– W Polsce w przeliczeniu na liczbę obywateli i wielkość kraju działa więcej producentów aut ratunkowych i gaśniczych niż w innych państwach Europy – twierdzi Maciej Radaszewski, dyrektor firmy Bocar, producenta pojazdów pożarniczych z Korwinowa pod Częstochową. Aż trzy firmy: wymieniony Bocar, Szczęśniak Pojazdy Specjalne oraz Wawrzaszek Inżynieria Samochodów Specjalnych mają siedzibę w województwie śląskim. To w nim koncentruje się polski przemysł pożarniczy.
Zatrudniający ponad sto osób Bocar produkuje 100-120 samochodów rocznie, podobnie jak pozostałe przedsiębiorstwa za wyjątkiem Wawrzaszka, który wypuszcza blisko tysiąc pojazdów. Polscy odbiorcy przeciętnie kupują pół tys. samochodów gaśniczych i ratunkowych rocznie, ale rynek jest zmienny. – Eksport pozwala stabilizować produkcję. Bocar właśnie wchodzi na eksportowe rynki. Zdobyliśmy pierwszy kontrakt do Niemiec, a w Chinach sprzedaliśmy 3 duże działka o wydajności 20 tys. litrów na minutę – wymienia Radaszewski.
Bocar i Wawrzaszek wystawiły się na ubiegłorocznej wystawie Interschutz. – Polskie firmy nie mają czego się wstydzić – uważa redaktor Rescuemagazine.pl Daniel Węgrzynek. Jednak wejść na niemiecki rynek jest niezwykle trudno. – Klienci są lojalni i nawet nasza wysoka jakość i niższe ceny nie zawsze są wystarczającym argumentem, żeby przekonać do wyboru naszej oferty – ubolewa Radaszewski.
Pierwsi w Afryce
Konkurencyjny Szczęśniak, który zatrudnia 125 pracowników, w 2015 roku wyprodukował 114 pojazdów, z czego 40 proc. trafiło na eksport. – W 2016 roku firma realizuje zamówienia dla ośmiu krajów. Są to zarówno kontrakty na kompletne pojazdy, jak i na wykonanie samej zabudowy na podwoziu powierzonym – informuje prezes Grzegorz Szczęśniak. Łączna produkcja firmy przekroczyła już 1600 samochodów, które jeżdżą po drogach Polski oraz dziewiętnastu innych krajów Europy, Azji i Afryki.
Szczęśniak uważa, że rynek pojazdów pożarniczych w Europie jest rynkiem dojrzałym charakteryzującym się coraz mniejszym popytem, co spowodowane jest wydłużeniem czasu użytkowania pojazdów. Rynek niemiecki czy francuski są też bardzo hermetyczne, nastawione na rodzimych producentów, podobnie zresztą jak Polska, gdzie prawie w ogóle nie sprzedaje się pojazdów pochodzących z importu.