Część firm już zaczyna się obawiać o ich podaż. Tym bardziej że według prognoz liczba oświadczeń o chęci zatrudnienia pracowników ze Wschodu, która w I półroczu br. sięgnęła prawie 950 tys., w całym 2017 r. może przekroczyć 2 mln. Co prawda na Ukrainie mieszka ponad 42 mln ludzi, ale coraz częściej agencje zatrudnienia przyznają, że o Ukraińców trzeba dzisiaj mocniej zabiegać niż jeszcze przed rokiem. To samo twierdzą też sami pracodawcy – według ogłoszonego przed kilkoma dniami „Barometru imigracji zarobkowej” Personnel Service już 17 proc. firm ocenia, że obecnie trudniej pozyskać pracowników z Ukrainy.
Nic dziwnego, skoro już 16 proc. firm w Polsce zatrudnia Ukraińców (wśród dużych przedsiębiorstw – 44 proc.), a co piąta zapowiada kolejne rekrutacje. Agencje zatrudnienia działające na Ukrainie twierdzą, że regiony graniczące z Polską – zwłaszcza większe miasta – zostały już wydrenowane z chętnych do wyjazdu na saksy. Próbując dotrzeć do pracowników, inwestują więc w mobilne biura rekrutacyjne, które łowią kandydatów w mniejszych miejscowościach i otwierają oddziały w regionach bardziej odległych od polskiej granicy.
To pomaga ściągnąć pracowników do Polski. Potem jednak trzeba ich zatrzymać w konkretnej firmie czy regionie. Agencje zatrudnienia zwracają uwagę, że Ukraińcy, którzy dość łatwo aklimatyzują się w naszym kraju, są dużo bardziej mobilni niż krajowi kandydaci, zwłaszcza ci z małych miejscowości. Nie trzyma ich w danym regionie dom, rodzina czy znajomi. Starają się jak najwięcej zarobić, więc bez większych problemów przenoszą się w poszukiwaniu lepszej oferty do innej miejscowości (to samo dotyczy Polaków na zagranicznych saksach, którzy szukając wyższych zarobków, jadą z Irlandii czy Szkocji do Norwegii).
Co więcej, teraz, gdy nie brakuje w Polsce skierowanych do Ukraińców portali społecznościowych i ofert pracy w języku ukraińskim na serwisach rekrutacyjnych, o wyszukanie lepszej oferty nie jest trudno. Dlatego też firmy, które zatrudniają pracowników ze Wschodu na zaniżonych stawkach, w fatalnych warunkach, niedługo mogą się obudzić bez chętnych do pracy.
Z Opolszczyzny blisko jest nie tylko na Dolny Śląsk, gdzie zapotrzebowanie na pracowników ze Wschodu jest kilkakrotnie wyższe, ale też do Niemiec, gdzie płace są trzy–cztery razy wyższe niż w Polsce. Od maja Ukraińcy nie potrzebują już wiz, by podróżować po wszystkich krajach Unii. Co prawda nie mogą legalnie pracować, ale dla tych zatrudnionych na czarno w Polsce nie jest to większy problem.