Szlachecki dwór stanął w skansenie

Po rekonstrukcji Rynku Galicyjskiego liczba turystów w Muzeum Budownictwa Ludowego znacznie wzrosła.

Publikacja: 23.08.2015 20:00

Muzeum w Sanoku to największy skansen w Polsce

Muzeum w Sanoku to największy skansen w Polsce

Foto: materiały prasowe

W mroku atelier dawnego zakładu fotograficznego przy Rynku Galicyjskim w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku ze starych fotografii patrzą na zwiedzających mieszkańcy Podkarpacia: ziemianie, oficerowie i żołnierze, urzędnicy, kupcy, majstrowie cechowi, strażacy, zamożni wiejscy gospodarze, Polacy, Rusini, Żydzi. Wydaje się, że czas się zatrzymał. Nie tylko tu, w niewielkiej pracowni prowincjonalnego fotografa – z malowanym ekranem wyobrażającym romantyczny krajobraz, krzesłami dla klientów w stylu rokoko i wielką czarną kamerą na szklane płyty światłoczułe – lecz na całej przestrzeni rynku i w położonych przy nim domach, sklepach i warsztatach.

Nowy, choć stary

Obok fotografa, w warsztacie szewskim, oglądać można stuletnią maszynę do wyrobu cholewek, narzędzia, szewski zydel z wklęsłym siedzeniem, kopyta i gotowe już buty. W sklepie kolonialnym uwagę przyciągają skrzynki po zamorskich towarach z nazwami egzotycznych portów oraz opakowania i afisze reklamowe produktów słynnych niegdyś nie tylko w Galicji marek. Na poczcie obejrzymy dawne stemple i znaczki pocztowe oraz przedwojenne mundury pocztowców, w aptece – starodawne czułe wagi, moździerze, porcelanowe naczynia i szklane butle, w których niegdyś przechowywano lecznicze substancje chemiczne i trucizny.

Warto zajrzeć do karczmy, szkoły, ratusza, remizy strażackiej, trafiki z tytoniem Przednim i sławnymi papierosami Egipskimi, zakładu fryzjerskiego i krawieckiego z zabytkowymi maszynami do szycia, piekarni i wnętrza domu żydowskiego kupca. Wszystkie sprzęty, narzędzia i przedmioty, łącznie ok. 3,5 tys. eksponatów, we wnętrzach budynków przy Rynku Galicyjskim są autentyczne. Ale sam rynek i jego zabudowa powstały przed kilku laty. Bruk, malownicze kocie łby, ułożony wokół miejskiej studni, wciąż wygląda na nowy.

Odtworzenie rynku galicyjskiego miasteczka z XIX/XX w. w skansenie w Sanoku wraz z jego funkcjami społecznymi, gospodarczymi i kulturowymi to najambitniejsze w ostatnich latach przedsięwzięcie muzealnictwa „skansenowskiego” nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Inwestycja kosztowała 20,7 mln zł, 11,7 mln pochodziło ze środków UE, a 6,7 mln z budżetu podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego.

Wokół rynku zrekonstruowano na podstawie dokumentacji z Sanoka i małych miasteczek Podkarpacia 29 budynków typowych dla dawnej Galicji – drewnianych, na podmurówkach, z podcieniami. Na konstrukcje i ściany zużyto 1,5 tys. kubików drewna jodłowego, na dachach położono 0,5 mln gontów. W pierwszym roku po otwarciu w 2012 r. rynku dla zwiedzających liczba turystów w muzeum okazała się rekordowa i przekroczyła znacznie 100 tys.

Między chyżą a dworem

Położone na brzegu Sanu Muzeum Budownictwa Ludowego (Park Etnograficzny) w Sanoku jest największym (38 ha) i najstarszym – otwarto je dla zwiedzających w 1966 r. – polskim skansenem. Wielkie powodzenie Rynku Galicyjskiego, czyli „strefy miejskiej” parku, umocniło także jego pozycję jako, jak ocenia wielu znawców architektury i sztuki ludowej, najciekawszego takiego obiektu w kraju. To nie tylko zasługa kilkudziesięciu lat pracy miejscowych muzealników, w tym m.in. wybitnych fachowców w dziedzinie konserwacji budowli drewnianych, lecz także dziedzictwo dawnego ducha i historii Podkarpacia. Jeszcze przed kilkudziesięciu laty ten pograniczny region był mozaiką różnych kultur, wyznań i ludów, których losy splatały się w tragiczne często węzły. Mieszkali tu Polacy, Rusini, czyli Bojkowie i Łemkowie – pasterze pochodzenia wołoskiego, Żydzi. W miastach zachodniej Galicji widoczne były ponadto wpływy niemieckie, a w górskich wsiach – słowackie i węgierskie. W latach II wojny światowej i pierwszym okresie powojennym, w wyniku zagłady Żydów i wysiedlenia ludności ukraińskiej, świat ten został unicestwiony. Czas w miasteczkach i wsiach Podkarpacia nie tylko przestał płynąć, lecz bezpowrotnie przeminął.

Po większości z dziesiątków drewnianych cerkwi w Bieszczadach i Beskidzie Niskim nie pozostały nawet fundamenty. Trzy z nich, przeniesione z Grąziowej, bieszczadzkiego Rosolina i Ropek pod Gorlicami, ocalono w sanockim skansenie. Za najpiękniejszą znawcy uważają cerkiew z Grąziowej z 1731 r., ze wspaniałym ikonostasem – urodą i tajemniczością wyróżniają się ikony św. Paraskewy – oraz oryginalną polichromią z pierwszej połowy XVIII w.

Ratowania dziedzictwa kultury i zabytków architektury dawnego Podkarpacia jako jeden z pierwszych podjął się znany w regionie muzealnik – dawny oficer AK, organizator szlaków kurierskich na Węgry i więzień sowieckich łagrów – pierwszy dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego Aleksander Rybicki. Od 1958 r., gdy muzeum rozpoczęło działalność, liczba zgromadzonych eksponatów osiągnęła ponad 30 tys. – w tym ponad sto budynków z różnych stron Podkarpacia. Na pagórkach oddalonych nieco od rzeki ulokowano osady łemkowską i bojkowską. Niżej, na nadbrzeżnych łąkach, stanęły chałupy Dolinian (ludności mieszanej, polsko-rusińskiej, mieszkającej w okolicach Sanoka) oraz Pogórzan, polskiej grupy etnograficznej zasiedlającej Podgórze Karpackie od Gorlic do Brzozowa. Oprócz rusińskich chyży – budynków z jodłowych bali, mieszczących pod jednym dachem izby mieszkalne, stajnie i komory – oraz pogórzańskich zagród z bielonymi chatami w skansenie można także zobaczyć i zwiedzić m.in. dawną kuźnię, młyn wodny i wiatraki. Najstarsze budynki to spichlerz z 1627 r. i chata Dolinian z 1684 r. z zasuszonym wiankiem nad drzwiami, święconym na Matkę Boską Zielną. Niedawno w muzeum pojawił się nowy wątek – szlachecki podkarpacki dwór z 1861 r., przeniesiony spod Jasła. To najbardziej okazały budynek w skansenie.

– Muzeum Budownictwa Ludowego od lat skutecznie popularyzuje etniczność jako ważny czynnik w rozwoju turystyki na Podkarpaciu – ocenia Krzysztof Zieliński, dyrektor ds. promocji Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia Pro Carpathia.

W mroku atelier dawnego zakładu fotograficznego przy Rynku Galicyjskim w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku ze starych fotografii patrzą na zwiedzających mieszkańcy Podkarpacia: ziemianie, oficerowie i żołnierze, urzędnicy, kupcy, majstrowie cechowi, strażacy, zamożni wiejscy gospodarze, Polacy, Rusini, Żydzi. Wydaje się, że czas się zatrzymał. Nie tylko tu, w niewielkiej pracowni prowincjonalnego fotografa – z malowanym ekranem wyobrażającym romantyczny krajobraz, krzesłami dla klientów w stylu rokoko i wielką czarną kamerą na szklane płyty światłoczułe – lecz na całej przestrzeni rynku i w położonych przy nim domach, sklepach i warsztatach.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej