Teren zostanie sprawdzony przy wsparciu naukowców z dziedziny geofizyki. Poszukiwacze skarbów Piotr Koper i Andreas Richter kolejny raz chcą zbadać nasyp, gdzie, jak twierdzą, jest ukryty pancerny skład z czasów drugiej wojny światowej. W sierpniu poprzedniego roku pomimo kilku wykopów nie udało się znaleźć ani śladu pociągu, ani tunelu, w którym miał zostać zasypany. Naukowcy, którzy zbadali to miejsce, stwierdzili, że żadnego pociągu tam nie ma.
Eksploratorzy jednak nie odpuszczają. I chwała im za to. Bo dzięki ich działaniom zainteresowanie tajemnicami Dolnego Śląska wzrosło. A to przecież ciekawość jest motorem poznawania nowych miejsc i towarzyszących im historii, to zaś „nakręca” ruch turystyczny.
Nie mam wątpliwości, że Dolny Śląsk tak jest naszpikowany zabytkami i opisującymi je pasjonującymi historiami, że warto się tam wybrać.
A ja dorzucę jeszcze jedną. Mniej znaną. Otóż niewykluczone, że na Dolnym Śląsku może być ukryty „Święty Graal” dla poszukiwaczy utraconych w czasie wojny dzieł sztuki. Mowa o obrazie „Portret młodzieńca” Rafaela Santiego.
Latem 1944 roku generalny gubernator Hans Frank podjął przygotowania do ewakuacji na Dolny Śląsk zrabowanych dzieł sztuki, które były zmagazynowane w Krakowie i Krzeszowicach. Jego wysłannik wybrał cztery pałace, gdzie można było je przenieść w przypadku ofensywy Armii Czerwonej. Rząd Franka miał rezydować w posiadłości Manfreda von Richthofena w Seichau (dzisiaj Sichów koło Jawora). Prawdopodobnie w sierpniu 1944 roku została tam przeniesiona część dzieł sztuki, w tym „Portret młodzieńca” oraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci i obraz Rembrandta z kolekcji Czartoryskich.