Wiele szpitali ciągnie resztką sił – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich.
Mamy pierwszy pełny rok obowiązywania nowych przepisów o podwyżkach dla pracowników medycznych. Czy obiecywane w „ustawie 6 proc. PKB” zwiększenie nakładów na zdrowie z budżetu państwa zrekompensuje wydatki szpitalom?
Marek Wójcik: Okazuje się, że żyjemy w dwóch równoległych światach – ministerialnym, w którym pieniędzy jest w bród, a zagwarantowane przez resort podwyżki dla pielęgniarek i lekarzy zostaną pokryte ze środków NFZ, oraz rzeczywistym, biednym i siermiężnym. Niestety, prawdziwy jest ten drugi. W dodatku okazuje się, że nie ma co liczyć na zapowiadany w ustawie na ten rok wzrost środków na ochronę zdrowia do 4,86 proc. PKB.
Dlaczego?
Pracodawcy RP pokazali, że docieranie do 6 proc. PKB jest procesem dłuższym, niż zagwarantowano w ustawie. Przyjęto bowiem zabójczą metodologię: wysokość PKB liczy się z dwuletnim opóźnieniem, a wydatki – za rok bieżący. W tym roku na ochronę zdrowia będzie więc 4,86 proc. PKB, ale PKB za rok 2017 r. Przymierzając do szacunków PKB z tego roku, będzie to 4,44 proc. Zabawiając się w ten sposób, można np. wrócić do PKB z roku 2014 i wtedy dowiemy się, że mamy 6,3 proc. PKB na zdrowie długo przed zapowiadanym na 2024 r. apogeum tego przyrostu. W tym roku brakuje nam 12 mld zł. Pracodawcy RP wykazują, że taka suma powinna być dodana, jeżeli uwzględnilibyśmy w wyliczeniu PKB za rok 2019, a nie 2017.
Podczas spotkania trójstronnego zespołu ds. zdrowia minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał wzrost wyceny świadczeń na oddziałach najbardziej deficytowych, szczególnie szpitali powiatowych.
Ta zapowiedź nas bardzo ucieszyła, ale pozbawiona była konkretów. Raz minister mówił o podwyżce wyceny od 1 marca, potem od 1 stycznia, dlatego zapytałem, w którym roku ta podwyżka ma być. Nie wiadomo, od kiedy mielibyśmy dostać nowe kwoty uwzględniające koszty podwyżek wynagrodzeń. Wiemy, że Ministerstwo Zdrowia dyskutuje z Ministerstwem Finansów o kwocie 1,8 mld zł, która mogłaby zostać przeznaczona na zdrowie. Mamy nadzieję, że na obietnicach się nie skończy, bo wiele szpitali ciągnie resztką sił.
Podczas spotkania powrócił wątek ryczałtu…
Zapytałem, co z nowelizacją ustaw o świadczeniach zdrowotnych i o działalności leczniczej, zgodnie z którymi ryczałt dla szpitali na 2019 r. ma być naliczany nie na podstawie wykonań z poprzedniego okresu rozliczeniowego, a więc z drugiego półrocza 2018 r., ale z obu półroczy. Minister zdrowia obiecał, że ustawa będzie procedowana. Wciąż postulujemy ujawnianie stopnia wykonania ryczałtu przez szpitale w województwie, tak by dyrektorzy mogli zaplanować ewentualne nadwykonania.
To wszystko nie zmniejsza naszej niepewności. Po podwyżkach dla lekarzy i pielęgniarek coraz głośniej domagają się ich także fizjoterapeuci, elektroradiolodzy i diagności laboratoryjni, których płace są dramatycznie niskie. Jeśli zagrożą odejściem z pracy, dyrektorzy nie będą mieli innego wyjścia, jak podnieść im pensje. Ale koszty tych podwyżek będą musieli pokryć z własnej kieszeni. A groźba odejścia tego – bardzo ważnego przecież dla lecznic – personelu jest realna. W kilku miastach Polski miały już miejsce akcje chodzenia na L4.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.