Weźmy chociażby dane za 2016 r. Okazuje się, że Opolskie znalazło się w piątce regionów o najniższej liczbie urodzonych dzieci (w przeliczeniu na 1000 mieszkańców), najniższej liczbie zawartych małżeństw (także na 1000 mieszkańców) i najniższym przyroście naturalnym. Do tego wciąż ubywa mieszkańców, głównie młodych, w efekcie czego opolska społeczność jest jedną z najstarszych w kraju.

Oczywiście takie negatywne wskaźniki nie objawiły się nagle w zeszłym roku, w przypadku opolskiego można mówić już o długookresowym procesie i rzeczywistym realizowaniu się wizji katastrofy demograficznej. Patrząc z tego punktu widzenia, każda inicjatywa, która miałaby zachęcić Opolanki do rodzenia dzieci, zdaje się być na wagę złota. Do takich można zaliczyć też akcję „Opolska mama ma moc”, tym bardziej że dotyka istotnej kwestii łączenia aktywności zawodowej z rolą rodzica.

Jako główną przyczynę braku decyzji o posiadaniu potomstwa Polki podają swoją sytuację materialną, ale równie ważne są takie powody jak: brak dostępu do przedszkoli i żłobków czy właśnie trudności z pogodzeniem obowiązków zawodowych z opieką nad dzieckiem oraz obawy przed utratą pracy. Państwo, władza publiczna, może podejmować starania, by zaradzić tym pierwszym czynnikom, co zresztą robi. Stąd przecież program 500+ czy coraz większe nakłady na publiczne przedszkola. Jednak w kwestii poprawy relacji na linii kobieta–pracodawa państwo ma już znacznie mniej instrumentów działania. Oczywiście można przygotować ustawy zabraniające dyskryminacji kobiet w ciąży (zresztą oczywiście takie regulacja funkcjonują) czy pewne rozwiązania ułatwiające powrót młodym matkom na rynek pracy (np. dotyczące pracy na pół etatu czy pracy w domu).

Jednak najważniejsza wydaje się zmiana pewnej mentalności, że kobieta z dzieckiem jest gorszym pracownikiem niż kobieta bez dziecka. Głośno takich opinii nikt oczywiście nie wypowie, ale prawdopodobnie u większości pracodawców taka myśli tkwi gdzieś z tyłu głowy. W końcu czego oczekują firmy od swoich pracowników? Pełnego zaangażowania, kreatywności, lojalności, a przede wszystkim dyspozycyjności. Niby nikt młodej matce nie powie złego słowa, jeśli np. odmówi pracy po godzinach, ale i tak każdy swoje wie. Młode matki często zaś ulegają zresztą presji i niepisanej zasadzie – jeśli już wracasz do pracy, to praca staje się ważniejsza od dziecka.

Dobrze byłoby więc różne akcje i kampanie promujące łączenie aktywności zawodowej z macierzyństwem skierować także do pracodawców. Co prawda, jak przekonują eksperci organizacji skupiających większe firmy, także wśród przedsiębiorców rośnie świadomość, że dbałość o wzrost dzietności w Polsce leży również w interesie ich samych. Ale wciąż do zrobienia pozostaje bardzo wiele.