Z małych polskich miast, może poza Mielcem, Dębica należy do najbardziej piłkarskich. Istnieją tu dwa znane kluby, z obu wywodzą się reprezentanci Polski, mistrzowie kraju. Wisłoka Dębica liczy już ponad sto lat. Jej wychowankiem jest m.in. Leszek Pisz, 14-krotny reprezentant Polski, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z Legią w 1995 roku. Igloopol – z racji działalności sponsora nazwany potem Morsami- powstał znacznie później, w latach 70. XX wieku, ale ma za to piękniejszą piłkarską kartę. Spędził dwa sezony w ekstraklasie, przewinęło się przez klub kilku późniejszych reprezentantów kraju: Jacek Zieliński, Aleksander Kłak, Marek Bajor, Leszek Pisz, Jerzy Podbrożny.
Kłak i Bajor, obaj wicemistrzowie olimpijscy z 1992 roku, choć przyszli do Igloopolu jako 15-latkowie według dawnych reguł nie są uznawani za wychowanków, choć w tym klubie przeszli jeden z najważniejszych etapów piłkarskiego życia. Do tej pory za najwybitniejszego piłkarza, który od trampkarza grał w Igloopolu działacze uznawali Zdzisława Strojka, później zawodnika Wisły Kraków i GKS Katowice, z którym zdobywał Puchar Polski. Dziś nie ma wątpliwości, że za stuprocentowego wychowanka można uznać Artura Jędrzejczyka.
Byli zdolniejsi od niego
Gdy jednak miejscowi trenerzy wspominają początki 29-letniego reprezentanta Polski w Dębicy, to zgodnie z faktami przyznają, że pierwsze kroki Jędrzejczyk stawiał w uczniowskim klubie Zryw Dębica. Igloopol był mu jednak pisany. Jego ojciec pracował w złotej erze klubu jako kierowca. Woził na mecze ekstraklasy drużynę z Zielińskim, Kłakiem, Bajorem, Tomaszem Cebulą, Markiem Zubem. Mieszkał niedaleko stadionu, a że-miasto nie jest duże-także nieopodal większości piłkarzy. To działało na wyobraźnię młodego chłopca. Chciał być jak oni. Z uczniowskiego Zrywu przeniósł się do grupy trampkarzy Igloopolu.
– Nie był to najbardziej utalentowany chłopak z tej grupy, z bardzo dobrego rocznika 1987. Inni mieli większe umiejętności techniczne. Wyróżniał się za to wydolnością, dlatego też grał na prawej pomocy, bo mógł przez cały mecz na jednakowym poziomie biegać od pola karnego do pola karnego. Nigdy się nie męczył i nigdy nie narzekał na ciężką pracę – opowiada jego pierwszy trener, a potem jeden z prezesów Igloopolu Kazimierz Sak.
Zespół, w którym występował Jędrzejczyk, już z innym trenerem, wygrał rozgrywki juniorów młodszych w regionie i awansował do ogólnopolskiego finału. Przegrał jednak z Hutnikiem Kraków, zajął w kraju miejsce od 9 do 16, co do dziś uważają w klubie za jeden z największych sukcesów ostatnich lat i potwierdzenie słuszności drogi, którą obrali, że najlepszą metodą na odrodzenie jest szkolenie młodzieży.