Balladyna i Lady Makbet zaśpiewają we Wrocławiu

Dajemy dwie premiery rocznie, dlatego każda z nich jest dla nas wielkim wydarzeniem – o planach artystycznych na 2017 rok opowiada Konrad Imiela, dyrektor Teatru Muzycznego Capitol.

Publikacja: 29.12.2016 23:00

Balladyna i Lady Makbet zaśpiewają  we Wrocławiu

Foto: Picasa

Rz: Co pan zaplanował na przyszły rok?

Konrad Imiela: Cieszę się z tego, że w 2017 roku chcą tworzyć w Capitolu dwie reżyserki, które znajdują się w bardzo dobrym momencie swojej twórczości – Agnieszka Olsten i Agata Duda-Gracz. 10 lutego na Scenie Ciśnień odbędzie się premiera „Balladyny” w reżyserii tej pierwszej. Niedawno zrealizowała w łódzkim Teatrze im. Jaracza bardzo dobrego „Komedianta” z Agnieszką Kwietniewską w roli głównej, nagrodzoną za tę rolę na Boskiej Komedii. Właśnie Agnieszka Kwietniewska gościnnie zagra w naszym spektaklu rolę Balladyny. To będzie opowieść o Balladynie – królowej Polski, trochę przesuniemy akcenty z siostrzanej wyprawy po maliny na właśnie ten wątek dotyczący władzy. Agnieszka Olsten pracować będzie ze swoimi stałymi, wspaniałymi współpracownikami. Muzykę skomponuje Kuba Suchar, scenografią zajmie się znakomity wrocławski rzeźbiarz Olaf Brzeski, za światło odpowiadać będzie Robert Mleczko, nagrodzony ostatnio za swój wkład w „Roberta Robura” Krzysztofa Garbaczewskiego również na Boskiej Komedii.

Czy zaproszenie do współpracy Agnieszki Olsten jest również owocem pana udziału w jej spektaklu „Koniec świata w Breslau” w Teatrze Współczesnym, gdzie zagrał pan komisarza Mocka?

Pierwszą współpracą Agnieszki Olsten z Teatrem Muzycznym Capitol było „Życie Mariana”, które jest grane na Scenie Ciśnień. Byłem bardzo zadowolony z tego przedstawienia. Dopiero później spotkaliśmy się we Współczesnym, a ja zaproponowałem realizację kolejnej premiery. Rozmawialiśmy długo o tytule i spośród wielu propozycji najbardziej zainteresowany byłem „Balladyną”.

Jak rozłożą się proporcje pomiędzy warstwą muzyczną i dramatyczną?

Jesteśmy teatrem muzycznym i to będzie przedstawienie muzyczne, ale z mocnym fundamentem dramatycznym. Twórcy adaptacji: Agnieszka Olsten, Tomasz Jękot i SilverMoon (czyli Sebastian Majewski) dopisali Słowackiemu wiele fragmentów śpiewanych.

Co w kolejnych miesiącach?

Później, w marcu, odbędzie się 38. edycja Przeglądu Piosenki Aktorskiej. W 2016 roku PPA przenieśliśmy na maj – wyjątkowo w związku z Europejską Stolicą Kultury. Teraz wracamy do naszego marcowego terminu. O programie poinformujemy podczas osobnej konferencji na przełomie stycznia i lutego. Już w maju rozpoczniemy pracę nad premierą październikową. Spektakl na Dużej Scenie przygotuje Agata Duda-Gracz i będzie to „Makbet”. Agata znana jest ze swoich wystawień Szekspira – albo zgodnie z oryginałem, albo pisząc nową własną wersję tragedii. Teraz będzie wierna dramaturgowi, choć jeszcze nie wiem, z jakiego skorzysta tłumaczenia. Reżyserka chce się też mocno oprzeć na kulturze i muzyce szkockiej. Będzie się nią inspirował kompozytor Kuba Ostaszewski.

Kogo zobaczymy w rolach głównych?

Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Całość obsady podamy do końca stycznia.

Co panu przyniosło satysfakcję w 2016?

Najbardziej jestem zadowolony z musicalu „Liżę twoje serce” Agnieszki Glińskiej i Tomasza Mana. To był nasz najważniejszy akcent repertuarowy związany z Europejską Stolicą Kultury. Byłem od początku przekonany o tym, że powinniśmy w tym szczególnym roku podjąć temat opowieści o Wrocławiu. Przygotowaliśmy spektakl o Cygance, która przyjechała do naszego miasta w 1945 roku i spotkała polską dziewczynę marzącą o aktorskiej karierze. Trafia do Teatru Żydowskiego, napotyka radzieckich żołnierzy, Cyganów, Niemców, oczywiście Polaków, także tych ze Lwowa. To jest kluczem do historii miasta odbudowanego przez imigrantów i uchodźców wojennych, tworzących we Wrocławiu mieszankę kulturową. Jest też wątek powojennego prezydenta Stanisława Drobnera wyrażony w pięknym songu śpiewanym przez Emose Uhunmwangho, a będący marzeniem o mieście ponad podziałami. Wiadomo, że to się nie udało, ale warto wspominać ten moment, bo Wrocław cierpi na brak mitu założycielskiego. Istotnym momentem była powódź, która nas bardzo zjednoczyła. Tak jak warszawiacy rozmawiają o tym, jak ich przodkowie przeżyli powstanie warszawskie – tak wrocławianie opowiadają sobie, dokąd sięgała woda i gdzie bronili miasta przed wielką falą w 1997 roku. A przecież mitem założycielskim mógłby być 1945 rok, czas bezprecedensowej na świecie całkowitej wymiany ludności w naszym mieście i spotkania ludzi różnych kultur. Chcielibyśmy mieszkać w metropolii, która jest otwarta i tolerancyjna, chociaż na razie to jeszcze nie całkiem się udaje.

Co dla pana było najważniejszym wydarzeniem Europejskiej Stolicy Kultury?

Wydarzeń było tyle, że musimy odetchnąć, by spojrzeć na ten projekt z dystansem. Dla mnie najlepiej wypadła jesień, choćby ze względu na Olimpiadę Teatralną oraz Festiwal Dramatu w Teatrze Współczesnym. Dobrze też wspominam występ Davida Gilmoura. Co prawda nie miałem biletu, ale słuchałem koncertu we wspaniałym towarzystwie na jednej z bliskich scenie ulic. Pamiętam to również ze względu na atmosferę, jaka panowała na placu Wolności i wokół niego. Była upalna noc, ludzie siedzieli, leżeli, koczowali, a Gilmoura było słychać w całym centrum miasta.

Co z Teatrem Polskim we Wrocławiu?

Paradoksalnie, kiedy kultura w roku ESK była na pierwszym planie i chcieliśmy tylko dobrze, pojawiło się parę skaz. Kontrowersyjne było nieprzedłużenie umowy z Dorotą Monkiewicz, dyrektorką Muzeum Współczesnego. Na temat Polskiego były rozmaite głosy, jednak po paru miesiącach, kiedy widać, że jest już tylko gorzej, na naszych oczach rozpada się jeden z najlepszych polskich zespołów teatralnych, nie warto czekać. Zmiana dyrektora Cezarego Morawskiego jest konieczna.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: c.cieślak@rp.pl

Rz: Co pan zaplanował na przyszły rok?

Konrad Imiela: Cieszę się z tego, że w 2017 roku chcą tworzyć w Capitolu dwie reżyserki, które znajdują się w bardzo dobrym momencie swojej twórczości – Agnieszka Olsten i Agata Duda-Gracz. 10 lutego na Scenie Ciśnień odbędzie się premiera „Balladyny” w reżyserii tej pierwszej. Niedawno zrealizowała w łódzkim Teatrze im. Jaracza bardzo dobrego „Komedianta” z Agnieszką Kwietniewską w roli głównej, nagrodzoną za tę rolę na Boskiej Komedii. Właśnie Agnieszka Kwietniewska gościnnie zagra w naszym spektaklu rolę Balladyny. To będzie opowieść o Balladynie – królowej Polski, trochę przesuniemy akcenty z siostrzanej wyprawy po maliny na właśnie ten wątek dotyczący władzy. Agnieszka Olsten pracować będzie ze swoimi stałymi, wspaniałymi współpracownikami. Muzykę skomponuje Kuba Suchar, scenografią zajmie się znakomity wrocławski rzeźbiarz Olaf Brzeski, za światło odpowiadać będzie Robert Mleczko, nagrodzony ostatnio za swój wkład w „Roberta Robura” Krzysztofa Garbaczewskiego również na Boskiej Komedii.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej