Rz: Na prezentację pierwszego w pełni elektrycznego Mercedesa EQC Daimler wybrał Sztokholm. Dlaczego właśnie to miasto?
Joerg Heinermann: Sztokholm jako pierwszy wprowadził politykę zielonej gospodarki i zachęt w korzystaniu z alternatywnych źródeł energii. Zaważyła też filozofia projektowania z materiałów naturalnych i łączenia ich z pochodzącymi z recyklingu. I to w każdej dziedzinie życia i gospodarki. To także nasza filozofia. Do wybrania Sztokholmu zachęciło nas również podejście Szwedów do cyfryzacji, bo i w motoryzacji w tej chwili mamy taki właśnie trend. Chmura czy internet w przyszłości będą miały coraz większy wpływ na nasze życie. W tej chwili premiera samochodu to nie tylko pokazanie nowego modelu auta, ale też całego ekosystemu. Taki ekosystem mamy dzisiaj właśnie w Sztokholmie.
Rozumiem, że w takim razie EQC ma być wkładem Daimlera w transport miejski przyszłości?
Tak właśnie ma być, ale przyznam, że mamy znacznie większe ambicje. Napęd elektryczny z pewnością początkowo zrewolucjonizuje transport miejski, głównie z powodu zasięgu aut, który nadal nie jest zadowalający i nie wystarcza na dłuższe nieprzerwane podróże. Dlatego właśnie w Daimlerze zaczęliśmy od wyprodukowania elektrycznego Smarta, który jest typowym modelem miejskim. Teraz jednak mamy markę EQ, wybraną dla aut, którymi można ruszyć dalej, a przecież po przejechaniu 400 kilometrów i tak warto odpocząć, a w tym czasie doładować auto.
Kto dzisiaj kupuje bądź wypożycza auta elektryczne? Osoby z zacięciem ekologicznym? Czy też ludzie przywykli do miejskiego stylu życia, nieużywający auta codziennie, zwłaszcza że współużytkowanie samochodów staje się coraz bardziej popularne?