Rz: Kujawy i Pomorze słyną z prężnego rolnictwa, w tym hodowli trzody chlewnej. Czy to przekłada się na silne przetwórstwo?
Jacek Spychalski: Tradycje przetwórstwa mięsa w Kujawsko-Pomorskiem są bardzo bogate. Od dawna wyrabiano tu wędliny zarówno w gospodarstwach, jak i zakładach rzemieślniczych. Czytałem ostatnio, że na przełomie XIX i XX wieku trudno było znaleźć w Bydgoszczy lokal gastronomiczny, który nie serwowałby regionalnej kiełbasy. Przed II wojną światową tereny te były zagłębiem mięsnym. Tutejsze zakłady eksportowały dużo bekonu do Anglii. Bekoniarnie znajdowały się w Czerniewicach k. Włocławka, Nakle nad Notecią, Świeciu, Grudziądzu i Toruniu. Za granicę, również długo po wojnie, trafiały także produkowane przez nie konserwy. Do dziś produkcji wędlin wyższej jakości na Kujawach i Pomorzu sprzyja duża liczba indywidualnych hodowców trzody dostarczających przyzwoity surowiec.
Jakie są pana pierwsze kulinarne wspomnienia związane z regionem?
Urodziłem się w Gdańsku, ale w dzieciństwie często bywałem u moich dziadków, którzy mieszkali pod Bydgoszczą. Pamiętam szlachetny smak wędlin, które wyrabiali. W piwnicy zawsze u sufitu wisiała i dojrzewała surowa kiełbasa, do dziś jedna z wędliniarskich specjalności województwa kujawsko-pomorskiego.
Jakie jeszcze wędliny są dziś wizytówką Kujaw i Pomorza?