Ergo Arena: debiut tenisistów w elicie

Pierwszy mecz w Grupie Światowej Pucharu Davisa, po ubiegłorocznym awansie wywalczonym w hali Gdynia Arena, polscy tenisiści znów rozegrają w Trójmieście. W dniach od 4 do 6 marca Polacy będą podejmować Argentyńczyków. Mają przed sobą trudne zadanie.

Publikacja: 15.02.2016 20:00

Jerzy Janowicz zmaga się z kontuzją, co stawia jego występ pod znakiem zapytania

Jerzy Janowicz zmaga się z kontuzją, co stawia jego występ pod znakiem zapytania

Foto: EAST NEWS

Przez 116 lat istnienia przepisy Pucharu Davisa zmieniały się nieraz, trudno zatem wyrokować, czy debiut we współczesnej Grupie Światowej będzie mniej czy bardziej ważny niż np. wygrany w 1958 roku w Warszawie ćwierćfinał Grupy Europejskiej z bardzo mocnym wówczas Meksykiem (to nie pomyłka).

Nie zmieniło się jedno: „Rozgrywkami o Puchar Davisa, które są właściwie drużynowymi mistrzostwami świata w tej gałęzi sportu, interesuje się literalnie cały świat i to nie wyłącznie sportowy: wyniki gier podawane są telegrafem iskrowym do wszystkich części świata”. Tak pisał w 1925 roku sportowy tygodnik „Stadjon” – zbliżał się bowiem pierwszy mecz Polaków w słynnych już wówczas rozgrywkach. Rywalami byli Anglicy, a o wyniku tego spotkania lepiej zapomnieć.

Stara tenisowa kultura

Reprezentacja Argentyny zadebiutowała w Pucharze Davisa dwa lata przed Polską. Jednak tenisiści z Ameryki Południowej mają na koncie znacznie większe sukcesy – spędzili w Grupie Światowej aż 24 sezony, z czego 15 ostatnich. Czterokrotnie grali w finale – po raz ostatni w 2011 roku, kiedy Juan Martin del Potro i spółka przegrali z Hiszpanią.

W 2008 roku w finale także lepsza była Hiszpania, w 2006 – Rosja, a wcześniej, w roku 1981 – gdy w składzie był słynny Guillermo Vilas – reprezentacja USA, dowodzona przez Johna McEnroe.

Argentyna to stara tenisowa kultura, oprócz Vilasa każdy sympatyk tego sportu wymieni kilka innych wielkich nazwisk: Jose Luis Clerc, David Nalbandian, Gaston Gaudio, Guillermo Coria (wygrał w roku 2003 turniej w Sopocie), a wśród kobiet Gabriela Sabatini. To tylko największe gwiazdy, ale w czołówce rankingu ATP były jeszcze dziesiątki innych argentyńskich zawodników.

W ubiegłym roku Argentyńczycy odpadli po półfinałowej porażce z Belgią, jednak widać, że – z del Potro w składzie czy bez niego – to rywale z wysokiej półki. Udział mistrza US Open z 2009 roku wciąż stoi pod znakiem zapytania – w tym roku ma wrócić do gry po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją nadgarstka.

– Najpierw musi trenować, nie czując bólu, i dopiero gdy zacznie grę w turniejach, porozmawiamy o jego powrocie – twierdzi kapitan reprezentacji Argentyny Daniel Orsanic, który wie na razie tyle, że w spotkaniu z Polską wystąpi Leonardo Mayer, klasyfikowany w czwartej dziesiątce światowego rankingu.

Podczas ubiegłorocznego meczu ze Słowacją, decydującego o awansie do grupy światowej, w grach pojedynczych wystąpili Janowicz i Przysiężny. Obaj odnieśli po jednym zwycięstwie i ponieśli po jednej porażce. Piąty punkt zdobył dla Polski szykowany na igrzyska w Rio de Janeiro debel Kubot – Matkowski.

Problemy Polaków

W spotkaniu z Argentyną Polacy nie będą faworytami. Janowicz – przed niespełna trzema laty 14. gracz świata – znajduje się teraz w okolicy setnego miejsca, w dodatku zmaga się z kontuzją, co stawia jego występ pod znakiem zapytania.

Notowany w trzeciej setce Przysiężny też skarży się na zdrowie – ostatni mecz rozegrał w listopadzie. Rywale mają zaś sześciu graczy w gronie stu najlepszych. Jednak szybka nawierzchnia, która zostanie ułożona w Ergo Arenie, i doping publiczności (hala ma ponad 11 tys. miejsc siedzących, bilety w cenie 15–99 zł, karnety – 119–249 zł) mogą sprawić, że papierowe wyliczenia stracą sens, jak to się często w Pucharze Davisa zdarza. Na to liczą Polacy, tego mogą się obawiać Argentyńczycy.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej