Reklama
Rozwiń

Znów widać dno

Smutny los jednego z najbardziej zasłużonych koszykarskich klubów w Polsce.

Publikacja: 27.10.2016 22:00

„O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień” – śpiewa w jednym z utworów nieżyjący już Jan „Kyks” Skrzek. Choć słowa refrenu tyczyły się rodzinnych stron bluesmana, to świetnie pasują też do sytuacji, w której znalazł się koszykarski klub z Wrocławia.

17-krotny mistrz Polski po raz drugi w ciągu dekady wycofał się z koszykarskiej ekstraklasy i rozpoczął odbudowę od II ligi, czyli amatorskiego, trzeciego poziomu rozgrywek. To nie koniec kłopotów. Z klubu odszedł będący żywą legendą Maciej Zieliński. Według nieoficjalnych informacji nie mógł on dojść do porozumienia z prezesem Michałem Lizakiem, który – choć przekonuje, że ma sprecyzowany plan rozwoju klubu – podejmuje kontrowersyjne decyzje. Niedawno zakazał wstępu do hali najbardziej zagorzałym kibicom drużyny, którzy nie odwrócili się od zespołu, gdy ten znów spadł na dno.

Klimat wokół wrocławskiego klubu jest więc fatalny, a co gorsze trwa pat i nie widać wielkich nadziei na poprawę. Czy to oznacza koniec poważnej koszykówki w dawnej stolicy polskiego basketu?

Bezpieczna opcja w II lidze

O tym, że Śląsk w najbliższym sezonie nie zagra w Polskiej Lidze Koszykówki, dowiedzieliśmy się w połowie lipca, kiedy mijał termin wysyłania zgłoszeń do władz związku. Dokumentów potrzebnych do przyznania licencji nie dostarczyły wówczas dwa kluby – Stelmet Zielona Góra oraz Śląsk.

O ile w przypadku mistrzów Polski wynikało to z zamieszania wywołanego przez FIBA (organizacja oddzieliła się od Euroligi i założyła Ligę Mistrzów, a krajowym mistrzom, grożąc sankcjami, kazała określić się, w których rozgrywkach chcą wziąć udział), o tyle w przypadku Śląska chodziło o problem z uzbieraniem budżetu – by grać w PLK, trzeba wykazać gwarancje na poziomie 2 mln zł.

Jeszcze na początku lipca menedżer klubu Maciej Szlachtowicz zapewniał na antenie Radia Wrocław: – Weźmiemy udział w weryfikacji. Kompletujemy dokumenty. Niestety sytuacja u nas nie jest taka, jak w innych klubach, które dysponują sponsorem strategicznym. Przedstawimy dokumenty z kilkunastu firm, które dają mniejsze pieniądze, a budowanie budżetu w taki sposób jest cięższe. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy pomyślnie tej weryfikacji nie przeszli. Fanów mogę uspokoić.

Dopiero miesiąc później oficjalnie potwierdzono informację, że Śląsk do ligi nie przystąpi. Winą za tę dramatyczną sytuację obarczono prezesa Michała Lizaka. Przywoływano przykład Ślęzy Wrocław, zespołu koszykarek, który uzbierał na grę w ekstraklasie kobiet 3 mln zł.

Prezes klubu był jednak dla mediów niedostępny. Dopiero w połowie sierpnia udzielił wywiadu w Radiu Wrocław. – Nie rozmawiałem z kibicami, bo nie miałem im do przekazania żadnych konkretnych informacji. Myślę, że na tyle sugestywne było niezgłoszenie się do ligi – mówił. – Poradzilibyśmy sobie z procesem licencyjnym. Ale ambicje kibiców, właścicieli i osób związanych ze Śląskiem są bardzo wysokie. Zdecydowaliśmy się na opcję bezpieczną. Ocenę tej decyzji pozostawiam kibicom i tzw. ekspertom. Zapraszam ich do Śląska, bardzo chętnie wysłucham wszystkich rad, jak to powinno ich zdaniem wyglądać. Zobaczą, że „kuchnia” wygląda inaczej, niż to się wydaje – dodał wówczas.

Michał Lizak nie rezygnował jednak ze swojej funkcji, tłumacząc że wciąż chce prowadzić spółkę i realizować jej cele. Miał postawić na rozwój młodych zawodników i poprawę bazy treningowej Śląska.

Bez legendy

To, jak bardzo źle dzieje się w Śląsku, potwierdziły ostatnie dni. Z klubu wycofał się bowiem Maciej Zieliński, wybitny reprezentant Polski, żywa legenda, ośmiokrotny mistrz Polski, który w Śląsku spędził niemal całą koszykarską karierę.

„Dziękuję za pomoc, wiarę i ciężką pracę! Do zobaczenia w lepszych czasach! WKS!” – napisał na Twitterze i zamieścił zdjęcie drzwi do klubowego budynku. W rozmowie przyznał, że nie chce komentować swojego odejścia. Przypomnijmy jednie, że o tym, iż klub nie zgłosi się do ligi, Zieliński dowiedział się… także z Twittera.

Od 2011 r. był prezesem sekcji, czyli stowarzyszenia WKS Śląsk. To inne ciało niż prowadząca do niedawna zespół w PLK spółka Śląsk Wrocław Basketball, której prezesem jest Lizak.

Obaj panowie przez lata współpracy pokazywali, że za sobą nie przepadają. Zieliński – jak informuje serwis PolskiKosz.pl – pełnił głównie funkcje reprezentacyjne, był twarzą projektu odrodzenia klubu, ale w jego codziennym życiu nie uczestniczył. Po spadku krytycznie wypowiadał się o zarządzie spółki, który – jego zdaniem – doprowadził do tej sytuacji. Z kolei Lizak zarzucał Zielińskiemu, że ten, w trudnych dla klubu czasach nie chce się przy Śląsku pokazywać. Lizak odejścia Zielińskiego także nie chce komentować. Warto dodać, że w klubie nie ma już innego zasłużonego gracza Radosława Hyżego, z którym równo rok temu rozmawialiśmy na łamach „Rz”, gdy akurat obejmował funkcję trenera. Po odejściu ze Śląska Hyży skupił się na komentowaniu meczów NBA w Canal+.

Ale to nie koniec złych wiadomości dla sympatyków Śląska. Przed kilkoma dniami Michał Lizak postanowił nie wpuszczać do hali kibiców z fan klubu „Kosynierzy”. To najbardziej oddani kibice Śląska, ale z drugiej strony najgłośniej kontestujący poczynania prezesa. Przed ostatnim derbowym meczem na Facebooku fani napisali: „Panie i Panowie, dopingu w hali Kosynierka nie będzie. Nasi wychowankowie nie dostaną od nas motywacji do walki oraz nie poczują dumy z reprezentowania WKS. Decyzją prezesa Michała Lizaka nasza grupa otrzymała zakaz wstępu na mecze Śląska Wrocław w hali Kosynierka. Niezły ruch”.

To nie pierwszy raz

Kibice Śląska nie pierwszy raz przeżyli upadek swojego klubu. W 2008 roku „Kosynierzy” ogłosili upadłość i wycofali się z rozgrywek. Do 2011 r. Śląsk występował w II lidze. W 2011 r. z inicjatywy Przemysława Koelnera do ekstraklasy został zgłoszony zespół, który występował w PLK, korzystając z licencji „WKK Obiekty”, a prawa do nazwy i posługiwania się znakami handlowymi WKS Śląska zostały mu wypożyczone. Klub nie otrzymał jednak licencji na grę w sezonie 2012/2013 i po roku występów w PLK przestał istnieć. W tym roku Śląsk zniknął z ekstraklasowej mapy już po raz trzeci.

Dziś gra w II lidze. Radzi sobie nieźle, po pewnym zwycięstwie w derbach z WKK 76:38 umocnił się na drugim miejscu w tabeli. W pięciu meczach odniósł pięć zwycięstw, tyle co liderujący Górnik Wałbrzych. Zespoły te spotkają się ze sobą w sobotę 29 października.

Obecny Śląsk oparty jest na młodych wychowankach, a trenerami są byli wybitni koszykarze – Dominik Tomczyk i Jacek Krzykała. Tylko oni – oraz zawieszone w hali mistrzowskie banery – przypominają o latach świetności klubu. O jeszcze nie tak dawnych bojach o mistrzostwo Polski z Mazowszanką Pruszków, a potem Anwilem Włocławek i Prokomem Trefl Sopot, o rywalizacji w Eurolidze i wypełnionej do ostatniego miejsca Hali Ludowej czy Hali Orbita…

Czy wedle zasady do trzech razy sztuka, uda się odbudować Śląsk raz jeszcze? Wrocław bez koszykówki to wydaje się niewyobrażalne dla tych, którzy pamiętają hasło: „Cała Polska w cieniu Śląska”.

„O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień” – śpiewa w jednym z utworów nieżyjący już Jan „Kyks” Skrzek. Choć słowa refrenu tyczyły się rodzinnych stron bluesmana, to świetnie pasują też do sytuacji, w której znalazł się koszykarski klub z Wrocławia.

17-krotny mistrz Polski po raz drugi w ciągu dekady wycofał się z koszykarskiej ekstraklasy i rozpoczął odbudowę od II ligi, czyli amatorskiego, trzeciego poziomu rozgrywek. To nie koniec kłopotów. Z klubu odszedł będący żywą legendą Maciej Zieliński. Według nieoficjalnych informacji nie mógł on dojść do porozumienia z prezesem Michałem Lizakiem, który – choć przekonuje, że ma sprecyzowany plan rozwoju klubu – podejmuje kontrowersyjne decyzje. Niedawno zakazał wstępu do hali najbardziej zagorzałym kibicom drużyny, którzy nie odwrócili się od zespołu, gdy ten znów spadł na dno.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku