Początek sezonu – pomimo śniegu, który pojawił się wiosną w górach – jest dla baców wypasających owce udany. Pogoda nie jest ich jedynym zmartwieniem.
– Za kilka lat może zabraknąć rąk do pracy – obawia się Jan Janczy, dyrektor biura Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. Jak dodaje, tradycje wypasu owiec powoli wymierają, bo wiele młodych osób wyjechało za granicę. Tych, którzy zostali, do ciężkiej pracy na halach zniechęcają niskie zarobki.
Trudno, aby płace były wyższe, skoro – jak tłumaczy Jan Janczy – wełna jest tania, a rynek wciąż zalewają podróbki oscypków. – Na Podhalu działa około 100 baców, a tylko połowa z nich ma certyfikaty potwierdzające, że robią prawdziwe oscypki – wyjaśnia Janczy.
Zastrzeżona przez Komisję Europejską nazwa „oscypek” przysługuje serom z mleka owczego (lub z 40-proc. domieszką mleka krów rasy czerwonej) wytworzonym w bacówkach w wybranych gminach woj. małopolskiego i śląskiego. Muszą mieć kształt wrzeciona, ważyć od 60 do 80 dkg i mierzyć od 17 do 23 cm.
– Gdy tylko możemy, tłumaczymy turystom, aby po prawdziwe oscypki udawali się do bacówek – mówi Jan Janczy.