Współczesna wersja szklanych domów

Gdańsk-Orunia. Na niektórych ulicach co trzeci budynek nadaje się do wyburzenia. Ale wkrótce ma to być „energiczna, aktywna i dumna” część miasta…

Publikacja: 03.04.2018 09:00

Największy problem Gdańska-Oruni to degradacja infrastruktury i zabudowy mieszkalnej, w większości k

Największy problem Gdańska-Oruni to degradacja infrastruktury i zabudowy mieszkalnej, w większości komunalnej.

Foto: KFP/Maciej Kosycarz

Kiedy kilka lat temu policja wyprowadziła się z gmachu starego oruńskiego ratusza do nowego komisariatu, daleko za Kanałem Raduni. Wielu mieszkańców Gdańska sądziło, że Orunia wydana została ostatecznie na pastwę występku i patologii. Mało kto na razie wierzy, że dla bezpieczeństwa okolicy korzystniejsze niż obecność policji będzie, przewidywane w projekcie rewitalizacji dzielnicy, ulokowanie w zabytkowym ratuszu mediateki oraz organizacji zajmujących się działalnością kulturalną, aktywizowaniem bezrobotnych i pracą z trudną młodzieżą. Wsparte, dla pewności, lepszym oświetleniem ulic i nowoczesnym monitoringiem.

Na rewitalizację Oruni – formalnie jest ona częścią dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce – przeznaczono 25 mln zł, głównie ze środków pomocowych UE na lata 2014–2020 właśnie się zaczyna.

Apaszowska, z czasów jeszcze przedwojennych, legenda Oruni jako „dzielnicy latających noży” wprawdzie nieco przygasła, ale nie przeminęła. Całkiem niedawno policja zwróciła się do obywateli o pomoc w odnalezieniu podejrzanego o „uszkodzenie ciała mężczyzny, który w dniu 31 grudnia 2017 roku w Gdańsku-Oruni przy ul. Podmiejskiej na wysokości Kanału Radunia został zaatakowany przy użyciu noża typu „bagnet”. Do podtrzymania reputacji dzielnicy przyczynił się Kazik Staszewski, który wystąpił tu z zespołem ćwierć wieku temu. Tuż przed rozpoczęciem koncertu nawaliła aparatura nagłaśniająca, ale rozeźlona publiczność nie chciała słyszeć o jego odwołaniu. „I zagraliśmy ten koncert. Ze strachu” – tłumaczył Kazik w wywiadzie, dodając „Gdańsk-Orunia, najgroźniejsza dzielnica w Trójmieście”.

Największa wieś na Pomorzu

Na pierwszy rzut oka objawów patologii w Oruni nie widać. Przeciwnie, krajobraz oddalonej o zaledwie 4 km w linii prostej od Długiego Targu osady przedstawia się w niektórych miejscach niemal bukolicznie. Lśniąca w słońcu, ujęta w ceglane obmurowania struga XIV-wiecznego Kanału Raduni dzieli Orunię na mniejszą część zachodnią, położoną już na wzniesieniach Pojezierza Kaszubskiego i większą, wschodnią, przeciętą linią kolejową i rozłożoną na płaskich jak stół Żuławach. Nad Kanałem i w sąsiadujących z nią uliczkach wznoszą się malownicze 100–150 letnie kamienice. W niecce u stóp pasma wzgórz morenowych widać korony wiekowych buków, lip i dębów zabytkowego Parku Oruńskiego. Jesienią ub.r. zakończyła się jego renowacja. Za 6,6 mln zł zbudowano m.in zadaszony amfiteatr i stylową altanę, trzy mostki nad Potokiem Oruńskim.

Sercem historycznej Oruni jest ulica Gościnna, dawny plac wiejski, która po rewitalizacji kosztem ok. 4,5 mln zł ma stać się, jako Rynek Oruński, ośrodkiem odrodzenia życia społecznego dzielnicy. Wznosi się tu, oprócz ratusza, kościół pw. św. Jana Bosko oraz dawne karczmy „Pod Kolorowym Koziołkiem” i „Pod Złotym Lwem”. Dawny neogotycki ratusz z 1863 r. z płaskorzeźbami Temidy i Demeter na fasadzie wyróżnia się dekoracyjnymi szczytami i strzelistymi pinaklami. Projekt jego rewaloryzacji (koszt to 3,6 mln zł) przewiduje przebudowę dachu i wnętrza oraz budowę antresoli.

Zabytki i zieleń oraz możliwość wytyczenia szlaku kajakowego na Kanale Raduni, to – zdaniem planistów – jeden z najcenniejszych atutów dzielnicy. Mocną i dobrze rokującą jej stroną są także bogate tradycje rolnicze. Największa – do czasu włączenia jej do Gdańska w 1933 r. – wieś na Pomorzu zaopatrywała przez stulecia gdańskie sklepy i targowiska. Jeszcze długo po II wojnie światowej na ul. Żuławskiej można było oglądać wozy drabiniaste, a w obejściach trzymano krowy, świnie i ptactwo.

