Bruksela to stolica UE, siedziba unijnych instytucji. Czasem zapominamy, że to też miasto i jego mieszkańcy. Czy trudniej takim miejscem zarządzać?
Postanowiliśmy to przekuć na naszą korzyść. Jesteśmy stolicą Europejczyków, jesteśmy jednym z najbardziej kosmopolitycznych miast na świecie, z jej 184 narodowościami, które żyją obok siebie, które razem pracują tutaj w Brukseli. To niespotykane, że 1,2-milionowe miasto jest tak znane na świecie, bo decyduje się tu o 70 proc. unijnej legislacji. Jesteśmy teraz drugim najbardziej kosmopolitycznym miejscem na świecie, po Dubaju, ale przed Londynem czy Paryżem i Nowym Jorkiem. Mamy 50–60 tys. urzędników unijnych, tysiąc korespondentów zagranicznych mediów, 15 tysięcy lobbystów, i ponad 10 tysięcy organizacji międzynarodowych. Ale obok tego jest po prostu normalne miasto, na tym wielkim skrzyżowaniu kultur. W porównaniu z innymi stolicami mieszkania nie są tu bardzo drogie, żyje się nieźle, bogate życie kulturalne, zawsze jest co robić. Naszym zadaniem jest pogodzenie tego aspektu stolicy europejskiej, również w sensie administracyjnym, tu zapadają decyzje, z funkcją miasta sąsiedzkiego, gdzie chce się mieszkać. Około 70 proc. unijnych urzędników zostaje na emeryturę w Brukseli.
fot. AFP THIERRY ROGE
Miasta europejskie są dziś w ważnym momencie zmiany. Trzeba sprawić, żeby były bardziej przyjazne dla mieszkańców, ale jednocześnie mają przyciągać biznes. Jak robi to Bruksela?
Bruksela jest zespołem połączonych dzielnic. Nie ma jednego centrum, jest ich wiele. Mamy zasadę, że w promieniu 10–15 minut na piechotę musi być żłobek, szkoła, centrum kulturalne, transport publiczny, sklepy i teren zielony. Jednocześnie, jak powiedziałem, jesteśmy miastem międzynarodowym. I na tej bazie budujemy nasz wizerunek centrum kongresowego. Jesteśmy drugim, po Singapurze, takim centrum na świecie. Za setki milionów euro remontujemy i budujemy nowe hotele, centra kongresowe i wystawowe, również na terenie Brussels Expo (obszar wystaw światowych z 1935 i 1958 roku, gdzie znajduje się m.in. słynne Atomium – red.). Ale też zmieniamy centrum naszego miasta, tworzymy nowe muzea, nowe atrakcje turystyczne. Żeby można było tu zobaczyć rzeczy, których nie ma gdzie indziej. W tym też związane z UE, jak Parlamentarium, Muzeum Historii Europejskiej. Inwestujemy zatem i w miasto sąsiedztwa, i w miasto kongresowe. A w środku tego tworzymy brukselską tożsamość, bardzo kosmopolityczną. 35 proc. Brukselczyków nie ma belgijskiego obywatelstwa, ale dla mnie to brukselczycy, niezależnie od ich paszportu. Bo są częścią życia kulturalnego, gospodarczego i społecznego tego miasta.