Cieszyńskie czcionki

Muzeum Drukarstwa w Cieszynie świętuje dwudziestolecie działalności.

Publikacja: 14.06.2016 22:00

Muzeum Drukarstwa od 2010 r. jest częścią śląskiego Szlaku Zabytków Techniki

Muzeum Drukarstwa od 2010 r. jest częścią śląskiego Szlaku Zabytków Techniki

Foto: materiały prasowe

– Kiedy istniało jeszcze województwo bielskie, zajmowałem się kontrolą pracy drukarni całego regionu. Pracowałem też w Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej i kiedy nadeszły lata 90., z nowymi technikami druku, odpowiadałem za likwidację typografii. Wyprzedawałem wszystkie te urządzenia – mówi „Rzeczpospolitej” Karol Franek, prezes Stowarzyszenia Muzeum Drukarstwa w Cieszynie.

– Z jednej strony bardzo mnie to trapiło, z drugiej – wiedziałem, co zabezpieczyć. Dziś mamy w Muzeum kompletną drukarnię typograficzną z najdrobniejszymi elementami – czcionkami, matrycami, kliszami. Są linotypy, prasy i urządzeniami introligatorskie. W każdej chwili można by rozpocząć pracę.

Pierwsze maszyny dla przyszłego muzeum kupowała i zabezpieczała powołana jeszcze w 1992 roku spółka Prodruk, której Karol Franek był prezesem. W roku 1995 firmę przeniesiono do pomieszczeń przy ulicy Głębokiej 50 i rozpoczęto przygotowania do stworzenia muzeum („wcześniej w tym budynku była rozlewnia wód, do dziś walczymy z wilgocią”).

Złoty wiek XIX

Muzeum Drukarstwa w Cieszynie otwarto w roku 1996, a od 2004 prowadzone jest przez stowarzyszenie o tej samej nazwie. Jesienią 2010 roku Muzeum zostało przyjęte do grona obiektów tworzących Szlak Zabytków Techniki Województwa Śląskiego.

Drukarstwo i Cieszyn tworzą parę od bardzo dawna – dokładnie od roku 1806, gdy do miasta przybył z Opawy drukarz Fabian Beinhauer i założył tu pierwszą oficynę. Wiele wskazuje na to, że do przyjazdu nakłonił go Leopold Szersznik – jezuita, historyk, pedagog, bibliofil, fundator biblioteki i pionier muzealnictwa (pomnik Szersznika stoi dziś w cieszyńskim Parku Pokoju).

– Nie wiadomo, czy Beinhauer w ogóle rozpoczął druk, nie znaleziono dotąd żadnego śladu, żadnego wydawnictwa – mówi Karol Franek. – Wiadomo jednak, że jeszcze w tym samym roku sprzedał swój zakład młodemu człowiekowi, który nauczył się drukarstwa w Pradze – Tomaszowi Prochasce.

Od tego momentu datuje się początek cieszyńskiego drukarstwa i 132-letniej sagi rodu wydawców.

– Być może najważniejszą z rzeczy, jakie Prochaska wykupił od Beinhauera, była zgoda na druk, wówczas bardzo trudna do uzyskania – podejrzewa Karol Franek.

W kolejnych dekadach maszyny drukarskie zaczęły nabierać tempa. W 1848 roku, w oficynie przy ulicy Stromej, Prochaskowie rozpoczęli druk pierwszej gazety w języku polskim, „Tygodnika Cieszyńskiego”. W tym samym roku powstała filia w Bielsku. Własna księgarnia (Rynek 6) oferowała literaturę piękną, modlitewniki i śpiewniki, poradniki i kalendarze. Przedstawicielstwa w Wiedniu i Lipsku rozprowadzały cieszyńskie wydawnictwa coraz dalej. Na międzynarodowych wystawach w Londynie i Paryżu druki znad Olzy zdobywały wyróżnienia, zaś w 1876 roku, w Wiedniu, książki z drukarni Prochasków otrzymały cesarski złoty medal. W 1883 roku firma uzyskała tytuł: „cesarsko-królewska drukarnia nadworna i wydawnictwo”.

Zmienny wiek XX

W roku 1888 w starej siedzibie zrobiło się za ciasno i rodzinna firma przeniosła się na drugą stronę Olzy, do nowowybudowanego, największego w mieście zakładu, zatrudniającego około pięciuset pracowników.

– Na przełomie XIX i XX wieku w Cieszynie działało kilkanaście drukarni – podkreśla Karol Franek. – Miasto było najprężniejszym ośrodkiem drukarskim całych Austro-Węgier. Znaczna część mieszkańców pracowała w tej branży.

Kres jej świetności położył wybuch pierwszej wojny światowej, podział Śląska Cieszyńskiego i kryzys gospodarczy lat trzydziestych. Kłopoty nie ominęły drukarni Prochasków. W 1938 roku firma ogłosiła bankructwo.

Po drugiej wojnie drukarnia po czeskiej stronie została upaństwowiona, w latach 90. sprywatyzowana i dziś, jak zauważa Karol Franek, to jeden z najnowocześniejszych zakładów w kraju. W Polsce, uratowane w pierwszych dniach wojny, czasem z narażeniem życia materiały i urządzenia, pomogły rozpocząć działalność drukarską tuż po jej zakończeniu. Niektóre były przechowywane aż w Zakopanem.

– Budynku pierwszej drukarni po polskiej stronie już nie ma, na jego miejscu stoi Książnica Cieszyńska – wyjaśnia prezes Stowarzyszenia. – Można więc powiedzieć, że historia zatoczyła koło i książki wróciły w to samo miejsce.

Zostało Muzeum, otwarte w 190. rocznicę powstania pierwszej oficyny drukarskiej w mieście. Finansowane jest dziś częściowo z miejskich dotacji, częściowo z biletów – rocznie placówkę odwiedza 8-10 tys. osób, przede wszystkim zorganizowane grupy z całego kraju i goście zza południowej granicy.

– Kiedy istniało jeszcze województwo bielskie, zajmowałem się kontrolą pracy drukarni całego regionu. Pracowałem też w Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej i kiedy nadeszły lata 90., z nowymi technikami druku, odpowiadałem za likwidację typografii. Wyprzedawałem wszystkie te urządzenia – mówi „Rzeczpospolitej” Karol Franek, prezes Stowarzyszenia Muzeum Drukarstwa w Cieszynie.

– Z jednej strony bardzo mnie to trapiło, z drugiej – wiedziałem, co zabezpieczyć. Dziś mamy w Muzeum kompletną drukarnię typograficzną z najdrobniejszymi elementami – czcionkami, matrycami, kliszami. Są linotypy, prasy i urządzeniami introligatorskie. W każdej chwili można by rozpocząć pracę.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej