Choć większość spośród setek poniemieckich czy popruskich obiektów niszczeje, to odrestaurowanie nielicznych z nich, także w celach komercyjnych, pokazało, że w regionie drzemie niewykorzystany jeszcze potencjał.

Nagromadzony przez wieki kapitał materialny niszczał w czasach PRL gdy władze skutecznie doprowadziły do zniszczenia setek okazałych posiadłości, wykorzystując je na siedziby licznych państwowych urzędów czy przedsiębiorstw, w tym PGR. Jakkolwiek województwo słynie z turystyki związanej z nadmorskim wypoczynkiem, to z wolna, także dzięki środkom unijnym i prywatnym inwestorom, dorobek arystokratycznych rodów odzyskuje blask.

Rodziny von Wolde, von Manteuffel, von Wriechen, von Holtz, von Wojenthin, von Dewitz i setki innych tudzież zniemczeni piastowscy książęta pomorscy, a także zakony rycerskie pozostawiły po sobie osobliwe budowle, mające potencjał do wykorzystania w tzw. turystyce dziedzictwa, także kulturowego. Na przykład przez Pomorze Zachodnie wiedzie część tzw. Szlaku Templariuszy.

Jak zauważono w dokumencie pt. „Koncepcja szlaków kulturowych Pomorza Zachodniego”, „potencjał Szlaku jest spory, (…) Swobnica (zamek warowny joannitów), Myślibórz (obronny gród templariuszy), ale także Czaplinek (dawna komandoria templariuszy z zamkiem, niezachowane), Drahim (dawne ziemie templariuszy z ruinami zamku joannitów z atrakcyjną ofertą turystyczną)”. Analizę współtworzyli między innymi eksperci konsorcjum Locativo sp. z o.o. oraz Instytutu Rozwoju Miast. Również władze samorządowe wspierają rozwój turystyki w rejonach, które nie są położone nad samym morzem. Mało tego, renowacja klasycznych obiektów może być skojarzona z turystyką zdrowotną, pieszą, rowerową czy wodną, a także z archeologią edukacyjną czy ofertą usługową zachodniopomorskich mikro i małych przedsiębiorców.