Z wójtem Andrzejem Wyganowskim spotykamy się przy molo, na plaży nad Zalewem Szczecińskim. Nie przypadkiem. Turystyka to oczko w głowie wójta. I przepustka do superligi polskich gmin. Czysty piasek pokrywa plażę kąpieliska od niedawna. – Przed tegorocznym sezonem wymieniliśmy go w całości, a było tego 5 tysięcy ton – mówi Wyganowski. – Stary brudził i odstraszał turystów.
Uwaga o piachu brzmi jak metafora tego, co się dzieje w gminie w ostatnich latach. Licząca dziś 2,2 tys. mieszkańców wieś (gmina liczy 4,8 tys.) ma budżet w wysokości 56,5 mln zł, z czego na inwestycje przeznaczono aż 30 mln zł. 14-milionowy deficyt spokojnie pokryje z nadwyżki z lat ubiegłych.
A całkiem niedawno Stepnica stała na krawędzi upadłości. W 2003 r. deficyt sięgał 12,5 mln przy budżecie 6 mln zł. – Przejąłem najbardziej zadłużoną gminę w Polsce – mówi Wyganowski, który zaczął od planu ratowania finansów. Najpierw wychodził pożyczkę w Ministerstwie Skarbu, dogadał się z wierzycielami. Potem jako pierwszy w kraju wyprocesował z Urzędem Morskim zwrot zaległych podatków za użytkowanie dna morskiego – 104 mln zł.
– Ale zanim to się udało, było naprawdę krucho – mówi wójt. I wspomina, jak chodził po gminie i sprayem zaznaczał, którą latarnię wyłączyć, żeby oszczędzić.
Dziś Stepnica to stabilna finansowo gmina z ledwie 9-procentowym bezrobociem (sporo tu małych i średnich firm, w tym np. Swedbud, produkujący meble dla Ikei), ale przede wszystkim inwestycyjny tygiel. – Dziś tylko czasu nam brakuje, bo pieniądze są – mówi Wyganowski. – Te własne i te na wyciągnięcie ręki.