawodniczka AZS Poznań.

Magda Linette, ur. 12 lutego 1992 w Poznaniu. Wychowanka Grunwaldu, obecnie zawodniczka AZS Poznań. Najwyższe miejsce w rankingu WTA – 64. we wrześniu 2015 roku. Największe sukcesy – zwycięstwo w turnieju WTA challenger Tour w Ningbo (2014), finał WTA Tour w Tokio (2015), ćwierćfinał WTA Tour w Tokio (2016).

Foto: AFP

Niemal cały grudzień, także święta Bożego Narodzenia, druga po Agnieszce Radwańskiej rakieta polskiego tenisa spędziła w chińskim Guangzhou, w Europie bardziej znanym jako Kanton. To tam od 2004 roku organizowany jest turniej z pulą nagród 500 tys. dol. – jeden z wielu przykładów na to, jak Chiny powoli, ale konsekwentnie zdobywają tenisowy świat. W tym największym miejscowym ośrodku Linette już po raz trzeci przygotowywała się do nowego sezonu.

W grupie raźniej

Chińska przygoda związana jest z kontaktami trenera Polki Izo Zunica. Jakiś czas temu Chorwat zaprzyjaźnił się z jednym ze szkoleniowców miejscowej akademii. Chińczycy poszukiwali dobrej europejskiej zawodniczki jako sparingpartnerki. W tym czasie Polka nie miała stałego miejsca do treningu. Porozumienie zostało nawiązane.

W Guangzhou Linette ma wszystko, czego dusza tenisistki zapragnie. – Uważam, że jest to najlepsze miejsce do przygotowania przed sezonem. Jest tu wiele zawodniczek i zawodników na wysokim poziomie, z którymi mogę trenować, grać sparingi. Pogoda pozwala przeprowadzać zajęcia na dworze, nawierzchnia kortów jest zbliżona do tych, na jakich gra się w Australii. Jestem daleko, więc nic i nikt mnie nie rozprasza, tylko pracuję. Uwielbiam to miejsce – mówi „Rzeczpospolitej” Linette.

Odczuwalne są również korzyści materialne. W Guangzhou płaci się mniej niż na przykład w Dubaju, gdzie od kilku lat przygotowuje się czołówka męskiego tenisa, czy w Stanach Zjednoczonych. Koszty spadają jeszcze bardziej, bo w Chinach poznanianka należy do teamu Star River, grupy sponsorowanej przez luksusową sieć miejscowych hoteli. W zespole trenują obecnie m.in. Chinki Saisai Zheng (WTA, 85.) i Peng Shuai (WTA, 84.), czołowe chińskie juniorki, a także Zarina Dijas (WTA, 151.) z Kazachstanu czy Danka Kovinić (WTA, 71.) z Czarnogóry.

Jest z kim grać, wymieniać doświadczenia, poprawiać się. – Teraz mocno pracowałam nad techniką, szczególnie forhendu. Dużo czasu poświęciłam też cechom motorycznym – sile, wytrzymałości, szybkości, bo na nich w głównej mierze opieram swoją grę – opowiada Linette.

Pięćdziesiątka w zasięgu

Przed rokiem chińskie przygotowania zaowocowały dopiero w drugiej części sezonu. Początek przyniósł rozczarowanie: porażkę w I rundzie Australian Open z późniejszą zwyciężczynią turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro Monicą Puig z Portoryko, pechowe przegrane po zaciętych trzysetowych pojedynkach w Doha i Dubaju z Czeszką Andreą Hlavackovą. Przeszkadzały kontuzje, problemy z doborem rakiety. – Był to dla mnie trudny moment pod względem mentalnym. Miałam zbyt długie serie porażek, mimo to ciężko trenowałam, wierzyłam w postęp i udało mi się zrealizować większość planów – mówi 24-letnia zawodniczka.

Zwycięstwo w turnieju ITF w Cagnes-sur-Mer we Francji, udany występ w Stanford, gdzie Linette minimalnie uległa w II rundzie Venus Williams, punkty zdobyte w Montrealu po zwycięstwie z Sabine Lisicki i przede wszystkim w Tokio, dzięki występowi w ćwierćfinale imprezy o puli nagród 885 tys. dol. zapewniły miejsce w pierwszej setce rankingu na koniec tego roku. Problem mentalny znikł.

– Nie chodzi tylko o zwycięstwa, ale też mecze grane „na styku”, choć przegrane z wyżej notowanymi rywalkami. Trzysetówka ze Szwedką Johanną Larsson podczas Roland Garros albo spotkanie w lidze francuskiej z Jeleną Ostapenko, której Magda uległa w tie-breakach, pozwoliły nam uwierzyć, że dziewczyny z okolic miejsca 50. są w jej zasięgu – tłumaczy ojciec i pierwszy trener tenisistki Tomasz Linette.

– Do tej pory brakowało mi cierpliwości i konsekwencji w grze. Ale ten rok, w którym zmierzyłam się w trudnych meczach z doświadczonymi i utytułowanymi zawodniczkami, sporo mnie nauczył. Liczę na to, że potrafię to wykorzystać – zapowiada Linette.

Celem na kolejne 12 miesięcy jest awans do czołowej pięćdziesiątki zawodniczek na świecie. Pomóc w tym mają przede wszystkim występy w Wielkim Szlemie, najlepiej zakończone awansem do trzeciej, czwartej rundy. To trudne wyzwanie, bo do tej pory tylko raz – w US Open w 2015 roku – udało się zawodniczce z Poznania przejść więcej niż rundę. Linette pokonała wtedy Urszulę Radwańską. Zwycięstwo miało wymiar symboliczny. Wtedy po raz pierwszy poznanianka wyprzedziła krakowiankę w rankingu WTA i stała się polską rakietą numer 2.

Plan na najbliższy sezon obejmuje starty w najważniejszych imprezach, o ile pozwoli na to ranking. Pierwszy turniej w 2017 roku zawodniczka AZS Poznań zagra w Auckland, potem w Sydney i Australian Open. Tak jak w zeszłym roku Linette przewiduje także występy w Doha, Dubaju, Indian Wells i Miami. Później nastąpi analiza wyników i ewentualna modyfikacja planów.

Do kraju wróci na krótko w lutym na zgrupowanie kadry przed rozgrywkami grupowymi w Fed Cup, jeśli otrzyma powołanie od kapitan Klaudii Jans-Ignacik. Ale trudno spodziewać się innej decyzji. Najlepsza polska zawodniczka Agnieszka Radwańska wciąż się waha, czy zagra w tym roku w Pucharze Federacji. Decyzję uzależnia od liczby rozegranych meczów w styczniu. Jeśli zrezygnuje, w Estonii jako rakieta numer 1 wystąpi Linette.

Starty w turniejach deblowych uzależnione są od miejsca w klasyfikacji. – Magda skupia się na singlu i w takiej sytuacji trudno jej znaleźć dobrą partnerkę do debla – tłumaczy Tomasz Linette.

Po raz ostatni w grze podwójnej wystąpiła w Tiencinie, gdzie w parze z Chinką Yifan Xu przegrała dopiero w finale. We French Open z Alize Cornet przeszła jedną rundę. W najbliższym czasie za partnerkę będzie mieć najprawdopodobniej Kovinić.

WTA pomaga studiować

Przy tak napiętym kalendarzu i ambitnych planach czasu brakuje. Linette święta spędzała w Guangzhou, sylwestra planuje w Auckland. W Poznaniu bywa najwyżej dwa, trzy tygodnie w roku. Reprezentowanie nowego klubu – AZS Poznań – ma charakter raczej symboliczny. Grunwald, z którym związana była od dzieciństwa, opuściła pod koniec ubiegłego roku.

– Bardzo nam pomogli, szczególnie kiedy Magda miała 12–13 lat i brakowało pieniędzy, żeby jeździć po Polsce. Zaoferowali stypendium. Dzięki temu mogliśmy kontynuować przygodę z tenisem na wysokim poziomie. Na początku tego roku zgłosił się AZS, a córce bardzo zależało na tym, by reprezentować poznański klub. AZS zaproponował nam dobre warunki, w zamian chciał, żeby Magda była twarzą klubu, zgodziliśmy się – mówi ojciec zawodniczki.

Związek z akademickim zespołem wcale nie jest bezpodstawny. W tym roku poznańska tenisistka rozpoczęła studia na kierunku biznes i administracja na uczelni Indiana University East. Nauka przebiega w trybie online, współfinansuje ją WTA. Polka nie jest tam jedyną studentką z pierwszej setki rankingu. Z podobną skrupulatnością, jak przygotowania do sezonu, Linette planuje także to, co będzie robić po zakończeniu kariery.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku