Nie wszyscy, oczywiście, ale przecież bądźmy sprawiedliwi, też nie wszyscy żołnierze Wielkiej Armii zostawali marszałkami Francji. Wielu jednak się udawało. I to jak udawało – spośród 26, którym cesarz nadał najwyższą wojskową godność, trzech wywodziło się z plebsu..
Dzisiaj urodzenie nie przeszkadza już w drodze na szczyt, za to przyspiesza go partyjna legitymacja. Ostatnio wręcz otwiera ona drogę do kariery. Takiej choćby, jakiej doświadcza w ostatnich latach Daniel Obajtek, drzewiej, gdy jeszcze Polska była w ruinie, wójt gminy Pcim, nie największej w naszej ojczyźnie i raczej niebędącej symbolem jakiegoś gigantycznego sukcesu czy renomy. Okazuje się jednak, że władając nawet nie największą gminą można w niespełna trzy lata zostać prezesem największej polskiej spółki, czyli – nie ma w tym krzty przesady – prawdziwym marszałkiem polskiej gospodarki. Kariera, którą można porównać jedynie do dokonań marszałka Jeana Lannesa, jednego z ulubieńców Napoleona. Życiowy szlak księcia Montebella znaczyły bitwy pod Arcole, egipskim Abukirem, Marengo i Austerlitz, a drogę prezesa Obajtka znaczą bitwy staczane z peeselowsko-peowskimi złogami w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Enerdze.