Tymczasem ten nieżyjący od blisko 10 lat muzyk był jednym z najciekawszych kompozytorów muzyki filmowej. Nie tworzył do najpopularniejszych produkcji, choć starsze pokolenie na pewno kojarzy „Niech no tylko zakwitną jabłonie”. Jego nazwisko znajdziemy za to przy blisko 100 ambitnych produkcjach, nie tylko fabularnych, ale i wszelkich innych formatach. Wystarczy powiedzieć, że Hajdun był autorem muzyki do „Tanga” w reżyserii Zbigniewa Rybczyńskiego, sławnej animacji, za którą reżyser dostał Oscara. Oprócz muzyki filmowej Hajdun brał udział w wielu innych niezliczonych projektach, jak teatrzyk Bim Bom czy cyrk Rodziny Afanasjeff. Ten urodzony przed wojną lwowiak swoją karierę zaczynał jako pianista, wykształcony w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Sopocie i przygotowany do Konkursu Chopinowskiego. Zamiast klasyki poszedł jednak drogą awangardy, przygody i eksperymentu, w sposób istotny współtworząc przez kilkadziesiąt lat artystyczny koloryt Sopotu.

Co jednak fajne – Hajdun wciąż jest żywy, a jego niezwykła twórczość inspiruje. Kilka dni temu w sopockim Teatrze Wybrzeże grupa sopockich muzyków na co dzień grająca w różnych formacjach, niekiedy bardzo różnych od siebie gatunkowo, przypomniała twórczość Hajduna. Lider projektu Kuba Staruszkiewicz, ceniony i doświadczony perkusista, wziął na warsztat różne fragmenty muzyki Hajduna i wspólnie z przyjaciółmi przełożył je na współczesny język muzyki. Był i rock, była elektronika, był synthpop, ale przede wszystkim wszelkie odmiany jazzu. Koncert był tak dobry, że wkrótce ma się ukazać winyl z nagraniem, a muzycy nie wykluczają dalszych występów. Koncert to niejedyny akcent. Cała tegoroczna sopocka „majówka” kręciła się wokół Hajduna. Nie tylko mieszkańcy Trójmiasta, ale ściągający tysiącami turyści z całej Polski musieli wręcz potykać się o imprezy i znaki. W ten sposób Sopot starał się – wręcz nachalnie – przypomnieć współczesnym przyjezdnym, że jest nie tylko miejscem klubowo-barowym.

Było więc odsłonięcie ławeczki poświęconej Hajdunowi, były pokazy filmowe w Teatrze na Plaży. Studenci ASP urządzili performance plastyczno-muzyczny nawiązując do Hajduna, DJ-e stworzyli kompilację z utworami kompozytora, a kościół św. Jerzego pokazał u siebie wystawę zdjęć Hajduna. Trudno było więc nie natknąć się na ślady kompozytora.

Jaki tego będzie efekt? Nie wiem, ale widząc skalę działań, jest duża szansa, że choć co dziesiąty turysta zapozna się z twórczością kompozytora. Ja to właśnie uczyniłem. Przyznam, że moja wiedza i świadomość na temat Hajduna była wręcz znikoma. Świetny koncert ekipy Staruszkiewicza zainspirował mnie do tego, by zapoznać się z twórczością Hajduna. Warto.

A Sopot – jak to Sopot. Wraz z wielką majówką ruszył wielki sezon rozrywki. I tak będzie przez kolejne miesiące. Jak pokazała akcja z Hajdunem, warto przy okazji odkrywać kolejne, znane – nieznane postaci Sopotu.