Kąpiel dla ciała, atrakcyjne wystawy – dla duszy

Letni odpoczynek nad Bałtykiem to znakomita okazja, by zobaczyć wystawy poświęcone Katarzynie Kobro, Edwardowi Dwurnikowi, arcydziełom portretu i… masonerii. A nawet broni atomowej!

Publikacja: 30.06.2018 02:00

W koszalińskim muzeum wystawa „Deszcz pada na Świątynię. Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1

W koszalińskim muzeum wystawa „Deszcz pada na Świątynię. Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777–1933”. Portret Johanna Franza von Pollett (1729-1802), szwedzkiego komendanta twierdzy Stralsund, a inspektora lóż masońskich na terenie szwedzkiego Pomorza

Foto: Andrzej Kuczkowski

Muzeum Narodowe w Gdańsku zaprasza na spotkanie z gdańszczanami uwiecznionymi przez malarskich mistrzów. Na wystawie pokazane są dzieła Hansa Holbeina, Antona Möllera, Daniela Schultza i Andreasa Stecha. Ich klienci – patrycjusze wykorzystywali propagandowy potencjał portretu w dążeniu do władzy.

Zasady „wizualnej propagandy”, oparte były, tak jak dziś, na tworzeniu pozytywnego wizerunku własnego i ośmieszaniu politycznych rywali. Malarze konkurowali ze sobą o intratne zamówienia.

Portrety powstały na przestrzeni dwóch stuleci – od początku XVI do końca XVII w. Są to obrazy, rysunki, rzeźby, dzieła medalierstwa. Wystawa jest podzielona na dwie części: „Publiczny wizerunek” oraz „Osobisty mit”. Wśród 150 dzieł zostaną zaprezentowane obiekty wcześniej niepokazywane w Gdańsku oraz nieodnotowane w literaturze przedmiotu. Wśród nich jest portret gdańskiego kupca Heinricha Schwarzwaldta, namalowany ok. 1540 r. przez Hansa Holbeina.

Osobny rozdział stanowią wizerunki uczonych i myślicieli – tych działających w Gdańsku i autorytetów starożytności, na których powoływał się między innymi gdańszczanin Jan Heweliusz na frontyspisach swoich dzieł. Z kolei portrety luterańskich duchownych pozwalają prześledzić, w jaki sposób w podobiznach zwolenników nauki Lutra i Melanchtona podjęto koncepcję portretu wypracowaną przez Lucasa Cranacha i jakim zmianom ona ulegała.

Można zobaczyć portrety małżonków, tworzone zgodnie z przekonaniem, że małżeństwo jest instytucją o podstawowym dla społeczeństwa znaczeniu, a małżonkowie winni są godnie wypełniać przypisane im role. Wystawa czynna będzie do 30 lipca.

Polka i Amerykanka

Od 20 czerwca można oglądać wystawę „Beata Ewa Białecka. Ave Kobieta”. Artystka jedynym tematem swoich obrazów uczyniła kobietę. Białeckiej nie interesuje jednak portret – istotne dla niej jest zobrazowanie tego, co składa się na kobiecość i buduje jej siłę, określa status, mówi o jej rolach we współczesnym świecie. Białecka jest artystką wyjątkową. Stworzyła oryginalny i wyrazisty styl. Wyróżnia ją zdolność twórczego łączenia tradycji dawnego malarstwa, chrześcijańskiej ikonografii ze współczesną narracją i perfekcyjnym warsztatem.

Od 21 lipca będzie można oglądać fotografie amerykańskiej artystki Jacqueline Livingston (1943–2013), niekonwencjonalnej guru dzisiejszych feministek. W latach 60. i 70. eksperymentowała z modną dziś opowieścią opartą na biografii własnego środowiska oraz z socjologicznym komentarzem. Fotografie powstawały na tle przełomowych dla Stanów Zjednoczonych wydarzeń, związanych z ruchem na rzecz emancypacji kobiet, demonstracjami przeciw wojnie w Wietnamie, w których artystka brała czynny udział. Postawa aktywizmu jest znana w sztuce amerykańskich artystek, jednak Livingston wybrała inny język przekazu – poetycki i metaforyczny.

Gdynia zaprasza do Muzeum Emigracji w odremontowanym zabytkowym Dworcu Morskim z dwudziestolecia międzywojennego. Tutaj cumował legendarny transatlantyk MS „Batory”. Wystawa przybliża dzieje emigracji z ziem polskich od wieku XIX do czasów współczesnych. Opowiada o Polakach, którzy wyjeżdżali w różnych czasach, z różnych powodów. Narracja zaczyna się od Wielkiej Emigracji, potem biegnie w rytm rewolucji przemysłowej, masowych wyjazdów do obu Ameryk, życia w brazylijskiej dżungli i Chicago. Pokazane są dramatyczne ludzkie losy w czasie drugiej wojny światowej i po niej, trudne lata PRL, a także najnowsza historia po wstąpieniu przez Polskę do Unii Europejskiej.

Ekspozycja pozwala poczuć i zrozumieć, z czym wiązało się ryzyko wyjazdu, pokazuje, jak wyglądała morska podróż pasażerów III klasy w trakcie oceanicznego, a także procedurę imigracyjną na słynnej wyspie Ellis w USA.

Wśród wielu atrakcji goście muzeum znajdą kilkumetrową, multimedialną instalację poświęconą polskiej obecności na świecie i projekt „Batory w budowie”. Pod tym szyldem powstaje największa na świecie makieta statku pasażerskiego.

Dzięki darczyńcom udało się zgromadzić ponad 5000 obiektów o trudnej do przecenienia wartości emocjonalnej i naukowej. Są wśród nich pamiątki związane z oceanicznymi rejsami na polskich transatlantykach, a także kolekcja 38 Madonn emigracyjnych. Do zbiorów systematycznie trafiają dokumenty związane z samym wyjazdem – paszporty, pozwolenia na wyjazd, bilety. Dużą część ekspozycji stanowią skrzynie i walizy podróżne, jak np. skrzynia po amunicji, która służyła polskim emigrantom także po zakończeniu drugiej wojny światowej.

Wyspiański, Malczewski, Kobro

Galeria Sztuki w Sopocie prezentuje „Medytacje Fibonacciego + sztruksowy zając | wobec Katarzyny Kobro (1898–1951)” – wystawę przypominającą jedną z najwybitniejszych rzeźbiarek współczesnych, porównywaną do Constantina Brancusiego czy Alberta Giacomettiego. Ekspozycja przybliża jej dokonania, wskazując też osobowości tworzące w tym samym czasie, m.in. Henryka Wicińskiego i Marię Jaremę, a także świetne realizacje artystów młodszych pokoleń, dla których twórczość Kobro była inspiracją.

Ekspozycja przypomina wykonywane przez Katarzynę Kobro maskotki dla dzieci. Była to działalność zarobkowa i artystyczno-projektowa, stąd drugi człon tytułu wystawy: „sztruksowy zając”. Maskotkę artystka ofiarowała córce – Nice Strzemińskiej. Przypomniana jest również pedagogika Kobro, m.in. nowatorskie programy dla „gospodyń domowych” z lat 30. Ekspozycja przybliża filozofię społecznie zaangażowanej sztuki Kobro. Sądziła i przekonywała, że sztuka zapewnia komfort wizualny, łagodzi napięcie, pomaga wyciszyć konflikty międzyludzkie.

Aranżacja przestrzenna oparta jest na kontrastach skali eksponowanych prac. Tworzy iluzję przebywania wewnątrz ogromnej rzeźby przestrzennej. Wystawa będzie czynna do 15 sierpnia.

Hitem w Sopocie jest od 22 czerwca wystawa „Żywioły i maski. Wśród obrazów z kolekcji Grażyny i Jacka Łozowskich”. To jedna z najważniejszych prywatnych kolekcji sztuki polskiej, która powstaje już od 50 lat. Galeria Sztuki w Sopocie prezentuje wybór dzieł powstałych w okresie Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Kilka jest wyjątkowych również ze względu na ich historię – tak jest w przypadku „Rybaka” Leona Wyczółkowskiego, na którego licu widnieje dedykacja dla krakowskiego pisarza i dramaturga Michała Bałuckiego. Inną dedykację można znaleźć na płótnie Władysława Ślewińskiego, darowanym poecie i piewcy gór – Janowi Kasprowiczowi. „Portret damy w czarnym kapeluszu” Olgi Boznańskiej był dwukrotnie nagradzany medalami na wystawach – to fakt trudny do przecenienia dla kolekcjonera.

Znakomity jest zespół prac Wojciecha Weissa. Na szczególną uwagę zasługuje „Japonka” – namalowana w Paryżu, niepokojąca nieidealną anatomią dziewczyny. Ale obrazem, który sam kolekcjoner uważa za najcenniejszy w zbiorze, jest „Korowód dziecięcy” Witolda Wojtkiewicza z 1905 r. Na rynku jest bardzo niewiele prac tego artysty, a ten jest malowany na jedwabiu, naklejony na tekturę. To jedyne takie dzieło w dorobku malarza.

Na uwagę zasługują również „Maski” Tadeusza Makowskiego, powstałe w ostatnim okresie jego twórczości. Wzrok oglądających przykuwa spojrzenie laleczek. Na wystawie można obejrzeć też „Autoportret z Thanatosem” Jacka Malczewskiego i „Żywioły – Powietrze” Stanisława Wyspiańskiego.

W Słupsku największą atrakcją są zazwyczaj portrety Witkacego, ale kolekcja jest właśnie w trakcie zmieniania lokalizacji, co potrwa do jesieni. Teraz warto obejrzeć „Kolekcję Pomorską 72 Dzieł Sztuki Edwarda Dwurnika z lat 1977–2005″. Ukazuje m.in. Pomorze Środkowe – architekturę Ustki, Słupska i portrety grupowe. Zespół dzieł obejmuje także pejzaże marynistyczne, twórczość abstrakcyjną i portrety polskie: żołnierzy, dziennikarzy, mieszczan, współczesnych polskich pisarek i artystek. Malarz uczcił Słupsk obrazem zatytułowanym „500-lecie Zamku Książąt Pomorskich w Słupsku”, namalowanym na zamówienie Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku w 2007 r. Obrazowi towarzyszy szkic będący darem artysty dla muzeum.

Cyrkle i atomówki

W koszalińskim muzeum przebojem jest – zainteresowała nawet masonów we Francji – wystawa „Deszcz pada na Świątynię. Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777–1933″. Wystawa o wolnomularstwie jest pierwszą tego typu ekspozycją w Polsce północno-zachodniej. Większość obiektów jest prezentowana publicznie po raz pierwszy

W 1777 r. roku grupa oficerów armii pruskiej pod dowództwem księcia pułkownika Fryderyka Wilhelma Karola von Württemberg-Stuttgart powołała do życia w Koszalinie lożę wolnomularską pod nazwą „Maria zum goldenen Schwert” („Maria pod złotym mieczem). W okresie swojej największej świetności do loży należało ponad 160 braci. Wśród nich byli burmistrzowie, urzędnicy państwowi, prawnicy, kupcy i żołnierze. Z uwagi na poufny charakter masonerii przez większą część jej dziejów narosło wiele mitów. Dawni mieszkańcy Pomorza opowiadali, jakoby masoni mieli konszachty z diabłem, zdolność do przebywania jednocześnie w dwóch miejscach oraz przewidywania daty swej śmierci. Wedle swoich przekonań wolnomularze realizowali ideały filozofii opartej na postępie, rozwoju społecznym oraz tolerancji religijnej.

Teraz dzięki wysiłkom Zbigniewa Wojtkiewicza, koszalińskiego kolekcjonera i miłośnika historii, pamiątki po loży pojawiające się na aukcjach antykwarycznych powracają do Koszalina. Można zobaczyć m.in. miecz rytualny, szklane naczynia biesiadne, dokumenty rękopiśmienne.

Zanim doszło do spotkania przywódców USA i Korei Północnej, powracało widmo konfliktu atomowego. Przebywającym w okolicach Kołobrzegu i Koszalina, warto polecić Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku. Udostępniony zwiedzającym we wrześniu 2016 r. schron nr 17 stanowił część tajnej bazy atomowej wojsk radzieckich. W jego wnętrzu obejrzeć można komplet instalacji zapewniających możliwość bezpiecznej służby załodze, a także pomieszczenia magazynowe, halę przeładunkową z wciąż sprawnymi urządzeniami służącymi do przemieszczania wózków z głowicami.

Baza powstała na podstawie umowy z 1967 r. między władzami ZSRR i PRL. Do początku lat 90. baza miała charakter tajny, a jej straż stanowiły elitarne jednostki wojsk powietrznodesantowych Specnaz. Choć dziś nie wiadomo dokładnie, jaką liczbę głowic składowano w dwóch prawie tysiącmetrowych schronach-magazynach, przygotowano je łącznie dla 160 sztuk. Ostatnie wycofano najpewniej w 1988 r., zaś żołnierze radzieccy wyjechali jesienią 1992 r.

Carpe diem

O tym, że wszystko mija, przypomina w Muzeum Narodowym w Szczecinie wystawa „Śmierć w sztuce”. Temat to nielubiany. Wydaje się jednak ważny w czasach, gdy niektórzy światowi artyści przełamują tabu śmierci, czyniąc to bulwersująco i powierzchownie. Głównie w celu epatowania grozą i makabrą oraz zaskakiwania czymś, „czego jeszcze nie było”. Filmy kreskówki zamieniają zabijanie w zabawę, a gry komputerowe zapewniają: „Masz jeszcze pięć żyć…”.

Na wystawie prezentowane są rzeźby, XVII-wieczne tarcze sarkofagowe z herbami i inskrypcjami z Pomorza Zachodniego, pomorskie epitafia. W kolekcji obrazów są „Topielec” Alfreda Geislera, „Śmierć Dantego” Ottona Friedricha, portrety trumienne charakterystyczne dla sztuki polskiej baroku – ze zbiorów klasztoru dominikanów w Gidlach.

Wystawa przypominająca o przemijaniu może skutecznie zdopingować do aktywnego korzystania z uroków lata.

Muzeum Narodowe w Gdańsku zaprasza na spotkanie z gdańszczanami uwiecznionymi przez malarskich mistrzów. Na wystawie pokazane są dzieła Hansa Holbeina, Antona Möllera, Daniela Schultza i Andreasa Stecha. Ich klienci – patrycjusze wykorzystywali propagandowy potencjał portretu w dążeniu do władzy.

Zasady „wizualnej propagandy”, oparte były, tak jak dziś, na tworzeniu pozytywnego wizerunku własnego i ośmieszaniu politycznych rywali. Malarze konkurowali ze sobą o intratne zamówienia.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej