Burmistrz Wisły: Od wiosny ograniczamy wszystkie wydatki

Zawsze po burzy musi wyjść słońce, ale jeśli ta burza potrwa dłużej, to naprawdę może być kiepsko – mówi Tomasz Bujok, burmistrz Wisły.

Publikacja: 18.11.2020 12:24

Burmistrz Wisły, Tomasz Bujok

Burmistrz Wisły, Tomasz Bujok

Foto: Mat. pras.

W tym tygodniu rozpoczęcie Pucharu Świata w skokach na skoczni w Wiśle-Malince. Jak idą przygotowania do tej imprezy?

W tym roku trochę luźniej, bo normalnych działań związanych z Pucharem Świata nie realizujemy. Z powodu pandemii nie będzie strefy kibica. Oczywiście współorganizujemy imprezę z Polskim Związkiem Narciarskim, ale to nasze zaangażowanie jest stosunkowo niewielkie.

W tym roku mieszkańcy odczują, że odbywa się taka impreza?

Chyba bardziej odczują, że jej nie będzie, a w zasadzie – nie będzie kibiców, którzy co roku do nas przyjeżdżali na Puchar Świata.

Miasto nie będzie nim żyło tak mocno, jak do tej pory. I to będzie widoczne w Wiśle. W sumie to jesteśmy królikami doświadczalnymi, bo takiej imprezy bez publiczności jeszcze u nas nie było. Ten rok jest zupełnie innym rokiem, więc trudno powiedzieć, jak to wszystko będzie wyglądało, jaki będzie w mieście odbiór Pucharu Świata. Na pewno jest to trudny rok.

Jak pan wspomniał, impreza odbędzie się bez udziału publiczności. Co to oznacza – dla miasta, dla lokalnych przedsiębiorców?

Bezpośrednio na Pucharze Świata miasto nie zarabia, ale pośrednio, gospodarczo – już tak. Pieniądze wpływały do firm zajmujących się noclegami, do restauracji, czy innych firm usługowych.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządowcy: rząd powinien z nami współpracować w walce z koronawirusem

Dzięki takim imprezom miasto gospodarczo żyje i funkcjonuje. W naszym kraju okres pomiędzy październikiem a początkiem grudnia, podobnie jak wczesna wiosna, to słaby czas w turystyce. Więc dla nas zorganizowanie takiego przedsięwzięcia, jak Puchar Świata, w listopadzie jest bardzo ważnym wydarzeniem pod względem gospodarczym i promocyjnym.

Z naszego punktu widzenia dużo łatwiej organizuje się taka imprezę w listopadzie, niż np. w styczniu, gdy miejscowość jest pełna turystów. Większa liczba kibiców powoduje większe problemy komunikacyjne. To wszystko ma wpływ na życie miasta.

Ten Puchar Świata ma dla nas naprawdę duże znaczenie. Odczuwamy to od momentu jego organizacji. Jak nie było Pucharu, to zawsze była jakaś luka, ale nikt nie przywiązywał do tego większej wagi. Od momentu, gdy impreza jest organizowana w listopadzie, to dla nas jest niesamowicie ważne przedsięwzięcie pod względem gospodarczym. Licząc skromnie, że każdy kibic zostawiał 100 zł za nocleg, a kolejne 100 na wyżywienie, to w naszych firmach usługowych za pobyt tych gości zostawało ok. 4-5 mln zł.

Dla miejscowości, która liczy niespełna 11 tys. mieszkańców, ta kwota ma znaczenie, zwłaszcza w okresie przestoju turystycznego.

CZYTAJ TAKŻE: Turystyka wrażliwa na koronawirusa

Szkoda, że w tym roku tak nie będzie. Naprawdę mieliśmy nadzieję, że zawody uda się zorganizować w normalnym trybie, zwłaszcza, że w tym roku przez wiosenny lockdown w zasadzie wiosna i początek lata były pod względem turystycznym fatalne. Żyliśmy nadzieją, że jesień będzie lepsza, że będzie to trochę inaczej wyglądało. Niestety, historia się powtarza, a my musimy się z tym zmierzyć. Jest jak jest.

Cała baza noclegowa jest od 7 listopada zamknięta. Lokalni przedsiębiorcy poniosą duże straty?

Oczywiście, że tak. Tak naprawdę, cały ruch turystyczny, oprócz tych jednodniowych turystów, którzy przyjeżdżają, by pochodzić po górach w zasadzie od ponad tygodnia w ogóle nie funkcjonuje. To zamkniecie też było dla nas zaskoczeniem, zwłaszcza, że nasi gestorzy dobrze się przygotowali do wymogów sanitarnych i zdali egzamin z tego przygotowania w okresie wakacji.

Hotele, pensjonaty są puste. Restauracje jadą nawet nie na ćwierć gwizdka, a na poziomie 5-10 proc. swoich normalnych obrotów, zabezpieczają wyżywienie, zwłaszcza dla naszych mieszkańców, którzy decydują się wesprzeć lokalnych restauratorów.

Nie jest łatwo. Okres jest fatalny. Trzymam kciuki, abyśmy ruszyli na święta, bo jak nie ruszymy z pełnym sezonem narciarskim i turystycznym, to nie wiem, co będzie. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania w takich warunkach w przyszłym roku.

Dużo będzie upadłości, czy jednak przedsiębiorcy wytrzymają i ten lockdown?

Nie wiem. To wszystko będzie zależało od pomocy rządowej i na co przedsiębiorcy będą mogli liczyć. Mam nadzieję, że pomoc, która już była i dotyczyła wiosny, nie będzie ostatnim wsparciem. To będą kluczowe sytuacje i decyzje.

CZYTAJ TAKŻE: Wójt Jasieńca: Koronawirus jest, ale bez paniki

Nie da się wprost porównać sytuacji jednego przedsiębiorstwa do innego, czy hotelu do pensjonatu. Każdy ma inne możliwości i uwarunkowania. Pensjonaty czy domy jednorodzinne wynajmujące kwatery prywatne mają możliwość wyrejestrowania czy zawieszenia działalności, a potem jej wznowienia. Są też mieszkańcy, którzy pracują w innych miejscach i dodatkowo prowadzą kwatery.

Mimo tych niesprzyjających okoliczności staram się patrzeć na pewne rzeczy z optymizmem. Uważam, że zawsze po burzy musi być słońce, ale jeśli ta burza potrwa dłużej, to naprawdę może być kiepsko.

Samo miasto wspomaga lokalnych przedsiębiorców, czy nie ma takich możliwości?

W okresie wiosennym każdy samorząd szukał możliwie optymalnych rozwiązań, każdy starał się pomóc na miarę swoich możliwości. Nie inaczej było i w Wiśle.

Teraz jesienią działamy w trochę innym stanie prawnym i mamy ograniczone możliwości, ale w ramach posiadanych przez samorząd kompetencji pracujemy nad kolejnymi rozwiązaniami.

Oczywiście, bacznie się przyglądając całej sytuacji – która, trzeba przyznać, jest bardzo dynamiczna.
Naprawdę, nie wiemy, czego się spodziewać. Jako samorządy, a mówię o wszystkich samorządach każdego szczebla, też jesteśmy na etapie realizacji różnych zadań, różnych własnych zobowiązań i pilnowania tego, by miasto funkcjonowało jak najbardziej właściwie: wspomnę tu o zadaniach oświatowych, oczyszczaniu miast czy dbaniu o całą infrastrukturę komunikacyjną.

Tych zadań dla samorządów jest naprawdę dużo. To potężne wyzwanie. I teraz każda ulga, czy każde wyjście naprzeciw przedsiębiorcom, czy też grupie przedsiębiorców, powoduje również problem dla budżetów samorządów.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus uderzył w festiwale

Jak bardzo spadły dochody Wisły przez Covid-19?

Nie określę tego dokładnie, bo przecież rok budżetowy po prostu trwa i finalnie poziom zmniejszonych dochodów będzie można określić w końcówce roku. Na początku tej sytuacji epidemiologicznej szacowaliśmy ubytek w dochodach na poziomie 6 mln zł. Mam nadzieję, że będzie to kwota mniejsza, około 4,5 do 5 mln zł. Jednak ta kwota przez wiele lat stanowiła znacznie ponad 50 proc. rocznych kosztów wszystkich inwestycji naszej miejscowości, co obrazuje, z jakimi problemami muszą się zmierzyć również samorządy.

A gdzie miasto szukało, czy będzie szukać, oszczędności?

Już od wiosny podejmujemy takie działania. Od tego czasu wszystkie wydatki ograniczaliśmy na poziomie ok. 20-30 proc. – po to, żeby mieć bufor bezpieczeństwa takiej płynności finansowej.

Dotyczyło to wszystkiego, łącznie z pomocą dla organizacji pozarządowych, czy stowarzyszeń, ale też takiego bieżącego utrzymania miasta, np. utrzymania zieleni czy też oświetlenia ulic.

To skutkuje podwyżkami cen usług komunalnych?

Na szczęście: nie. Oczywiście, inflacja oraz sytuacja rynkowa ma odbicie w cenach takich usług, jak dostarczenie wody, kanalizacja etc. Tutaj taryfy są korygowane, ale na poziomie zbliżonym do inflacji.

Staramy się unikać jakichkolwiek podwyżek dla mieszkańców. Mam nadzieję, że ceny wywozu śmieci też uda się utrzymać na dotychczasowym poziomie, choć trudno to przewidzieć, bo w Wiśle zmienia się system rozliczania miasta z wykonawcą usługi i dane do zamówienia opierały się na danych tegorocznych lub też szacunkach.

CZYTAJ TAKŻE: Efekt koronawirusa. O pracy w urzędzie nie ma co marzyć

Na razie ceny za odpady pozostawiamy na tym poziomie, jaki był, ale nie wiem czy nie będzie konieczności korygowania ich w połowie roku. Rzeczywistość pewnie będzie weryfikowała nasze założenia.

Trudne wyzwanie przed nami: jeśli by patrzeć na wzrost wszystkich kosztów, to ceny usług komunalnych powinny dużo bardziej wzrosnąć, opłaty powinny być trochę wyższe, ale chcemy tego unikać. Doskonale wiemy, że budżety domowe są oparte na usługach turystycznych, bo albo ktoś w nich pracuje, albo je prowadzi. Wiemy doskonale, jak to wygląda w tej chwili, dlatego unikamy tych podwyżek ograniczając maksymalnie koszty.

Jak wysokie wsparcie miasto dostało z Funduszu Inwestycji Lokalnych? Na co pójdą te pieniądze?

Dostaliśmy około 1,3 mln zł. Dopiero będziemy dyskutować z Radą Miasta, na co wydamy te środki. Potrzeb jest dużo, mamy kilkanaście inwestycji do zrealizowania: drogi, kanalizacja.

To są rzeczy, które mają służyć mieszkańcom, ale też powodują, że ten rynek budowlany, który też powinien funkcjonować – może w miarę normalnie działać. Usługi budowlane u nas również oparte są mocno o turystykę, poza sezonem właściciele hoteli czy pensjonatów remontują swoją bazę. Oczywistym jest to, że w przypadku braku ruchu turystycznego, nie ma też i popytu na usługi budowlane, bo po prostu wszystkim brakuje na inwestycje. Taki „zamknięty krąg”.

W tym tygodniu rozpoczęcie Pucharu Świata w skokach na skoczni w Wiśle-Malince. Jak idą przygotowania do tej imprezy?

W tym roku trochę luźniej, bo normalnych działań związanych z Pucharem Świata nie realizujemy. Z powodu pandemii nie będzie strefy kibica. Oczywiście współorganizujemy imprezę z Polskim Związkiem Narciarskim, ale to nasze zaangażowanie jest stosunkowo niewielkie.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy