Małgorzata Trzaskowska: Kobiety mają prawo do równego traktowania i wynagrodzenia

Chcemy rozmawiać z kobietami i naciskać na władzę, żeby zmieniała system – mówi Małgorzata Trzaskowska, prezeska Fundacji „Wspólnota Kobiet”, panelistka kongresu „Praca –Nowa Solidarność”. „Życie Regionów” objęło kongres patronatem medialnym.

Publikacja: 17.11.2020 10:10

Małgorzata Trzaskowska,  założycielka fundacji „Wspólnota Kobiet”.

Małgorzata Trzaskowska, założycielka fundacji „Wspólnota Kobiet”.

Foto: Mat. pras.

Ma pani dwójkę dzieci, oboje na nauczaniu zdalnym: córka lat 16, to pewnie radzi sobie sama, ale 11-letni syn już raczej nie. Chyba musi być pani dla niego trochę nauczycielką?

Trochę tak. Jak chyba w każdej rodzinie: trzeba towarzystwa pilnować, bo w tym wieku, wykorzystują laptopy nie tylko do nauczania zdalnego, ale także do gier.

Mamy więc taką zabawę w kotka i myszkę. Na szczęście bez większych problemów. Syn kończy lekcje, a twierdzi, że ma je jeszcze, by trochę pograć. To normalne, nie różni się zbytnio od swoich rówieśników. Dlatego rola rodziców jest tak ważna. Musimy ze sobą rozmawiać, mieć zaufanie, ale i kontrolować. Wcześniej było to prostsze. Dzieci były w szkole, a przed ekranem miały wydzielony czas – w zależności od tego, czy odrobiły lekcje, czy też nie. Łatwiej było nad tym zapanować.

W czasie pandemii kobiety w domach są już nie tylko kucharkami, sprzątaczkami, logistykami, ale też nauczycielkami czy pielęgniarkami. Tej pracy mają naprawdę bardzo dużo, a są tacy, co twierdzą, że to nie praca.

Dodałabym: jeszcze informatykami. To jest ciężka praca, która wymaga dużo, dużo cierpliwości. Nie dziwi mnie fakt, że w Warszawie uruchomiono pomoc psychologiczną dla rodziców, którzy zostali w domach z dziećmi, bo jest to nietypowa sytuacja i wymaga od wszystkich dużo większej akceptacji, tolerancji, cierpliwości. Zarówno od rodziców, jak i dzieci.

CZYTAJ TAKŻE: Niespełna 30 proc. radnych w Polsce to kobiety

Taką przezroczystą pracę kobiet powinno się jakoś mocniej docenić? Jak pani to widzi?

Oczywiście, że tak. Przygotowując się do kongresu „Praca” sama byłam zaskoczona niektórymi danymi. Na przykład tym, jak wiele średnio czasu kobiety poświęcają na pracę niewidzialną. W skali roku to jest ogrom godzin i w przeliczeniu na pieniądze to ogromne kwoty.

A o jakich kwotach mowa?

Zakładając delikatnie, że średnio dziennie kobiety przeznaczają na niewidzialną pracę cztery godziny, jest to w skali roku sześć miesięcy dodatkowej, nieodpłatnej pracy w domu – na pełen etat.

Przeliczając pracę opiekuńczą w polskich domach – mamy 8,3 proc. produktu krajowego brutto, to jest 188 mld zł rocznie. To są kwoty, które szokują. I w żaden sposób ta praca kobiet, które decydują się na „siedzenie w domu”, wychowywanie dzieci, czy opiekę nad dzieckiem niepełnosprawnym i osobami starszymi nie jest rekompensowana.

Dlaczego politycy nie dostrzegają takiej potrzeby, by doceniać tę niewidzialną pracę?

To wszystko przed nami. Jeżeli będziemy na ten temat mówić i brać to pod uwagę, to możemy zmienić system. Dużo pracy do wykonania mają też same kobiety, bo one także powinny zacząć o swojej pracy na rzecz rodzin – a przez to społeczeństwa – mówić i samo to, że możemy czuć pewną sprawczość, pozwoli nam pierwsze zmiany wprowadzić.

Znam to ze swojego przykładu. Jak szłam na urlop macierzyński, a potem wychowawczy na pierwsze dziecko, to myślałam, że potrwa to kilka miesięcy. Jednak te parę miesięcy z powodu zdrowia dziecka przeciągnęło się do sześciu lat. A ten czas nie jest w żaden sposób rekompensowany kobiecie. Jest to okres nieskładkowy i ma wpływ na późniejszą emeryturę. To jest niesprawiedliwe, bo kobieta wyręcza w pewnym sensie system, który jest niewydolny. Nie ma darmowych żłobków, nie ma darmowych przedszkoli.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządowcy stanęli po stronie protestów kobiet

Nie wspomnę nawet o osobnej kwestii – opiece matek nad dziećmi z niepełnosprawnościami. Tu zmiany i nowe rozwiązania są konieczne od zaraz. Urlop wytchnieniowy, czy możliwość podjęcia pracy przy zachowaniu świadczeń, to kwestie do załatwienia od zaraz.

Ciężką pracę kobiet, jak dotąd, docenił jedynie PiS, przyznając emerytury matkom, które wychowały co najmniej czwórkę dzieci.

Byłoby to znaczne uproszczenie, poprzednicy wydłużyli między innymi urlopy macierzyńskie i zwiększyli dostępność żłobków i przedszkoli, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Emerytury dla matek czwórki i więcej dzieci, to oczywiście właściwy krok.

W tę stronę powinny pójść zmiany. Sami widzimy z najnowszych wyników badań, że 500+ nie zmieniło dzietności w Polsce. Choć, owszem, jest to ważna, doraźna pomoc, nie tylko ekonomiczna, ale także godnościowa – jednak nie są to pieniądze, które wynagradzają matce docelowo wysiłek włożony w wychowanie dzieci.

Dlatego dodatek do emerytury, o którym już kiedyś wspomniałam, byłby formą zrekompensowania kobietom ich pracy. Przecież, jak by nie było, ich dzieci idą później na rynek pracy, odprowadzają podatki, a matka, która te dzieci wychowywała, nie otrzymuje z tego nic.

A co pani fundacja zamierza zrobić, by ta praca niewidzialna była bardziej dostrzegalna, bardziej doceniania?

Pierwszym krokiem jest uświadomienie zjawiska. Prawo do wynagrodzenia za ten ogrom pracy musi stać się dla kobiet oczywisty, byśmy naprawdę silnym głosem i skutecznie się go domagały.

Będziemy więc rozmawiać o tym z kobietami. Będziemy uświadamiać społeczeństwo, ale i same zainteresowane, że my, kobiety, podświadomie wykonujemy całą masę prac i traktujemy to jako pewną oczywistość, jako nasz obowiązek. Bierzemy go na plecy i nie zastanawiamy się nad tym, co dalej. Tymczasem mamy prawo do równego traktowania i wynagrodzenia.

CZYTAJ TAKŻE: Jerzy Buzek: Skrajnie nieodpowiedzialne działania rządzących wyprowadziły ludzi na ulice

Fundacja „Wspólnota Kobiet” chce łączyć Polki ponad podziałami właśnie w takich kwestiach – równania naszych praw i sprawiania, że życie nasze i naszych bliskich będzie lepsze. To dotyczy także kwestii dostępności do leczenia i profilaktyki zdrowia, nowoczesnej edukacji dla naszych dzieci czy lepszego powietrza dla wszystkich. Podczas wielu moich spotkań z kobietami czułam wielką energię i potrzebę porozumienia, ale także brania tych spraw w swoje ręce.

Dlatego teraz buduję fundację, zbieramy właśnie pieniądze na uruchomienie działań przez portal zrzutka.pl. Jak tylko to będzie możliwe, chcemy rozmawiać z kobietami, łączyć organizacje kobiece, pomagać im dzielić się wzajemnie dobrymi praktykami i naciskać na władzę, żeby zmieniała system i wprowadziła pewne prawne rozwiązania, jak dodatek do emerytury dla matek, czy ułatwianie kobietom powrót do pracy po urlopie macierzyńskim czy wychowawczym przez dostęp do darmowych żłobków, czy przedszkoli. Kobiety mogą wywierać presję na rządzących, a kropla drąży skałę, by powoli takie zapisy robić, żeby nam kobietom było lżej.

Brała pani udział w strajkach kobiet?

Oczywiście, że tak.

Pani zdaniem – te protesty coś dadzą? Na razie tylko premier nie publikuje kontrowersyjnego orzeczenia TK.

Myślę, że dadzą bardzo dużo. To zderzenie dwóch wizji świata i Polski. Tej nowoczesnej, pozytywnej i otwartej na wartości humanistyczne i tej zamkniętej, wręcz fundamentalistycznej, za którą podążają naprawdę nieliczni.

Te protesty są nie tylko wynikiem sprzeciwu kobiet, ale przede wszystkim młodzieży. Pokazały, że coś się przelało, coś pękło. Kobiety nie chcą być tylko pouczane, jak mają żyć. Myślę, że to jest początek wielkich zmian. Nie wiem, kiedy one nastąpią, szybciej czy wolniej. Nastąpią jednak na pewno, bez względu na to, czy premier opublikuje orzeczenie TK czy też nie.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy