62 lata i 30. miejsce w światowym rankingu tenisistów. Jak to możliwe?
Tadeusz Kruszelnicki: Sam się nad tym czasem zastanawiam, a czas mija. Już po igrzyskach paraolimpijskich w Atenach w 2004 roku – gdzie byłem na miejscu 5–8 – pomyślałem: wystarczy. Ale okazało się, że w kolejnych latach odnosiłem największe sukcesy. Dlaczego przerywać coś, co tak dobrze idzie? Cztery lata później, po paraolimpiadzie w Pekinie, miałem dwa lata przerwy, ale wróciłem do gry – wygrałem pięć kolejnych turniejów i znów wskoczyłem do czołowej dziesiątki rankingu.
Zaczynał pan późno – w wieku 38 lat. Tenis był pierwszym wyborem?
Przed wypadkiem grałem trochę w piłkę nożną, natomiast już jako niepełnosprawny zajmowałem się wieloma sportami – od lekkiej atletyki, poprzez siatkówkę, maratony, po podnoszenie ciężarów. Ta wielość wynikała z prostej przyczyny – kilka dyscyplin dawało większą szansę wyjazdów.
Pozostał ktokolwiek z tych, którzy grali, gdy pan zaczynał?