Przez trzy wieki, od XVI/XVII w. „dzielnica latających noży” była sielskim letniskiem, gdzie budowali swe dwory gdańscy patrycjusze. Tu, w rodzinnej rezydencji w przewidzianym do rewitalizacji parku, spędzał swe najmłodsze lata jeden z najwybitniejszych gdańszczan, Artur Schopenhauer, znany szerszej publiczności jako autor aforyzmów oraz „Erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporów”.

Od zasiłku do zasiłku

Obecni mieszkańcy to potomkowie polskich autochtonów, repatriantów z Kresów i przybyszów z centralnej Polski. Więzy sąsiedzkie, wyrażające się m.in. w gotowości do wspólnych pożytecznych działań, są tu silniejsze niż w wielkich blokowiskach, co planiści zaliczają do atutów.

Największy problem to degradacja infrastruktury i zabudowy mieszkalnej, w większości komunalnej (ponad 1100 mieszkań) . Ze 160 budynków poddanych ocenie tylko dziewięć było w dobrym stanie technicznym, 60 wymagało remontu, a 58 nadawało się tylko do rozbiórki. Sytuacja z roku na rok się pogarsza. Z elewacji zabytkowych kamienic odpadają tynki i ozdobne detale. Próchnieją drewniane klatki schodowe. Straszą cuchnące bramy i zapuszczone podwórka… Część remontów budynków mieszkalnych sfinansowana zostanie z budżetu rewitalizacji, ale miasto liczy także na prywatnych inwestorów. Jeśli jednak nie uda się ich działań utrzymać w przewidzianych ramach, drogie po remoncie mieszkania mogą zająć bogatsi i zamożniejsi lokatorzy. „Gentryfikacja”, czyli wymiana ludności, to dobrze znany z innych krajów niepożądany skutek rewitalizacji.

Tkanka społeczna w Oruni jest w równie złym stanie co substancja mieszkaniowa. Praca nad jej odbudową – koszty szacuje się na ponad 5 mln zł, z czego 4 mln pochłonie budowa i remont placówek pomocy i usług społecznych – ma trwać do 2025 r. Obecnie wskaźnik przestępczości – 25 przestępstw na tysiąc mieszkańców – jest znacząco wyższy niż w całym Gdańsku (20/tys.). Z pomocy MOPR korzysta aż 129 osób na tysiąc mieszkańców – ponad trzy razy więcej niż gdańska średnia. Około 10 proc. mieszkańców dzielnicy to osoby niepełnosprawne, którym przysługuje zasiłek. Prawie 40 proc. lokatorów nie płaci za mieszkanie. Co najmniej 200 rodzin uznaje się za dysfunkcjonalne. Niemal połowa tutejszych bezrobotnych ma co najwyżej gimnazjalne wykształcenie. W miejscowych szkołach podstawowych odsetek uczniów drugorocznych jest od czterech do sześciu razy wyższy niż średnio w Gdańsku…

Autorzy projektu rewitalizacji, przygotowanego w Biurze Rozwoju Gdańska, piszą o przyszłej Oruni m.in.: „Energiczna, aktywna i dumna społeczność dbająca o swoich członków i zaangażowana w życie publiczne dzielnicy. Przestrzeń publiczna elementem wysokiej jakości życia. Orunia zyska wizerunek atrakcyjnego i przyjaznego miejsca. Rodziny potrafią rozwiązywać swoje problemy i zapobiegać nowym dzięki wsparciu asystentów i organizacji. Dzieci z Oruni osiągają dobre wyniki w nauce. Wyremontowane kamienice i domy podkreślają dziedzictwo kulturowe dzielnicy”.

Czy ta współczesna wizja szklanych domów rzeczywiście się spełni – okaże się za osiem–dziesięć lat.

Kiedy kilka lat temu policja wyprowadziła się z gmachu starego oruńskiego ratusza do nowego komisariatu, daleko za Kanałem Raduni. Wielu mieszkańców Gdańska sądziło, że Orunia wydana została ostatecznie na pastwę występku i patologii. Mało kto na razie wierzy, że dla bezpieczeństwa okolicy korzystniejsze niż obecność policji będzie, przewidywane w projekcie rewitalizacji dzielnicy, ulokowanie w zabytkowym ratuszu mediateki oraz organizacji zajmujących się działalnością kulturalną, aktywizowaniem bezrobotnych i pracą z trudną młodzieżą. Wsparte, dla pewności, lepszym oświetleniem ulic i nowoczesnym monitoringiem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej