Tradycyjnie przypomniała o tym ostatnia kampania wyborcza i pojawiające się w jej trakcie hasło „Środkowopomorskie”. Tradycyjnie rzucone przez PiS (niegdyś rzucała je też lewica) i tradycyjnie odrzucone przez PO.

Temat powołania województwa z Koszalinem i Słupskiem pojawił się przy okazji reformy administracyjnej, a główny lobbing szedł z Koszalina, z nieco mniejszym udziałem Słupska. Grupie zwolenników zebranych w stowarzyszeniu Integracja dla Regionu nie udało się jednak przeforsować idei.

Po reformie złożyli w Sejmie obywatelski projekt podpisany przez 136 tys. osób. Wkrótce po tym, w 2005 r., do Sejmu trafił kolejny projekt – tym razem poselski. Obydwa jednak po pierwszym czytaniu utknęły w komisjach. Po drodze, w 2006 r., rząd PiS–LPR–Samoobrony opowiedział się przeciw powstaniu woj. środkowopomorskiego. Przeciwnikiem okazał się też prezydent Lech Kaczyński. Kolejny Sejm, wyłoniony w 2007 r., uznał, że projekty są już „przeterminowane” i nie chciał ich procedować, a rząd PO odrzucił pomysł powołania województwa, uznając, że będzie zbyt biedne, słabe, mało konkurencyjne i kosztowne dla państwa. W trakcie ośmioletnich rządów PO politycy PiS co pewien czas deklarowali jednak chęć utworzenia nowej struktury. Nietrudno było się więc domyślić, że podczas tej kampanii również do tego wrócą. Tak też się stało. Dzisiaj trudno ustalić jasną linię podziału i jednoznacznie stwierdzić, kto jest za, a kto przeciw. Politycznie – PiS jest za, choć kilka lat temu nie podjął się procedowania projektu. SLD, PSL – za, a nawet przeciw. PO – przeciw, choć pewnie politycy tej partii z Koszalina lub Słupska mogą mieć poważny dylemat. Społecznie – tutaj też trudno określić, czy mieszkańcy wszystkich miast, gmin i powiatów mogących wejść w skład nowego regionu są za. Swego czasu władze niektórych samorządów krytykowały ideę i włączenie ich do województwa. Głośno mówiły o tym powiaty lęborski, bytowski, wałecki. Ich zdaniem nowe województwo nie ma sensu ekonomicznego, dlatego nie chcą się w nim znaleźć. Przeciwko idei wystąpili też Kaszubi ze swoim stowarzyszeniem.

Niezależnie od rozstrzygnięć w sprawie Środkowopomorskiego decyzje powinni podejmować przede wszystkim mieszkańcy, a nie politycy. Tym bardziej że są argumenty za jednym i drugim rozwiązaniem. Z punktu widzenia makroekonomicznego państwa nowy region będzie najsłabszy w Polsce, a tym samym kosztowny. Z punktu widzenia jego mieszkańców zyska jednak rangę, większe zainteresowanie centrali, no i kasę, niezwykle potrzebną w dotkniętych wysokim bezrobociem gminach. W razie utworzenia woj. środkowopomorskiego odchudzone Zachodniopomorskie (no i Pomorskie również) straci niewątpliwie znaczną powierzchnię. Paradoksalnie jednak, z silnym Szczecinem i skupionymi wokół niego mniejszymi miastami oraz morskim Świnoujściem podskoczy we wszelkich wskaźnikach ekonomicznych. Jeżeli więc mają zapaść w tej sprawie jakieś rozstrzygnięcia – czas na rzeczową, społeczną analizę. Ale w końcu bez polityki.