W podziale tych pieniędzy będą uczestniczyć województwa, które do końca roku zawnioskują do Komisji Europejskiej o refundację co najmniej 20 proc. budżetu, który dostały na lata 2007 – 2013. Kwoty, które przypadną poszczególnym regionom, będą zależały od liczby regionów, które spełnią kryterium dopuszczające i od ich miejsca w rankingu.
Ten będzie oparty na dwóch kryteriach. Pierwsze dotyczy poziomu zawartych umów w pięciu głównych obszarach wsparcia (badania i rozwój technologiczny, innowacje, przedsiębiorczość; społeczeństwo informacyjne; transport; energia; ochrona środowiska i zapobieganie zagrożeniom). Uwzględniona zostanie wartość podpisanych kontraktów w stosunku do wartości środków założonych w programie do wykorzystania w danym obszarze. Drugie kryterium dotyczy pieniędzy, które już wydano i które znalazły odzwierciedlenie w deklaracjach złożonych przez zarządy województw do instytucji certyfikującej. Deklaracje są podstawą wniosków o refundację składanych do Brukseli.
Pewne otrzymania części środków z rezerwy są województwa opolskie i lubuskie, które spełniły już kryterium dopuszczające. Pozostałe województwa mają na to czas do końca roku. Choć pozostało go niewiele, to w regionach panuje duży optymizm. – Jesteśmy przekonani, że Małopolska do końca września osiągnie 20-procentowy poziom wydatków, a tym samym będzie uczestniczyła w podziale rezerwy – mówi Marek Sowa, członek zarządu województwa małopolskiego. Sowa zwraca uwagę, że podział środków zależy nie tylko od poziomu wydatków, lecz również od tego, czy dofinansowano projekty realizujące cele strategii lizbońskiej.
Na pieniądze z rezerwy liczą też Podlasie i Dolny Śląsk. Uczestnictwo w podziale dodatkowych środków zakłada nawet Mazowsze, które najsłabiej radzi sobie z funduszami. – Zarząd województwa przyjął cel certyfikacji na ten rok na poziomie, który pozwoli na udział w podziale tych środków, tj. 1,5 mld zł – przypomina Mariusz Frankowski, zastępca dyrektora Departamentu Strategii i Rozwoju Regionalnego w mazowieckim urzędzie marszałkowskim. Wspomina o odpowiedzialności beneficjentów. – Im szybciej będą rozliczać swoje wydatki, tym szybciej spełnimy kryterium dopuszczające – wyjaśnia, dorzucając, że tempo wydatkowania to nie wszystko. – Drugie kryterium dotyczy poziomu zakontraktowania środków w priorytetowych obszarach wsparcia. Mamy w nich ok. 50 proc. projektów – dodaje.
Część urzędników zwraca też uwagę na negatywną stronę szybkich wydatków. – Programy regionalne wnoszą wkład w rozwój województw tylko wtedy, kiedy finansują rozwojowe projekty. Presja na szybkość wydatkowania środków powoduje, że zarządy województw zmuszone są do wyboru projektów generujących szybkie płatności – tłumaczy Ireneusz Ratuszniak z urzędu marszałkowskiego województwa dolnośląskiego. Są to z reguły małe, nieskomplikowane przedsięwzięcia infrastrukturalne (np. drogi lokalne) lub, w skrajnych przypadkach, projekty już zrealizowane. – Taka sytuacja z pewnością nie wniesie wartości dodanej w społeczno-gospodarczy rozwój regionów – uważa Ratuszniak.