Rządzący zawsze powtarzali, że Kompania Węglowa jest w gorszej sytuacji i to ją w pierwszej kolejności trzeba ratować. W KHW mówiono wtedy z przekąsem: „To tak, jakby dla topielca miało znaczenie, czy utonie na głębokości 200 metrów czy tylko 2 metrów”. Z pewnością rząd nie pozwoli na to, by KHW utonął na jakiejkolwiek głębokości. Byłby to dla rządzących zbyt duży cios wizerunkowy. Jednak upływ czasu spowodował, że ratowanie spółki jest teraz trudniejsze i bardziej kosztowne. Do informacji, że z końcem marca KHW straci płynność finansową, podchodzę z dużym niepokojem, ale i z pewnym dystansem. Wierzę, że budżet się nie domyka. Ale ileż mieliśmy takich sztywnych terminów jeszcze niedawno w Kompanii Węglowej? Za każdym razem pieniądze się znajdowały – głównie dzięki przedpłatom za węgiel od spółek energetycznych. Ostatecznie Kompania nie upadła, a dziś jej kopalnie działają pod nowym szyldem – Polskiej Grupy Górniczej (PGG).

Pomysłów na ratowanie KHW było już co najmniej kilka – w tym utworzenie nowej spółki na bazie jego kopalń, wchłonięcie Holdingu przez Eneę czy wreszcie połączenie z PGG. Dlaczego nie uwzględniono fuzji z KHW od razu, gdy budowano PGG? Być może zabrakło czasu, a być może nie chciano drażnić Komisji Europejskiej, która surowym okiem patrzy na polskie próby reanimacji górnictwa. Jakkolwiek by było, zyskano niewiele – czasu nadal jest mało, a z Brukselą i tak trzeba będzie o tym rozmawiać. Teraz, gdy PGG wreszcie zaczęła osiągać zyski – w październiku i listopadzie znalazła się już na lekkim plusie – zostanie obarczona dodatkowym długiem KHW sięgającym 2,5 mld zł. Na samą myśl o tym akcjonariusze PGG na pewno łapią się za głowy i za kieszenie. Na szczęście to spółki kontrolowane przez Skarb Państwa i wezmą wszystko na klatę. Podobnie jak te, które wyłożą ponad miliard złotych na ratowanie Holdingu.

Można mieć wątpliwości, czy łączenie PGG z KHW to dobry pomysł i czy to właściwy moment na fuzję. Można się zastanawiać, dlaczego pomoc dla KHW przychodzi tak późno i czy wszystkie kopalnie, które będą działać pod szyldem PGG, mają szansę na skuteczną restrukturyzację. Dobrze jednak, że w końcu jakieś decyzje w sprawie Holdingu zostają podjęte. Poprzedni rząd lawirował między interesami spółek energetycznych i węglowych, żądaniami górniczych związków zawodowych i strachem przed utratą poparcia, przez co nie był w stanie zrealizować swoich planów. Obecnie polski rynek węgla zaczyna być porządkowany. Czas pokaże, czy te porządki podniosą branżę z zapaści czy tylko odwloką w czasie węglową katastrofę.