Cóż, zapewne Mickiewicz ani Słowacki to to nie jest, ale tak właśnie zaczyna się hymn Szkoły Podstawowej na Głębokiem. Jednego z najpiękniejszych osiedli mieszkaniowych w Szczecinie, a może nawet na Pomorzu Zachodnim. Zresztą, gdy bardziej szczegółowo poznamy Głębokie, zapewne również swoisty patos powyższej pieśni okaże się w pełni zrozumiały.

Jest to bowiem osiedle specyficzne. To willowa dzielnica położona na północno-zachodnich obrzeżach Szczecina. Do roku 1939 stanowiła osobną wieś. Po roku 1945, w ramach pewnej koncepcji władz komunistycznych, stolica Pomorza Zachodniego miała być zarazem stolicą literatury polskiej. Wówczas to właśnie na Głębokiem przez pewien czas mieszkali Jerzy Andrzejewski, Witold Wirpsza czy Wiktor Woroszylski. Pisarze miejsca tam nie zagrzali, ale stosowany przez rządzących wabik był w pełni uzasadniony. Piękne, poniemieckie wille, położone w ciszy i spokoju u podnóża lasu nad pięknym jeziorem. Czegóż chcieć więcej? Tak jest do dziś. Obecnie Głębokie liczy niespełna tysiąc mieszkańców. Większość z nich może się odwołać do tradycji dwu lub trzypokoleniowej. Do jedynej na osiedlu, niewielkiej, rzeczywiście położonej w zieleni szkoły podstawowej chodzili więc bardzo często rodzice, a czasem już nawet i dziadkowie obecnych uczniów. Podobną rolę odgrywa tu zresztą niewielka filia przedszkola publicznego. Obie placówki są wyjątkowe – zarówno z uwagi na pewną specyfikę, jak i stopień zżycia się mieszkańców osiedla, jak również zaangażowanie i podejście nauczycielek, organizujących dla dzieci liczne ciekawe zajęcia (np. dokarmianie zwierząt w lesie). Na Głębokiem jest jeden sklep spożywczy, jeden kościół (zbudowany przy współudziale większości mieszkańców) i jedna kawiarnia. Jeżeli ktoś nie jest zmotoryzowany, to trochę gorzej bywa z dojazdem do centrum Szczecina. Jest co prawda pętla tramwajowa, ale dotarcie do niej zabiera trochę czasu.

Latem Głębokie przeżywa istne oblężenie turystów i osób szukających wypoczynku czy po prostu chcących pospacerować nad jeziorem. Podobnie zresztą bywa w trakcie świąt. Bo trzeba przyznać, spacerować jest tu rzeczywiście gdzie. Tym bardziej że wciąż budowane są trasy rowerowe i kolejne udogodnienia. Bez większego zastanowienia można wybrać od razu kilka ciekawych leśnych tras spacerowych. Poza samym jeziorem Głębokie, po drugiej stronie lasu jest mały, aczkolwiek jeszcze bardziej urokliwy staw rybny, zwany potocznie „bajorkiem”. Zimą jest to świetne miejsce na jazdę na łyżwach. Szczerze mówiąc, na nadmiar gości (zwłaszcza tych „awanturujących się”) bez specjalnego entuzjazmu patrzą mieszkańcy Głębokiego, w większości znający się nawzajem od urodzenia. Na szczęście dla nich budowa nowych domów na osiedlu jest – wyłączając jednostkowe przypadki – faktycznie niemożliwa. Zupełnie zniszczyłoby to bowiem przyrodę stanowiącą jakże ważny walor otoczenia. Nie wszystko tu zresztą przebiega idealnie. Słynna i katastrofalna „lex Szyszko” również na Głębokiem miała ponure żniwa, doprowadzając do ścięcia – najczęściej zupełnie bezzasadnego – dziesiątków drzew. Na szczęście to, co przetrwało, wciąż jest piękne.

„- Nad jeziorem, co Głębokie od prawieków nosi miano. Upływają szkolne lata szczerozłotych marzeń gamą – brzmi dalej „głęboczański” hymn szkolny (a może i jednocześnie hymn osiedlowy).

Rzeczywiście, to jedno z najpiękniejszych miejsc chyba w całej Polsce. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie i piękna przyroda z tego osiedla przetrwa kolejne wizyty turystów i pomysły rządzących.