Lublin wykonał ogromny skok w kierunku rozwoju. Przeznaczyliśmy już na inwestycje infrastrukturalne ponad 3,5 mld złotych, z czego 1,6 mld zł pochodzi z funduszy europejskich, reszta to kredyty z EBI oraz Banku Rozwoju Rady Europy. Ten wielki wysiłek inwestycyjny jest związany z infrastrukturą dla biznesu, budową dróg, ale też z infrastrukturą społeczną. Kolejny obszar inwestycji to przebudowa całej komunikacji miejskiej. Stworzyliśmy nowoczesny transport miejski. W poprzedniej perspektywie przeznaczyliśmy na ten cel 500 mln złotych, teraz przeznaczymy kolejne 500 mln złotych na nowy tabor, sieć trolejbusową, na stacje ładowania pojazdów czy na parkingi Park and Ride. Tworzymy nowoczesny transport miejski – zeroemisyjny – trolejbusy i autobusy elektryczne. Na zakończenie tego okresu programowania będziemy mieli w blisko 70 proc. w pełni ekologiczny transport zbiorowy. Dlatego chcemy stworzyć jedną z pierwszych w Polsce stref czystego transportu. Trzeci obszar to budowanie przyjaznego miasta – to zarówno duże inwestycje, takie jak stadion czy basen olimpijski z aquaparkiem, instytucje kultury, takie jak Teatr Stary czy Centrum Kultury, czy też budowa bibliotek, których mamy najgęstszą sieć w Polsce. Dbamy też o zieleń – parki, skwery, place zabaw, czyli te miejsca, które służą naszym mieszkańcom.
Jest jednak spór o Zalew Zemborzycki. Jest pan przeciwny, by przeszedł w ręce Wód Polskich. O co w tym chodzi?
Ten spór wybuchł dopiero teraz. Prezes przedsiębiorstwa Wody Polskie przyjechał do Lublina, pospacerował po wałach zalewu i uznał, że stan techniczny jest fatalny. Nie próbując nawet rozmawiać z nami i nie przyjmując do wiadomości, że właśnie wyremontowaliśmy zaporę czołową, a teraz remontujemy za 11 mln złotych boczną zaporę wraz z przepompowniami. Zalew Zemborzycki na mocy stanowiska ministra środowiska z 2013 został uznany za zbiornik przeciwpowodziowo-rekreacyjny, który nie ma charakteru przepływowego. To oznacza, że podlega prezydentowi, który występuje tu jako starosta, i to na prezydenta została nałożona odpowiedzialność za stan zbiornika. Przez swoje wypowiedzi prezes Wód Polskich niepotrzebnie wkomponował się w narrację polityczną, bo trwa kampania i trudno będzie debatować merytorycznie.
On też mówi, że stan zalewu pozostawia wiele do życzenia. I że to się panu nie udało w trakcie kadencji.
Dopiero od 2013 roku, zgodnie ze stanowiskiem ministra środowiska, zalew został przypisany do zadań i odpowiedzialności prezydenta miasta. Zaraz po tym przygotowaliśmy razem z dozorem technicznym program remontu zapory i wszystkich urządzeń zapewniających bezpieczeństwo mieszkańców. Teraz go realizujemy. Jedna inwestycja została już zrealizowana, na drugą przetarg został rozstrzygnięty w tym roku na kwotę 11 mln zł. Dopiero w momencie gdy uznano, że za zalew odpowiada prezydent jako starosta, mogliśmy rozpocząć działania związane z finansowaniem inwestycji. A modernizacja terenu wokół zalewu dokonywana jest etapami. To, co nam nie wyszło, to brak centrum sportów żeglarskich, które miała wybudować prywatna fundacja, przy udziale lubelskiego środowiska żeglarskiego. Realizacją tego projektu zajmuje się już nasza spółka MOSiR. Organizacja, która miała ten projekt zrealizować, pozyskała środki europejskie, ale nie zapewniła wkładu własnego. Rada Miasta i radni wszystkich klubów politycznych nie zgodzili się zasilić prywatnej fundacji środkami miasta. Dlatego teraz to miasto za pośrednictwem swojej spółki będzie budować marinę. Problemem jest tylko ten spór kompetencyjny, a w zasadzie wypowiedź prezesa Wód Polskich.
Myśli pan, że w tym sporze jest wielka polityka?