Kruszywa z zielonym certyfikatem

Na Podlasiu jest dobry klimat dla biznesu – mówi Krzysztof Łuczaj, prezes białostockiej spółki LSA.

Publikacja: 22.08.2016 23:00

Rz: Spółka LSA za kruszywo Certyd została niedawno Podlaską Marką Roku. To najważniejsza nagroda promocyjna w regionie. Czy to pomoże wam w prowadzeniu biznesu?

Krzysztof Łuczaj: Ta nagroda to świetne narzędzie dla naszej promocji. Nie ukrywam, że przy każdej możliwej okazji się nią chwalimy, ale też dzięki niej chwalą nas niejako bez naszego udziału. Otrzymanie Podlaskiej Marki ułatwia kontakty z biznesowe, bo już na starcie jesteśmy znanym partnerem.

Jakie były początki firmy?

Miało być łatwo, szybko i pięknie, ale wyszło zupełnie inaczej. Wszystko rozpoczęło się w 1999 roku. Wówczas zmieniłem całkowicie swój profil działalności. Wcześniej prowadziłem biznes w innej branży. Trafiło na ceramikę i kruszywa, co jest związane z moim wykształceniem. Uzyskane ze sprzedaży poprzedniego biznesu środki zainwestowałem w to przedsięwzięcie. Plan zakładał, że po trzech latach będzie już opracowana technologia i powstanie pierwszy zakład. Faktycznie zakład zaczął powstawać dopiero 13 lat od pierwszego pomysłu. W tym czasie potrzebne były dokładniejsze badania nad kruszywem i technologią jego produkcji. Dopiero kiedy mieliśmy komplet wiedzy, powstała firma LSA, która miała zająć się budową zakładu. Dziś powiedzielibyśmy, że to start-up. Wtedy mówiło się o takich przedsięwzięciach „inwestycja greenfield”. Samo uzyskanie pozwoleń środowiskowych i administracyjnych, by zbudować zakład, zajęło około trzech lat. Później udało się nam pozyskać środki unijne, by móc dalej się rozwijać. Obecnie zakład działa, produkcja idzie pełną mocą, a zamówień na kruszywo mamy więcej, niż możemy wyprodukować.

Czym właściwie jest Certyd?

To lekkie kruszywo spiekane, produkt innowacyjny produkt na polskim rynku. Jest trwałe, lekkie i wysokowytrzymałe, co więcej, jest ekologiczne i bezpieczne dla ludzi i środowiska, o czym świadczy certyfikat PZH i niemiecki ekologiczny certyfikat Grune Punkt.

Nie ukrywa pan, że marzy o przedsiębiorstwie podbijającym światowe rynki. Uda się?

Tak. Chcemy budować zakłady na całym świecie, w miejscach, gdzie są surowce do przetwarzania na kruszywo Certyd. Tam gdzie są hałdy i składy popiołów z węgla kamiennego czy brunatnego, fosfogipsów czy skał płonnych powstających przy okazji wydobycia węgla kamiennego oraz wszędzie tam, gdzie jest rynek zdolny wchłonąć nasz produkt. Na razie nas nie stać, by samodzielnie budować te fabryki i szukamy inwestorów. Chętnym możemy też sprzedać licencję na naszą technologię. W zasadzie od momentu, kiedy produkcja w naszym zakładzie ruszyła na dobre, mamy sporo gości, którzy oglądają firmę. Ostatnio odwiedził nas ambasador Tajwanu, wcześniej byli u nas przedsiębiorcy z Chin, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, czy z USA. W kalendarzu mamy już zapisane kolejne wizyty.

Ale nie zrezygnujecie z polskiego rynku?

W Polsce jest bardzo dużo surowców do produkcji Certydu i jest to z punktu widzenia opłacalności produkcji lokalizacja bardzo korzystna. Hałdy i składowiska popiołów są bowiem rozsiane po całym kraju. Patrząc na polski rynek zbytu, staramy się go rozszerzać. Sami prowadzimy badania i opracowujemy receptury na materiały budowlane z wykorzystaniem naszego flagowego produktu. Współpracujemy z ośrodkami naukowymi, czy firmami zajmującymi się opracowywaniem nowych materiałów budowlanych, które chcą stosować w nich nasze kruszywo. Dzięki temu szerzej możemy edukować naszych odbiorców i pokazywać im, że wytwarzamy bardzo dobry produkt z szerokim spektrum zastosowania. Z drugiej strony dużo rozmów prowadzimy z właścicielami surowców wykorzystywanych przy produkcji kruszywa. Pokazujemy im, że te hałdy da się przerobić na coś wartościowego, wskazujemy im efekty ekonomiczne czy środowiskowe.

Czujecie się związani z regionem?

Ja jestem stąd, dlatego firma jest stąd. Na Podlasiu jest dobry klimat dla biznesu. Nie ma tu dużo przemysłu. Dlatego jeżeli ktoś chce go rozwijać, a jeszcze jest to zielona i nieuciążliwa dla środowiska technologia jak nasza, to jest to dobrze postrzegane. Produkując kruszywo sprawiamy, że Podlasie będzie jeszcze bardziej zielone. Przetwarzamy wszak największą w województwie hałdę odpadów wyprodukowanych przez elektrownie na wartościowe kruszywo. Za kilka lat ta hałda zniknie i będą piękne tereny zielone.

Jesteście dużą firmą?

Jesteśmy małą spółką. Zatrudniamy około 30 osób. Jednak ten fakt nie oddaje skali naszego działania. Nasz zakład jest maksymalnie zautomatyzowany. Do jego obsługi, na jednej zmianie, wystarczą tylko cztery osoby. O zyskach jeszcze za wcześnie mówić. Dopiero od tego roku możemy mówić o dzielności operacyjnej. Wcześniejsze lata to był okres inwestycyjny i czas rozruchu. Dopiero z perspektywy czasu widzimy, jak wiele rzeczy na etapie planowania zostało niedoszacowanych. Certyd i technologia jego produkcji to inwestycja pionierska. Wiele z naszych urządzeń to prototypy, a procesy technologiczne są unikatowe w skali światowej. Dopiero, kiedy zaczęliśmy produkować znaczące ilości kruszywa, to wszystko zaczyna się nam spinać operacyjnie.

Koniunktura w budownictwie ma wpływ na sprzedaż?

Wiedzę mamy 2-3 letnią i w pierwszym okresie faktycznie koniunktura miała ogromny wpływ na sprzedaż. Dużo pracy kosztowało nas przekonanie odbiorców do Certydu. Teraz nie jest już to dla nas takim problemem. Mamy ciągłą sprzedaż, bez względu na okres. Problemem jest tradycjonalizm i przyzwyczajenia w niektórych branżach, przykładowo w drogownictwie. Są wytyczne GDDKiA, które opracowane zostały w czasie, kiedy nie było znane takie produkty jak nasz. Dlatego w drogownictwie używa się przede wszystkim kruszyw naturalnych. Myślę, że zmiana tych przyzwyczajeń, a w ślad za nimi przepisów, może zająć jeszcze kilka, kilkanaście lat. Choć to i tak niewiele, jeżeli wspomnimy o kolejnictwie. Tam tradycje i przywiązanie do technologii i materiałów budowlanych są ogromne.

Rz: Spółka LSA za kruszywo Certyd została niedawno Podlaską Marką Roku. To najważniejsza nagroda promocyjna w regionie. Czy to pomoże wam w prowadzeniu biznesu?

Krzysztof Łuczaj: Ta nagroda to świetne narzędzie dla naszej promocji. Nie ukrywam, że przy każdej możliwej okazji się nią chwalimy, ale też dzięki niej chwalą nas niejako bez naszego udziału. Otrzymanie Podlaskiej Marki ułatwia kontakty z biznesowe, bo już na starcie jesteśmy znanym partnerem.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej