Prezydent Lublina: rywalizacja o inwestorów jest zawsze

Pokazaliśmy, że w Lublinie mogą działać nowoczesne firmy i laboratoria, w tym tworzone przez inwestorów zagranicznych – mówi Krzysztof Żuk, prezydent miasta.

Publikacja: 08.09.2019 16:45

Krzysztof Żuk prezydentem Lublina jest od grudnia 2010 roku. Urodził się w Krasnymstawie, jest dokto

Krzysztof Żuk prezydentem Lublina jest od grudnia 2010 roku. Urodził się w Krasnymstawie, jest doktorem nauk ekonomicznych

Foto: Maciej Rukasz / rukasz.com / UM Lublina

Jak Lublin przyciąga inwestorów?

Z jednej strony opracowaliśmy dobrą strategię rozwoju „Lublin 2020”, z drugiej zainwestowaliśmy w infrastrukturę techniczną, w tym komunikacyjną, pokazując, że nawet jeśli teraz czegoś nie mamy, to za chwilę to będzie. Poniesione 5 mld zł nakładów inwestycyjnych w Lublinie w ostatnich dziesięciu latach sprawia, że możemy powiedzieć, że dziś Lublin oferuje doskonałe infrastrukturalne warunki dla inwestorów. To, co jest jeszcze do dokończenia, to infrastruktura, za którą odpowiada administracja rządowa. Mówimy tu o S19, S17 czy o projektach kolejowych. Jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji, to przyjęliśmy strategię opartą na kreowaniu inwestycji w branżach priorytetowych, takich jak przemysł maszynowy, motoryzacyjny czy przetwórstwo żywności. Ale są też nowe branże, jak biotechnologia, farmacja czy logistyka. To, co udało się szczególnie szybko zrobić, to inwestycje outsourcingowe oraz te związane z rozbudową branży IT.

CZYTAJ TAKŻE: Pobierz raport „Rzeczpospolitej” i „Życia regionów”: Jak polskie miasta przyciągają inwestorów

Było trudno przyciągnąć takie inwestycje?

Tak, ale dzięki konsekwencji w działaniu nam się udało. Stawiając w strategii na rozwój akademickości miasta, pokazując dostępność wykwalifikowanej siły roboczej, wskazując na stałe dostosowanie kierunków na uczelniach do potrzeb biznesu czy też kreując w Lublinie nowoczesną przestrzeń biurową, którą zbudowali nasi deweloperzy, szybko przyciągnęliśmy inwestycje typu BPO i w sektorze IT. Mamy obecnie ósmą pozycję w Polsce, jeśli chodzi o nowoczesne usługi dla biznesu oparte na podaży nowoczesnej przestrzeni biurowej i dostępności wykwalifikowanej siły roboczej.

Wiele miast ma swoje strategie dotyczące inwestycji. Co pana zdaniem w takich dokumentach musi być, by były one skuteczne?

Postawiliśmy na dwie kwestie. Przede wszystkim dostępność infrastruktury dla biznesu. To przyciąga inwestorów. Mamy teraz pełną dostępność nowoczesnej infrastruktury, także komunikacyjnej. Pamiętam, jak wyglądała sytuacja ok. dziesięciu lat temu. Dziś te inwestycje infrastrukturalne przyczyniły się do stworzenia tej dostępności dla inwestorów. Podobnie jeśli chodzi o przestrzeń biurową. Warto podkreślić, że czasami były zawierane dżentelmeńskie porozumienia z deweloperami budującymi biurowce, że przestrzeń, która powstaje, będzie skomercjalizowana przy naszym zaangażowaniu. Czasami trzeba było sobie zawierzyć, że przyciągniemy inwestora, który wybudowaną powierzchnię biurową wynajmie. Dzięki temu zaangażowaniu doprowadziliśmy kilka lat temu do sytuacji, w której powierzchnia biurowa czekała na inwestora – to przyspieszało inwestycje. Kwestia kolejna – fundamentalna – to kształcenie absolwentów. Warto jednak odnotować, że przynajmniej literalnie wspieranie uniwersytetów nie jest zadaniem wprost dla samorządów.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Wiele miast to miasta akademickie. Co się najlepiej w takiej współpracy sprawdza?

Przede wszystkim ja oraz moi współpracownicy wywodzimy się z uczelni. To nam ułatwia współpracę. Przedyskutowaliśmy m.in. z uczelniami programy studiów oraz to, jakie kierunki powinny zostać utworzone z punktu widzenia potrzeb inwestorów.

Promując potencjał akademicki naszego miasta, doprowadziliśmy do tego, że młodzi ludzie zaczęli przyjeżdżać na studia do Lublina ze wszystkich regionów Polski środkowo-wschodniej.

Mamy też wielu studentów zagranicznych. Wraz z Warszawą mamy najwyższy wskaźnik umiędzynarodowienia uczelni w kraju, kształtujący się na poziomie ok. 10 proc. liczby studentów ogółem.

Ale to chyba automatycznie na nic się jeszcze nie przekłada?

Uczelnie przeszły przez ostatnie dziesięć lat głęboką transformację zarówno w zakresie unowocześnienia infrastruktury, jak i zmian potencjału ludzkiego (naukowego i dydaktycznego). Realizacja przez samorząd programu „Study in Lublin” przyciągnęła do miasta dużą liczbę studentów zagranicznych, którzy na dodatek znakomicie wkomponowali się w naszą społeczność. Jednym z celów zmian zachodzących na uczelni było dopasowanie profilu kształcenia do wymagań rynku pracy. Pamiętam, jak wiele lat temu rozmawiałem z prezesem Hewletta-Packarda. Utkwiło mi w pamięci, że mówił, iż uczelnie absolutnie nie są dostosowane do wymogów współczesnego rynku pracy.

W Lublinie dokonaliśmy przeglądu programów kształcenia z punktu widzenia wymogów inwestorów. Zreformowaliśmy też szkolnictwo zawodowe.

Ja wiem, jak długą drogę przeszliśmy. W ciągu dziesięciu lat zbudowaliśmy mobilne uniwersytety dostosowane do potrzeb rynku pracy. Szkoły prywatne też są w pełni dostosowane do potrzeb biznesu. Podam jeszcze jeden przykład: kiedyś na wydziale mechatroniki kształcono ludzi w zakresie automatyzacji i robotyzacji przemysłu. Teraz to jest odrębny kierunek, bo tego wymagali inwestorzy. Absolwenci kierunków technicznych są rozrywani. Uczelnie błyskawicznie dostosowują się do potrzeb firm. Dziś mamy sytuację, w której mogę powiedzieć, że Lublin oferuje znakomite perspektywy dla biznesu – obok rozwiniętej infrastruktury technicznej (w tym komunikacyjnej) są znakomicie wykształceni absolwenci uczelni, a kierunki kształcenia – dostosowane do potrzeb rynku pracy. Uznaliśmy, że tym będziemy skutecznie konkurować jako Lublin o inwestorów – jakością i dostępnością siły roboczej.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Wrocławia: Duże miasto jest niczym transatlantyk

A na ile pomaga lub przeszkadza geografia?

To, że jesteśmy miastem zlokalizowanym na wschodzie, nigdy nie ułatwiało nam rozmów z inwestorami, przede wszystkim ze względu na brak rozwiniętej infrastruktury komunikacyjnej w porównaniu np. z Katowicami, Wrocławiem czy Poznaniem. W Lublinie trzeba było tę infrastrukturę dopiero tworzyć, pokazywać, że będzie. Jednocześnie przekonywaliśmy inwestorów, że mamy znakomicie wykształconych pracowników i pomoc publiczną. Powstała m.in. specjalna strefa ekonomiczna ze 120 ha uzbrojonego terenu, która wypełniła się inwestycjami. Mamy w niej już zrealizowanych ok. 3,5 mld zł inwestycji. Szacujemy, że w Lublinie inwestuje obecnie stale ok. tysiąca firm. Strefa była jednak naszym pierwszym namacalnym sukcesem. Pokazaliśmy, że w Lublinie mogą być nowoczesne firmy i laboratoria, w tym tworzone przez inwestorów zagranicznych.

Jak się do tego miała polityka rządowa?

Z pokorą przyjmowaliśmy mniej lub bardziej nieudolną politykę rozwoju prowadzoną przez kolejne rządy. Tak naprawdę nigdy nie była ona skutecznie realizowana. Miasto Lublin i samorząd województwa są np. jedynymi jednostkami samorządu terytorialnego, które dla zapewnienia dostępności komunikacyjnej inwestorów (zwłaszcza zagranicznych) zbudowały lotnisko. Dla naszych inwestorów, zwłaszcza niemieckich, np. połączenie Lublin–Monachium, które stworzyliśmy, było jednym z warunków wyboru miasta. Teraz dopiero dzięki budowanym S17 i S19 inwestorzy będą mieć połączenia drogowe.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Miasta rywalizują o nowych mieszczan?

Ta rywalizacja jest zawsze. Dla przykładu – kilka lat temu jeden z inwestorów amerykańskich chciał lokalizować w Lublinie swoją fabrykę. Nie zrobił tego ostatecznie ze względu na brak dostępności komunikacyjnej (połączenia z siecią autostrad), wybrał miasto na zachodzie Polski. Przyciągnęliśmy innych inwestorów. Taka rywalizacja zawsze będzie występowała, ale to nie jest problem.

Ważniejsze dzisiaj jest to, że miasta muszą przejść długą drogę rozwoju edukacji i kształcenia absolwentów, by stale zwiększać potencjał wykwalifikowanej siły roboczej.

Rywalizacji w tym zakresie jako miasto już nie odczuwamy tak jak kiedyś. W Lublinie mamy rosnącą podaż wykwalifikowanych absolwentów, stosownie do zgłaszanego przez inwestorów popytu. Dostępność komunikacyjna też została poprawiona. Odpowiedzialnie mogę stwierdzić, że nadążamy za rynkiem pracy. Dodatkowo, dzięki współpracy z uczelniami, np. na kierunkach informatycznych, menedżerowie branży IT tak upraktycznili kierunki kształcenia, że na rynku pracy pojawiają się dokładnie tacy pracownicy, jakich potrzebują. Dzięki temu firmy w Lublinie rozwijają się błyskawicznie. Nam też łatwiej zagwarantować inwestorowi, że u nas jest dostępny pracownik, którego on potrzebuje, a w innych miastach dostępność wykwalifikowanej siły roboczej jest gorsza. U nas wskaźnik fluktuacji pracowników na rynku IT kształtuje się w granicach 4–5 proc. W miastach na Zachodzie sięga nawet 30 proc. Inwestorzy o tym wiedzą. Ludzie cenią sobie też pracę, która buduje ich kompetencje. Kształcą się, inwestują w siebie i zostają w Lublinie.

CZYTAJ TAKŻE: Burmistrz Krynicy-Zdroju: wydłużamy sezon turystyczny

Zmiany w PIT będą miały wpływ na przyciąganie inwestorów?

Gdy Lublin traci ponad 70 mln zł dochodu z tego tytułu, to musimy się zastanowić, gdzie szukać oszczędności w wydatkach. Będziemy niewątpliwie musieli wyhamować nasze działania inwestycyjne. Lublin zredukuje swoje inwestycje o ok. 150 mln zł. W modelu finansowania inwestycji mamy znaczne zaangażowanie kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Bierzemy zatem pod uwagę, że ta strategia finansowania będzie musiała ulec korekcie, zważywszy na zmniejszającą się naszą zdolność kredytową. Druga rzecz to rosnące napięcia w wydatkach bieżących związane głównie z niedoszacowaną subwencją oświatową. W 2018 r. do wydatków oświatowych, które w pełni powinny być objęte subwencją oświatową, z budżetu miasta dołożyliśmy blisko 180 mln zł środków własnych.

Jak widzi pan relacje rząd–samorząd?

Mogę się wypowiadać jako współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Od ubiegłego roku wspólnej debaty na temat konkretnych rozwiązaniach ustawowych ważnych dla samorządu nie ma. Są jednostronne działania rządu. Rząd ma prawo realizować swój program, ale nie widzimy konkretów w tworzeniu prawa, które pozwoli nam sprostać wyzwaniom.

Jak Lublin przyciąga inwestorów?

Z jednej strony opracowaliśmy dobrą strategię rozwoju „Lublin 2020”, z drugiej zainwestowaliśmy w infrastrukturę techniczną, w tym komunikacyjną, pokazując, że nawet jeśli teraz czegoś nie mamy, to za chwilę to będzie. Poniesione 5 mld zł nakładów inwestycyjnych w Lublinie w ostatnich dziesięciu latach sprawia, że możemy powiedzieć, że dziś Lublin oferuje doskonałe infrastrukturalne warunki dla inwestorów. To, co jest jeszcze do dokończenia, to infrastruktura, za którą odpowiada administracja rządowa. Mówimy tu o S19, S17 czy o projektach kolejowych. Jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji, to przyjęliśmy strategię opartą na kreowaniu inwestycji w branżach priorytetowych, takich jak przemysł maszynowy, motoryzacyjny czy przetwórstwo żywności. Ale są też nowe branże, jak biotechnologia, farmacja czy logistyka. To, co udało się szczególnie szybko zrobić, to inwestycje outsourcingowe oraz te związane z rozbudową branży IT.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy