Ja trochę inaczej odczytuję słowa prezydenta. Księga tego, co już zostało zrobione, jest zapisana. Przez ostatnie 20 lat mieliśmy do czynienia z wybuchem niebywałej energii, którego efekty widać gołym okiem nie tylko w miastach. Bez współpracy, i to na różnych szczeblach, nie udałoby się tego osiągnąć. Słowa prezydenta nie są więc krytyczną diagnozą obecnego stanu, ale refleksją, jakich narzędzi użyć, by osiągać jeszcze wyższe cele, jak myśleć strategicznie, gdy poprzeczka wisi jeszcze wyżej.
A Gdynia z Gdańskiem współpracuje czy rywalizuje?
Czasem tak, czasem tak (śmiech). Oczywiście, współpracujemy przy sprawach dotyczących budowania metropolii, jak wspólny bilet komunikacji miejskiej, drogi, starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 czy przygotowania do Euro 2012. Ale konkurujemy o coraz lepszą jakość życia mieszkańców i coraz atrakcyjniejszą ofertę dla inwestorów i turystów. Konkurencja, a może w przypadku samorządów lepiej użyć słowa współzawodnictwo, to wpisany w etos Gdyni – przedsiębiorczej, zaradnej – mechanizm sprzyjający rozwojowi.
Ostatnio skrytykował pan pomysł prezydenta Gdańska powołania stowarzyszenia gdańskiego obszaru metropolitalnego.
Mówiąc w wielkim skrócie, pomysł prezydenta Adamowicza sprowadza się do utworzenia pewnej struktury prawnej, podobnej do już istniejących i moim zdaniem niezbliżającej nas do osiągnięcia celu, czyli do ustawy metropolitalnej. Po co nam kolejne forum dyskusyjne, skoro wszyscy już jesteśmy przekonani o potrzebie metropolitalnej współpracy, tylko brak nam ustawy! Warto podejmować aktywność w organizacji, która ma konkretne zadania i cele.