W Gdańsku korki oczywiście są, zwłaszcza w godzinach szczytu, a w kilku miejscach tworzą się wąskie gardła. W sumie, jak wylicza w swoim raporcie za 2015 r. Deloitte i Targeo, przeciętny kierowca, stojąc w korkach, traci pięć godzin miesięcznie.
Na tle innych dużych miast to jednak mało. Na siedem badanych metropolii Gdańsk zajmuje drugie miejsce – lepiej jest tylko w Katowicach. Co ważne, w porównaniu z 2010 r. widać znaczącą poprawę. Czas tracony w korkach skrócił się o 2 godz. i 18 min, a liczba wąskich gardeł spadła z 11 do 6.
Na temat Gdyni i Sopotu takich raportów brakuje, ale jak przekonuje Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu, także tu korki nie są tak wielkim utrapieniem. – Jesteśmy w praktyce z Gdańskiem jednym organizmem – zauważa.
Pomagają inwestycje
Tak dobre wyniki zdaniem samorządowców to nie przypadek, tylko efekt przemyślanych działań. – Po pierwsze, inwestycji drogowych, które realizowaliśmy dzięki unijnym funduszom – mówi Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. Udało się domknąć ramy komunikacyjne miasta, dzięki czemu ciężki transport omija śródmieście i dzielnice mieszkaniowe. Jednocześnie układ drogowy został tak pomyślany, by mieszkańcy mogli bez problemu dojechać do autostrady i czy lotniska.
W płynnym ruchu pomaga zintegrowany system zarządzania ruchem Tistar. – Spina sygnalizację świetlną na trasie Gdańsk–Sopot–Gdynia. Kierowcom daje to tzw. zieloną falę, co skraca czas przejazdu w trójmiejskiej aglomeracji, choć samochodów przybywa – przekonuje prezydent Skwierawski. Tristar daje możliwość śledzenia natężenia ruchu setkami kamer i czujników. W zależności od sytuacji, daje możliwość regulacji sygnalizacji świetlnej i sugerowania tras w razie sytuacji nadzwyczajnych – wypadków, ale też dużych wydarzeń sportowych czy kulturalnych.