Dzięki temu stosunkowo niskim kosztem (100 tys. zł to żaden wydatek w porównaniu z kosztem klasycznych kampanii reklamowych, na które Podlasiu zdarzało się już wydać za jednym zamachem ponad pół miliona złotych) region trafił do naprawdę wartościowej produkcji filmowej, która będzie pokazywana na całym świecie. Reżyser i współscenarzysta „Królestwa” – Jacques Perrin – ma na koncie m.in. także głośny dokumentalny „Mikrokosmos” , a trailery „Królestwa” zapowiadają oszałamiająco piękny film przyrodniczy. Zdjęcia do zrobionego z wielkim rozmachem obrazu kręcone były m.in. w Puszczy Białowieskiej.

Trudno chyba o lepszy przykład tego, jak powinna dziś wyglądać promocja takiego regionu, jak Podlasie. Eksperci od promowania miejsc od dawna narzekają, że klasyczne kampanie promocyjne często bywają zwyczajnie bez polotu (co któreś miasto zostaje Wenecją Północy lub Południa, daje radość, jest warte odkrycia i zachodu) i samorządy, a nawet rządy muszą się jeszcze sporo nauczyć, by wyjść z zaklętego kręgu pustych, marketingowych haseł. Po takich mdłych zabiegach promocyjnych potencjalnym turystom nie zostaje w pamięci najczęściej nic.

Nieprzypadkiem w „lokowanie” swoich najpiękniejszych zakątków w wielkich produkcjach od lat inwestują nawet teoretycznie wcale tego już nie potrzebujące wielkie miasta (żeby wymienić tylko Barcelonę, Paryż, Rzym i Londyn w filmach Woody’ego Allena), a efekty takich akcji bywają zaskakujące: niech za przykład posłuży Dubrownik, w którym trudno się dziś opędzić od przewodników oprowadzających po mieście śladami bohaterów kultowego serialu HBO – „Gra o tron”. Skoro może Dubrownik, może i Podlasie, które produkcję, w jakiej pojawiają się zdjęcia z regionu, wybrało właściwie idealnie.

Osobiście będę się bardzo cieszyć, gdy przyjaciołom z za granicy zamiast lub oprócz butelki znanej wódki ze źdźbłem trawy w środku będę mogła podpowiedzieć, że w swoim kinie mogą spotkać prawdziwego polskiego żubra. I naprawdę nie wątpię, że pojawią się przyrodniczy zapaleńcy, którzy wypatrzą Polskę w napisach „Królestwa” lub wyguglają ją sobie, po obejrzeniu filmu i kiedyś właśnie tu przyjadą spędzić wolną chwilę z dziką przyrodą.