Eko kusi inwestorów

Choć paliwa kopalne nadal dominują w światowej strukturze wytwarzania z udziałem 79,5 proc., to powoli globalny miks energetyczny będzie się zazieleniał. Wśród nowych inwestycji przeważają te w ekoźródła.

Publikacja: 23.07.2018 01:25

Od 2004 r. świat zainwestował  2,9 biliona dolarów  w zieloną energię.

Od 2004 r. świat zainwestował 2,9 biliona dolarów w zieloną energię.

Foto: shutterstock

Tylko w 2017 r. zainstalowano rekordowe 157 GW wobec 143 GW z 2016 r. W tym czasie oddano do użytku tylko 70 GW nowych mocy na paliwa kopalne.

– Znajdujemy się w samym środku globalnej rewolucji. Inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE), prowadzone głównie przez kraje rozwijające się, z roku na rok rosną. Od 2004 r. świat zainwestował łącznie 2,9 biliona dolarów w zieloną energię – czytamy w raporcie „Światowe trendy w inwestycjach w odnawialne źródła energii (ang. Global Trends in Renewable Energy Investment 2018) przygotowanego przez Frankfurt School of Finance & Management we współpracy z Bloomberg New Energy Finance i Programem Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska.

Miliardy na zielone inwestycje

Ubiegły rok oznaczał kolejne 279,8 mld dol. wydane na zieloną generację i biopaliwa, czyli wzrosły o 2 proc. w porównaniu z wydatkami na OZE w 2016 r. Był to ósmy rok z rzędu, kiedy zielone inwestycje pochłonęły ponad 200 mld dol. Daleko było jednak do rekordu z 2015 r., kiedy poszło na nie 323,4 mld dol. W tym przypadku spadek jest jednak dobrym sygnałem. Bo – przy rosnącej liczbie zainstalowanych mocy – oznacza spadek kosztów technologii. Widać to szczególnie dobrze w energetyce solarnej, ale także do pewnego stopnia wiatrowej, której potencjał rozwoju na morzu widzi dziś wiele państw.

Najwięcej inwestują Chiny, które stawiają na sukcesywne ograniczeni emisyjności rozwijającej się gospodarki przez rozwój zielonej energetyki (chcą mieć 680 GW mocy z OZE do 2020 r., na co przeznaczą 377 mld dol.) i w ten sposób chcą radzić sobie z problemem smogu. Tylko w ubiegłym roku inwestycje w OZE pochłonęły tam 126,6 mld dol. Na drugim miejscu – z wydatkami trzykrotnie niższymi niż Państwo Środka – znalazły się Stany Zjednoczone, inwestując 40,5 mld dol. Trzecie miejsce zajęła Japonia (13,4 mld dol.), a poza podium znalazły się Indie (10,9 mld dol.), wyprzedzając nieznacznie Niemcy (10,9 mld dol.) – uważane za sztandarowy przykład właściwie prowadzonej transformacji.

Europa przestała być liderem zielonych inwestycji. Ubiegłoroczne dane pokazują 15-proc. spadek wartości inwestycji w energię odnawialną na Starym Kontynencie, który jeszcze w 2011 r. odpowiadał 45 proc. globalnych inwestycji w OZE. Największe spadki zanotowały Wielka Brytania (65 proc., do 7,6 mld dol.) i wspomniane Niemcy (35 proc.).

Jednak to właśnie nad Renem – jak wskazują eksperci KPMG – w kolejnych miesiącach tego roku inwestorzy szukać będą okazji do przejęć w sektorze odnawialnym. W Niemczech – podobnie jak i w Chinach – spodziewana jest największa liczba transakcji M&A (z ang. mergers and acquisitions, czyli fuzji i przejęć) w OZE w tym roku (po 40 proc.). Jak wynika z raportu KPMG International „Great expectations. Deal making in the renewable energy sector”, atrakcyjne będą też Wielka Brytania (26 proc.), Indie (21 proc.) i Francja (15 proc.). Ubiegły rok też obfitował w transakcje. Odnotowano rekordowe 406 przejęć, wartych w sumie ponad 40 mld euro.

Inwestorów przyciąga nie tylko stabilny plan i wizja rozwoju OZE w danym kraju, ale też nastawienie najważniejszych polityków. Dlatego inwestorzy przychylniej spojrzeli na Francję po zwycięstwie Emmanuela Macrona (obiecał uproszczenie procedur i podwojenie słonecznych i wiatrowych mocy wytwórczych do 2022 r.) Z kolei mniejszym zaufaniem darzą dziś Stany Zjednoczone ze względu na odstąpienie prezydenta Donalda Trumpa od porozumienia paryskiego.

Rodzą się nowe gwiazdy OZE

Globalni inwestorzy zgodnie wskazują na morskie farmy wiatrowe jako obecnie najatrakcyjniejsze cele inwestycyjne (43 proc.). W dalszej kolejności znalazły się energia wodna (39 proc.) i słoneczna (16 proc.).

Projekty farm wiatrowych na Bałtyku i farm słonecznych mogą przyciągać także zagranicznych graczy do Polski. Już widać pierwsze jaskółki. Do projektu Polenergii weszła spółka z grupy Equinor (dawny Statoil). Takich partnerów może także szukać PGE i PKN Orlen do swoich projektów. Na światowych aukcjach, gdzie projekty walczą o kontrakty, widać istne szaleństwo. Gracze, licząc na szybki rozwój technologii, oferują budowę farm z coraz potężniejszymi turbinami (nawet takimi, których jeszcze nie wyprodukowano) i kładą na stół coraz niższą cenę za produkcję 1 MWh. Przykładem są zorganiowane w 2016 r. holenderskie aukcje. Kontrakty wygrał Dong (w strefie Borssele I i Borssele II), kładąc ofertę na 72,7 euro/MWh, a także konsorcjum Shell, Van Oord, Eneco i Mitsubishi/DGE (w strefach III i IV) przy cenie 54,5 euro/MWh. Obie propozycje okazały się znacząco niższe niż zakładane maksymalnie 119,75 euro/MWh.

Jak wskazuje WindEurope prym w instalowaniu turbin morskich na Starym Kontynencie wiodą Brytyjczycy (6,8 GW), Niemcy (ok. 5,4 GW), Duńczycy (ok. 1,3 GW) i Holendrzy (1,1 GW). Jednak prognozy Bloomberg New Energy Finance pokazują, że nieposiadająca jeszcze takich mocy Polska może w przyszłej dekadzie stać się szóstym co do wielkości graczem na tym rynku (z potencjałem 3,2 GW zainstalowanych w turbinach na Bałtyku, w scenariuszu centralnym).

WindEurope prognozuje, że do 2030 r. w Europie możemy mieć 58,3 GW z wiatru morskiego wobec 15,2 GW w 2017 r. Z kolei BIS Research, GlobalOffshore Wind Energy Market oczekuje 55,8 GW zainstalowanych na całym świecie do 2023 r. Oczekiwana wartość tego rynku sięgnie wtedy 50,45 mld dol.

Nad Wisłą – oprócz sporego szumu wokół energetyki wiatrowej na morzu spowodowanego wejściem poważnego inwestora i wezwaniem PGE na posiadającą najbardziej zaawansowane projekty morskie Polenergię – nie słabnie zainteresowanie przejmowaniem projektów fotowoltaicznych, które już wygrały kontrakt rządowy (dopłaty do energii z OZE) w aukcjach 2016 r. i 2017 r.

Jak widać z zestawienia w raporcie „Rynek Fotowoltaiki w Polsce 2018″ państwowy system wsparcia OZE zdominowali inwestorzy zagraniczni, a nie wzięły w nim bezpośrednio udziału spółki Skarbu Państwa. Największą liczbą projektów dysponuje ReneSola – chiński deweloper i producent modułów (dysponuje 55 projektami do realizacji), a także Chatteris Investements – spółka z grupy Wento, związana z funduszem Enterprise Investors (ma 19 projektów), a także litewskie spółki Modus Energy (projekty) i Sun Investment Group (43 projekty). – Polska to ostatni z dużych europejskich krajów, w których inwestycje fotowoltaiczne nie są jeszcze rozwinięte, bo nie były dostatecznie wspierane przez państwo. W ostatnich latach uległo to zmianie i pomoc państwa płynie coraz szerszym strumieniem do naszej branży – tłumaczy Deividas Varabauskas, dyrektor naczelny i wspólnik zarządzający SIG, który rozwija projekty także w Hiszpanii, Włoszech i na Węgrzech.

Litewska grupa sprawdza też możliwości w innych krajach europejskich i za oceanem (w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Południowej). – Planując wejście na rynek polski analizowaliśmy otoczenie legislacyjne. Jego dzisiejszy kształt, a także kierunek, w którym wydaje się ono zmieniać, oceniamy jako pozytywny i bezpieczny dla naszych inwestycji – podkreśla Varabauskas pytany o niestabilność regulacyjną, na którą dotąd narzekali inwestorzy w OZE. Zdaniem ekspertów widać symptomy ocieplenia klimatu inwestycyjnego dla zielonej energetyki. Po czerwcowej nowelizacji ustawy o OZE inwestorzy wiatrowi szykują się do tegorocznych aukcji. Rząd może zakontraktować nawet 1 GW takich mocy i kilkaset z fotowoltaiki.

Europa goni cele

Dzięki temu uda się zminimalizować negatywne skutki zaniedbań ostatnich lat. Ale już wiadomo, że nie starczy to do wypełnienia zobowiązań w zakresie udziału OZE w 2020 r. Instytut Energetyki Odnawialnej szacuje, że przy utrzymaniu trendów z lat 2012–2016, Polska w 2020 roku osiągnęłaby jedynie 11,4 proc. udział energii z OZE. Zabraknie więc aż 3,6 proc. do wypełnienia przez Polskę zobowiązania w wysokości minimum 15-proc. udziału energii z OZE w zużyciu finalnym. A to może oznaczać kary lub konieczność zapłacenia tym, którzy cele osiągnęli (tzw. transfer statystyczny, bez fizycznego przepływu energii).

Dane Eurostatu z 2017 r. pokazują, że kilka krajów już zrealizowało swoje zielone zobowiązania. Wśród nich są Szwecja, Finlandia, Dania, Chorwacja, Estonia, Litwa, Rumunia, Bułgaria, Włochy, Czechy i Węgry. Wiele do zrobienia – oprócz Polski – ma jeszcze Francja, Hiszpania, Holandia i Irlandia. Niektórzy starają się nadrabiać zaległości. Hiszpania chce zdążyć z budową 4,1 GW mocy wiatrowej przed 2020 r. choć kilka lat temu głośno było także tam o wprowadzeniu regulacji uderzających w inwestorów tej branży. Wychodząc naprzeciw planowanym inwestycjom w źródła odnawialne, tamtejszy operator Red Eléctrica de Espana przyjął plan inwestycyjny, który ma umożliwić przyłączenie do sieci OZE o łącznej mocy 30,5 GW. Obecnie potencjał OZE w tym kraju zbliża się do 50 GW, niemal połowa to farmy wiatrowe.

Z kolei rząd Holandia stawia za cel zwiększenie potencjału farm na lądzie do 6 GW do 2020 r., a farm na morzu – do 4,45 GW w perspektywie 2023 r. Co roku ma powstawać na morzu 700 MW.

– Polskie Sieci Elektroenergetyczne też przyznały, że potencjał dla energetyki wiatrowej na Bałtyku sięga 4 GW do 2026 r., ale w późniejszym okresie może się zwiększyć do 8 GW– przypomina Giles Dickson, prezes WindEurope. – Taki ogląd co do przyszłych wolumenów pomaga inwestorom podejmować decyzje – dodaje Dickson.

Jego zdaniem Polska może stać się jednym z wiodącym ośrodków łańcucha dostaw komponentów do budowy farm wiatrowych w całej Europie. Już dziś w firmach eksportujących elementy takich elektrowni stawianych np. na Morzu Północnym pracuje ok. 12 tys. osób. W całej Europie przemysł wiatrowy zatrudnia 263 tys. pracowników i 36 mld euro dokłada się do unijnego PKB.

Dickson jest przekonany, że w kolejnych latach będzie widać dalszy wzrost wpływu tej gałęzi OZE na unijną gospodarkę. Powodem jest podniesienie ambicji w zakresie wspólnotowego celu na 2030 r. z 27 proc. do 32 proc. – Energia z wiatru wytwarzanego z turbin na lądzie jest obecnie najtańszą formą wytwarzania w większości krajów Europy, a rynek energetyki morskiej nie jest daleko w tyle – twierdzi prezes WindEurope. Dziś wiatr dostarcza 12 proc. energii zużywanej w Europie.

Technologią przyszłości, która pozwoli na integrację do sieci większych mocy uzależnionych od pogody, będzie magazynowanie. Przełom w tej dziedzinie będzie oznaczał przyspieszenie transformacji.

Tylko w 2017 r. zainstalowano rekordowe 157 GW wobec 143 GW z 2016 r. W tym czasie oddano do użytku tylko 70 GW nowych mocy na paliwa kopalne.

– Znajdujemy się w samym środku globalnej rewolucji. Inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE), prowadzone głównie przez kraje rozwijające się, z roku na rok rosną. Od 2004 r. świat zainwestował łącznie 2,9 biliona dolarów w zieloną energię – czytamy w raporcie „Światowe trendy w inwestycjach w odnawialne źródła energii (ang. Global Trends in Renewable Energy Investment 2018) przygotowanego przez Frankfurt School of Finance & Management we współpracy z Bloomberg New Energy Finance i Programem Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej