Narodowa sieć wszystkiego

Lata temu każdy dłuższy służbowy wyjazd oznaczał mordęgę poszukiwania miejsca, gdzie znużony reporter mógł choć na kilka godzin złożyć głowę na poduszce.

Publikacja: 16.01.2019 15:00

Zwłaszcza gdy celem podróży nie było miasto wojewódzkie, a niewielka mieścina położona z dala od turystycznych szlaków. W takich wypadkach poszukiwania jakiegoś hotelu czy pensjonatu z reguły kończyły się klęską i człowiek miał do wyboru albo twardą ławkę w kolejowej poczekalni, albo skrócenie pobytu do minimum, aby tylko zdążyć przed odjazdem ostatniego pociągu. Dzisiaj Polska jest upstrzona hotelami, hotelikami, hostelami, pensjonatami i nawet w najmniejszej miejscowości można znaleźć mieszkanie (z emfazą zwane „apartamentem”) na kilkudniowy pobyt. Wszystko to stało się niepostrzeżenie, w ciągu ostatnich 10–15 lat, tylko za sprawą ludzkiej przedsiębiorczości.

Aliści teraz ma być inaczej. Oto rząd rozpoczął tworzenie „narodowej” sieci hoteli. Powołano Polski Holding Hotelowy, który planuje przejęcie kontroli nad obiektami turystycznymi, należącymi dzisiaj do państwowych spółek. Podobno jest ich całkiem sporo, a potentatami są tu PKP, Lasy Państwowe i KGHM. Dlaczego kolejarze albo górnicy zajmują się prowadzeniem hoteli jest dla mnie zagadką. W wypadku PKP to chyba ucieczka od głównej działalności, z którą nie bardzo potrafią sobie poradzić. To zupełnie jak pewien kominiarz, do którego zadzwoniłem, prosząc o wyczyszczenie komina. Był moją prośbą szczerze zdegustowany („Znowu to” – skomentował), odniosłem nawet wrażenie, że oczekiwał, iż zamówię u niego na przykład jakiś wiersz czy opowiadanie. Premier powinien raczej wymóc na kontrolowanych przez rząd spółkach, aby jak najszybciej sprzedały na wolnym rynku swoje hotele i uzdrowiska, a uzyskane pieniądze przeznaczyły na inwestycje w rozwój swojej podstawowej działalności. Premier, jeszcze jako członek zarządu banku, wyzbył się niemałej ilości należących do banku nieruchomości, świetnie rozumiejąc, że bankowcy są od zarządzania pieniędzmi, a nie budynkami, a już tym bardziej pensjonatami i domami wczasowymi lub zdrojowymi. Dlaczego dzisiaj zmienił zdanie, trudno dociec.

Pomysł budowy „narodowej” sieci hotelowej to kuriozum na skalę światową, ale świetnie obrazujące sposób myślenia partii rządzącej. Politycy zawsze uważają, że robią wszystko najlepiej i najbardziej efektywnie, choć zawsze kończy się to tak samo. Ale podejrzewam, że pomysł ma też inne korzenie – politycy, gdy tylko zrozumieją, że rzeczywistość nie daje się kształtować na ich modłę, natychmiast przerzucają uwagę na kolejne obszary, próbując je „skolonizować”. Daje im to poczucie panowania nad rzeczywistością i przekonanie o sensowności swojej misji.

Niebezpieczny to trend, choć stanowiący najlepszy dowód na wcale nie taki powolny zmierzch tej ekipy. Niebezpieczny, bo państwo staje się konkurentem wobec prywatnej przedsiębiorczości nawet w tych obszarach, w których jego obecność jest nie tylko zbędna, ale szkodliwa. Konkurować z państwem na równych zasadach niepodobna, bo ze swojej natury jest ono agresywne i konkurencji nie znosi. Znamy zresztą ten model. Jeden mały cytat, odnoszący się właśnie do hotelarstwa: „W Warszawie miejsce w hotelach na 2000 osób, a przyjeżdża około 8000 osób. A więc 6000 osób śpi na dworcach lub kątem po znajomych, z których 90 proc. posiada jeden pokój. W normalnym ustroju budowa hotelu byłaby więc złotym jabłkiem jako lokata kapitału, choćby drogą założenia towarzystwa akcyjnego. U nas jest to zatkane teorią ekonomiczną, którą wymyślił Marks, a zrealizowali dzicy i tępi Mongołowie-Słowianie, bo trudno inaczej nazwać tę bierność, z jaką stosuje się recepty na uszczęśliwianie świata w Rosji. Na jakiej zasadzie to trwa? Myślę o terminach indolence (gnuśność) i improductivite (nieproduktywność), których Francuzi używają, gdy mowa o Słowianach” – napisał w swoim dzienniku obejmującym lata 60. Zygmunt Mycielski, kompozytor i krytyk muzyczny. Mycielski się mylił, bo owa gnuśność i nieproduktywność nie jest cechą słowiańską – co udowadniamy przez ostatnie 30 lat – tylko cechą społeczeństwa „upaństwowionego”. Byłoby dobrze, gdyby premier, a może i inni członkowie rządu, poczytali sobie trochę dzienników napisanych w Peerelu, choćby autorstwa Stefana Kisielewskiego. Znajdą tam niemało bardzo krytycznych opinii na temat własności państwowej, również w hotelarstwie.

W komunikacie o powołaniu Polskiego Holdingu Hotelowego Mateusz Morawiecki napisał, że ta spółka „będzie mogła rozpocząć integrację aktywów hotelowych rozproszonych dziś między różne podmioty pozostające w domenie państwa”. Język korporacyjny opisujący absolutnie polityczne działania. Brrr… Oczywiście w komunikacie zapewniono, że zarządzanie „narodowymi” hotelami zostanie oddane w ręce fachowców. Jasne, wszyscy są tego pewni, bo przecież dzieci i pociotkowie polityków PiS to fachowcy pierwszej wody, również od hotelarstwa.

Co będzie dalej, jaki będzie następny krok? Narodowa sieć pizzerni i kebabowni, wyciągów narciarskich, solariów i zakładów fryzjerskich? Wyobraźnia premiera wspierana wyobraźnią ministra Marka Suskiego zdaje się nie znać granic…

– Niezależny dziennikarz, autor biografii Edwarda Gierka, Wojciecha Jaruzelskiego i Władysława Gomułki. Obecnie pracuje nad książką o Mateuszu Morawieckim.

Zwłaszcza gdy celem podróży nie było miasto wojewódzkie, a niewielka mieścina położona z dala od turystycznych szlaków. W takich wypadkach poszukiwania jakiegoś hotelu czy pensjonatu z reguły kończyły się klęską i człowiek miał do wyboru albo twardą ławkę w kolejowej poczekalni, albo skrócenie pobytu do minimum, aby tylko zdążyć przed odjazdem ostatniego pociągu. Dzisiaj Polska jest upstrzona hotelami, hotelikami, hostelami, pensjonatami i nawet w najmniejszej miejscowości można znaleźć mieszkanie (z emfazą zwane „apartamentem”) na kilkudniowy pobyt. Wszystko to stało się niepostrzeżenie, w ciągu ostatnich 10–15 lat, tylko za sprawą ludzkiej przedsiębiorczości.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej